"Siedzenie przy kimś, kogo go się kocha, nie jest udręka, tylko miłością"

Ostatnio Małgorzata Werner wyznała w rozmowie z Plotkiem, że opiekowała się swoim chorym tatą w ostatnich chwilach jego życia. Jej słowa poruszyły naszych czytelników i skłoniły ich do podzielenia się swoimi historiami.

Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

"Uważam, że tak jak nasi rodzice są z nami przy pierwszych dniach naszego życia i wprowadzają nas na ten świat, tak my mamy obowiązek tak sobie ułożyć pracę, tak sobie ułożyć wszystko, żeby być przy nich przy tych ostatnich dniach życia" - mówiła w rozmowie z Plotkiem Małgorzata Werner i podkreśliła, że nie darowałaby sobie, gdyby miała oddać tatę do hospicjum. W odpowiedzi na jej słowa trafiły do nas historie czytelników.

Zobacz wideo Małgorzata Werner o ostatnich chwilach ojca. "Dopóki taty nie zabrał zakład pogrzebowy, cały czas było disco polo"

"Byłam przy rodzicach do końca"

Są różne sytuacje w życiu i nie zawsze bliscy mogą pozwolić sobie na domową opiekę nad chorym. - Czasem ciężko chory dostanie lepszą opiekę w hospicjum, niż w domu, z całą dobę opiekującymi się bliskimi. Kiedy na przykład bez kroplówki nie można uśmierzyć bólu, czy dostatecznie nawodnić umierającego. W hospicjach często można być przy chorym praktycznie całą dobę. Każda sytuacja jest inna, każdy człowiek jest inny, lepiej nie oceniać, nie znając dokładnie sytuacji - czytamy w jednej z wiadomości. Z drugiej strony wiele osób, tak jak Małgorzata Werner, pozostaje przy umierających do samego końca.  - Byłam przy swoich rodzicach do końca. Opiekowałam się nimi, jak mogłam najlepiej, byłam na każde zawołanie. Czuję się spełniona jako córka i człowiek. Rozumiem i nie potępiam ludzi, którzy oddają swoich bliskich do domów opieki. Czasami jest to najlepsze, co możemy dla nich zrobić - wyznała czytelniczka.

"Siedzenie przy kimś, kogo go się kocha, nie jest udręka, tylko miłością"

Pojawiły się głosy, że "siedzenie przy kimś, kogo go się kocha, nie jest udręka, tylko miłością". - Opiekowałam się rodzicami do ostatniej godziny w ich własnym domu. Takie mieli życzenie. Umierali, trzymając mnie za rękę. To bardzo smutna chwila, ale jednocześnie szczęśliwa, że tam jesteś, że godnie możesz ich pożegnać. Takie miałam szczęście być przy nich. Ale nie oceniam tych, którzy oddają swoich bliskich do hospicjum. Każdy ma własny sposób na życie i czasami sytuacje nie do ogarnięcia. Ale ja jestem szczęśliwa, że mogłam osobiście to zrobić. Z perspektywy czasu sama sobie zadaje pytanie jak ja pogodziłam wszystkie obowiązki. Nie ma rzeczy niemożliwych, trzeba tylko chcieć - czytamy. 

Więcej o: