Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.
Ludzie dziwią się, że w Warszawie są wysokie ceny mieszkań, to czemu jeszcze je podbijają? Próbuję kupić coś za gotówkę. Patrząc na ceny nieruchomości, budżet nie jest duży, ale powinien być wystarczający na dwa pokoje na obrzeżach. Niedawno znalazłam idealne mieszkanie na Bielanach. Słoneczna kuchnia, salon, mała sypialnia i łazienka. Wymagałoby odświeżenia, ale można byłoby o tym myśleć później, bo właściciele mieli zostawić podstawowe wyposażenie. Praktycznie już po obejrzeniu zdjęć wiedziałam, że jestem zdecydowana.
W sobotę umówiłam się na spotkanie z agentem nieruchomości, to on zaproponował godzinę. Nie wspomniał tylko, że w tym samym czasie będzie je oglądać 10 innych osób... Początkowo się zdziwiłam, ale myślałam, że skoro jestem zdecydowana, to będzie tylko formalność. Kiedy pan Tomasz, czyli agent, skończył nas oprowadzać — trochę wyglądało to jak wycieczka szkolna — podeszłam do niego, żeby powiedzieć, że biorę je bez negocjowania ceny. Myślałam, że to idealna sytuacja dla właściciela, żadnych kredytów, daję gotówkę i podpisujemy umowę. Okazało się jednak, że trafiłam na casting!
Wręczył mi formularz i powiedział, żebym uzupełniła go po powrocie do domu. "Proszę przedstawić swoją ofertę" - usłyszałam. Zamurowało mnie, choć wciąż miałam nadzieję, że w tej sytuacji jestem wygrana. W formularzu miałam napisać, ile jestem w stanie zapłacić - wpisałam cenę, która była podana w ogłoszeniu, napisałam, że mogę podpisać umowę od zaraz i jeszcze tego samego dnia wpłacić zaliczkę.
Po dwóch godzinach pan Tomasz zadzwonił do mnie i oznajmił, że moja oferta została przebita i jakaś para chce zapłacić 10 tys. więcej. Zapytał, czy ich przebiję. Powiedziałam, że muszę się zastanowić. Uznałam, że mieszkanie jest warte tyle, na ile było początkowo wycenione i nie będę brała udziału w licytacji. Kiedy wieczorem zadzwoniłam, żeby powiedzieć, że odpadam, dowiedziałam się, że początkowa cena została podbita o 50 tysięcy! To było chore! 700 tys. za dwupokojowe mieszkanie to już i tak kosmiczna cena. Czy naprawdę uważacie, że dopłacanie i zachęcanie właścicieli do podnoszenia stawek to dobre rozwiązanie?
Monika.
***
Wasze historie są dla nas ważne. Czekamy na listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.