Nie mogła nazwać córki tak, jak chciała bo...to nielegalne. "Rząd nam nie uwierzył"

- Powiedziano mi, że nie mogę nadać córce takiego imienia, jak chcę, bo nie jest prawdziwe. Musieliśmy wybrać inne - mówiła pewna młoda mama, która udała się do urzędu stanu cywilnego, by zarejestrować urodzenie córki.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Lili Antoniak zdradza, skąd pomysł na dość nietypowe imiona dla córek. "Moja obserwatorka nazwała tak swoją córkę dzięki mnie"

Niecodzienną sytuacją podzieliła się na TikToku. Sam prowadzi konto o nazwie @samincuenca, na którym m.in. pokazuje swoje codzienne życie, ale przede wszystkim relacjonuje codzienność w Ekwadorze. Tiktokerka przeprowadziła się tam z Nowego Jorku po tym, jak deportowano jej męża. Obecnie małżeństwo wychowuje córkę. Mieszkają w trzecim co do wielkości mieście Ekwadoru - Cuenca.

Powiedziano mi, że nie mogę nadać córce takiego imienia, jak chcę, bo nie jest prawdziwe. Musieliśmy wybrać inne

- opowiedziała swoim obserwującym. Influencerka wyjaśniła, że w Ekwadorze imię nie mogło być zarejestrowane, ponieważ zdaniem urzędników...po prostu nie istnieje. "Rząd nie wierzył, że imię jej córki jest w ogóle prawdziwe" - wskazywał z kolei brytyjski tabloid "The Sun" również opisując historię, która przydarzyła się rodzinie. Sam dodawała, że imię, które wybrała dla córki, uznano za "nielegalne".

Pojechała zarejetsrować imię nowonarodzonej córki. Usłyszała, że jest "nieprawdziwe"

Sam przeniosła się do Ekwadoru w 2020 roku. Rok później na świat przyszło pierwsze dziecko pary - córka, którą kobieta planowała nazwać "Mila". Zgodnie ze obowiązującą w nowym kraju procedurą, udała się do urzędu stanu cywilnego, aby zarejestrować nowonarodzoną córeczkę.

Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy siedzę w domu z dzieckiem, prawie miesiąc po porodzie, a mój mąż dzwoni do mnie z Urzędu Stanu Cywilnego i mówi, że jej imię to nie imię

- opowiadała. Zdaniem urzędników imię dziecka nie było oddzielnym imieniem samym w sobie, lecz "pochodną imion" takich, jak np. "Camila". Był to powód odrzucenia wniosku rejestracyjnego przez urząd. 

"Możemy nazwać dziecko, jak chcemy"

Po wielu godzinach kłótni z pracownikami urzędu stanu cywilnego, Sam musiała osobiście udać się do urzędu wraz z dzieckie, i to w samym środku pandemii. Sytuację udało się jednak rozwiązać dzięki temu, że miała obywatelstwo innego kraju. - Okazuje się, że ponieważ jestem obcokrajowcem, możemy w zasadzie nazwać dziecko, jak chcemy - skwitowała.

Choć sama miała w tej sytuacji dużo szczęścia, inne osoby z Ekwaodru uświadomiły ją później, że to zupełnie normalna i często spotykana procedura - sami wielokrotnie musieli zmieniać imiona swoich dzieci lub ich pisownię ze względu na obowiązujące przepisy.

"Powinni robić to częściej"

"Mój przyjaciel z Guayaquil (miasto w zachodnim Ekwadorze - red.) chciał nazwać swojego syna Lionel - po Messim. Poddał się w urzędzie stanu cywilnego tylko dlatego, że 'prawidłowe imię' brzmiało Leonel" - podzielił się jeden z internautów.  "Tata mojego przyjaciela zapomniał imienia, gdy dotarł do urzedu stanu cywilnego, więc teraz ma dwie córki o tym samym imieniu" - napisała inna osoba.

U mnie to samo. Tata chciał mi dać na imię Stepfhanie, ale Ekwador stwierdził: 'nie', to będzie 'Estefania'. Zmienili to, kiedy przyjechałam do USA - wyznała kolejna internautka. Jeszcze inna osoba stwierdziła, że czasami takie przepisy się przydają. "Szczerze mówiąc, myślę, że ostatnio muszą przynajmniej trochę częściej robić to w USA, z niektórymi z tych imion" – stwierdziła.

Źródło: TikTok

Więcej o: