Niecodzienną sytuacją podzieliła się na TikToku. Sam prowadzi konto o nazwie @samincuenca, na którym m.in. pokazuje swoje codzienne życie, ale przede wszystkim relacjonuje codzienność w Ekwadorze. Tiktokerka przeprowadziła się tam z Nowego Jorku po tym, jak deportowano jej męża. Obecnie małżeństwo wychowuje córkę. Mieszkają w trzecim co do wielkości mieście Ekwadoru - Cuenca.
Powiedziano mi, że nie mogę nadać córce takiego imienia, jak chcę, bo nie jest prawdziwe. Musieliśmy wybrać inne
- opowiedziała swoim obserwującym. Influencerka wyjaśniła, że w Ekwadorze imię nie mogło być zarejestrowane, ponieważ zdaniem urzędników...po prostu nie istnieje. "Rząd nie wierzył, że imię jej córki jest w ogóle prawdziwe" - wskazywał z kolei brytyjski tabloid "The Sun" również opisując historię, która przydarzyła się rodzinie. Sam dodawała, że imię, które wybrała dla córki, uznano za "nielegalne".
Sam przeniosła się do Ekwadoru w 2020 roku. Rok później na świat przyszło pierwsze dziecko pary - córka, którą kobieta planowała nazwać "Mila". Zgodnie ze obowiązującą w nowym kraju procedurą, udała się do urzędu stanu cywilnego, aby zarejestrować nowonarodzoną córeczkę.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy siedzę w domu z dzieckiem, prawie miesiąc po porodzie, a mój mąż dzwoni do mnie z Urzędu Stanu Cywilnego i mówi, że jej imię to nie imię
- opowiadała. Zdaniem urzędników imię dziecka nie było oddzielnym imieniem samym w sobie, lecz "pochodną imion" takich, jak np. "Camila". Był to powód odrzucenia wniosku rejestracyjnego przez urząd.
Po wielu godzinach kłótni z pracownikami urzędu stanu cywilnego, Sam musiała osobiście udać się do urzędu wraz z dzieckie, i to w samym środku pandemii. Sytuację udało się jednak rozwiązać dzięki temu, że miała obywatelstwo innego kraju. - Okazuje się, że ponieważ jestem obcokrajowcem, możemy w zasadzie nazwać dziecko, jak chcemy - skwitowała.
Choć sama miała w tej sytuacji dużo szczęścia, inne osoby z Ekwaodru uświadomiły ją później, że to zupełnie normalna i często spotykana procedura - sami wielokrotnie musieli zmieniać imiona swoich dzieci lub ich pisownię ze względu na obowiązujące przepisy.
"Mój przyjaciel z Guayaquil (miasto w zachodnim Ekwadorze - red.) chciał nazwać swojego syna Lionel - po Messim. Poddał się w urzędzie stanu cywilnego tylko dlatego, że 'prawidłowe imię' brzmiało Leonel" - podzielił się jeden z internautów. "Tata mojego przyjaciela zapomniał imienia, gdy dotarł do urzedu stanu cywilnego, więc teraz ma dwie córki o tym samym imieniu" - napisała inna osoba.
U mnie to samo. Tata chciał mi dać na imię Stepfhanie, ale Ekwador stwierdził: 'nie', to będzie 'Estefania'. Zmienili to, kiedy przyjechałam do USA - wyznała kolejna internautka. Jeszcze inna osoba stwierdziła, że czasami takie przepisy się przydają. "Szczerze mówiąc, myślę, że ostatnio muszą przynajmniej trochę częściej robić to w USA, z niektórymi z tych imion" – stwierdziła.
Źródło: TikTok