"Potraktował mnie jak narzędzie, a nie jak człowieka. Byliśmy tylko klockami w jego układance

Po tym, jak stanęła przed sądem jako oskarżona za udział w zabójstwie byłego ministra sportu w 2001 roku, Halina G. ps. "Inka" postanowiła skutecznie ukrywać swoją twarz przed światem. Poza więzieniem i budynkiem sądu pokazywała się jedynie w kapturze, nie pozwalając dziennikarzom na uwiecznienie jakiegokolwiek śladu jej emocji.
Zobacz wideo Zobacz wideo: Jak wygląda współczesna mafia? "Są bardzo agresywni"

W licznych publikacjach o mafii pruszkowskiej nazywana była różnie. Niektóre źródła piszą o "luksusowej dziewczynie do towarzystwa", kochance mafijnego bossa, wpływowej kobiecie półświatka. Jak było naprawdę? To można osądzać jedynie po jej czynach, za które przesiedziała w więzieniu osiem lat. Od momentu opuszczenia więziennych murów, ślad po niej praktycznie zaginął.

 Dziś ma 48 lat. Nie wiadomo, gdzie mieszka, jakie nosi nazwisko i jak wygląda. Od 2009 roku bowiem objęta jest austriackim program świadka specjalnego, czyli odpowiednikiem polskiego świadka koronnego. Jak podawał wówczas Dziennik.pl, austriackie służby miały zagwarantować jej tego rodzaju ochronę za złożenie zeznań obciążających gangstera Jeremiasza B. w 2001 roku.

"Inka" ofertę przyjęła. Nie miała zresztą na co narzekać: w ramach zabezpieczenia otrzymała stałą pensją, zupełnie nową tożsamość i pomoc w rozpoczęciu nowego życia. Informacje te miało przekazać "Dziennikowi" źródło z Centralnego Biura Śledczego.

W 2020 roku w Polskim Radiu 24 gościł z kolei dziennikarz śledczy Piotr Krysiak, który wrócił do kulis słynnej sprawy "Inki". Przypomniał, że to ona wystawiła byłego ministra sportu Jacka Dębskiego Jeremiaszowi B. ps "Baraninie". Polityk zginął postrzelony na ulicy. Reporter przyznawał, że dalsze losy Haliny G. nie dają mu spokoju. 

Zabójcze "narzędzie" gangsterów czy zmanipulowana ofiara? Kim była "Inka"?

Przypomnijmy historię zabójstwa Jacka Dębskiego. Były szef istniejącego w latach 90. Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki został zabity w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 roku przed restauracją "Casa Nostra" na warszawskiej Saskiej Kępie. W morderstwie uczestniczyły 3 osoby: Tadeusz M. ps. "Sasza" (płatny zabójca), Jeremiasz B. ps. "Baranina" (boss mafii pruszkowskiej) i "Inka". To właśnie Halina G. zaprowadziła Dębskiego prosto w ręce zabójców.

Razem z nim opuściła wspomniany lokal. Para szła nadwiślańskim bulwarem w stronę mostu Poniatowskiego, gdy nagle padły strzały. To "Baranina", który był rezydentem mafii pruszkowskiej na Austrię i Niemcy (mieszkał wtedy pod Wiedniem) , zlecił zabójstwo byłego ministra. Dębski żądał bowiem od "Baraniny" zwrotu 400 tysięcy dolarów. "Inka" miała wówczas zaledwie 25 lat. Przez cały dzień informowała pruszkowskiego gangstera przez komórkę o tym, co robi i gdzie obecnie znajduje się były minister sportu.

Jak czytamy w licznych opracowaniach, była nazywana "narzędziem" gangsterów, którego zadaniem było zwabianie wytypowanych ofiar w pułapkę zabójców. "Baraninę" poznała w wieku 20 lat, będąc już po jednym przemocowym związku z gangsterem, który zginął w mafijnych porachunkach - najprawdopodobniej zresztą z udziałem "Baraniny". Po jakimś czasie "Inka" została kochanką pruszkowskiego mafioza.

Mówiła, że była pijana i nic nie pamięta

Dzień po morderstwie Halina G. zgłosiła się na policję. Na początku wypierała się wszystkiego. Twierdziła, ze była pijana i nic nie pamięta. Dzień później jednak już "pękła" - całą winę zrzuciła na Jeremiasza B. Po roku spędzonym w areszcie obciążyła również płatnego zabójcę, Tadeusza M. 

Proces Haliny G. ps 'Inki'/ 2003 r.Proces Haliny G. ps 'Inki'/ 2003 r. Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl

Na początku groziło jej dożywocie, ale zdecydowała się na współpracę z prokuraturą. Po jej zeznaniach aresztowano najpierw "Saszę", wkrótce potem "Baraninę". Obaj nie doczekali wyroków, popełniając samobójstwo w celach. W 2003 roku zaś ruszył proces samej "Inki", który łącznie z przerwami zajął 6 lat. 12 kwietnia 2007 roku, czyli w  rocznicę zabójstwa Dębskiego, zapadł wyrok: 8 lat pozbawienia wolności.

Ciekawe i rozbieżne opinie na jej temat mieli również psychologowie. Niektórzy wskazywali, że jest "egoistyczną manipulatorką", niektórzy zaś widzieli w niej ofiarę, poszukującą miłości i ciepła, którą można było łatwo wykorzystywać. Wiele osób zgodnie twierdziło, że wyróżniała się wyjątkową urodą.

"Myślałam, że druga kula będzie dla mnie"

Jeszcze będąc w więzieniu wyszła za  francuskiego milionera, Jerome’a Babineta, który w latach 90. przyjechał do Polski w ineresach. Więzienne mury opuściła 11 kwietnia 2009 roku, mając 33 lata. Według świadków, wsiadając do samochodu pokazała zebranym dziennikarzom wulgarny gest. W aucie czekał na nią nowy mąż. Para następnego dnia opuściła Polskę.

W trakcie toczącego się postępowania, "Inka" złożyła obszerne zeznania. Poniższa część pochodzi z jej wyjaśnień, które objęło blisko 100 stron maszynopisu - pisze Kazimierz Turaliński na łamach Przestepczosc.pl:

Bałam się potęgi pieniędzy, wpływów i władzy […] To jest sprawa polityczno-mafijna […] Kto zdecydował się na współpracę z Jeremiaszem B., wykupił bilet w jedną stronę […] Bałam się przede wszystkim o siebie. Nawet jak jeździłam do niego do Wiednia, to zastanawiałam się, czy nie wypłynę gdzieś w Dunaju […] Sprawca stał za mną […] Uważam, że to Jeremiasz B. był zleceniodawcą zabójstwa Dębskiego […] Pytał, gdzie to jest […] Około godziny 23.00 zadzwonił jeszcze raz. Kazał mi zniszczyć kartę SIM i za 10 minut wyjść z Dębskim na zewnątrz […] Potraktował mnie jak narzędzie, a nie jak człowieka […] Byliśmy tylko klockami w jego układance […] Zrobił swoje i odszedł, jakby się nic nie stało […] Myślałam, że druga kula będzie dla mnie […] Wystawiłam Jacka

Źródła: Dziennik.pl/tvn24.pl/https://przestepczosc.pl/index.php/kartoteka-kryminalna/pruszkow-ozarow/halina-g-inka/polskieradio24.pl/https://tvn24.pl/polska/inka-to-kobieta-ktora-posiada-to-cos-ra92322-3728229/Onet.pl/Newsweek

Więcej o: