Więcej podobnych treści znajdziesz na Gazeta.pl
Po podpisaniu umowy na wynajem mieszkania właściciel najczęściej zostawia sobie jeden komplet kluczy. Głównie z powodu bezpieczeństwa, np. gdyby lokator zgubił swoje klucze albo gdyby coś niepokojącego działo się w lokalu pod jego nieobecność. Zdarza się jednak, że właściciel przychodzi do mieszkania z zaskoczenia i bez konkretnego powodu. Czy ma do tego prawo?
Zazwyczaj właściciel wchodzi do mieszkania bez zapowiedzi, bo chce skontrolować jego stan. Martwi się, czy najemcy należycie dbają o lokal i czy nie ma w nim żadnych uszkodzeń. Przez to dochodzi do kłótni z lokatorami, którzy uważają, że w ten sposób właściciel narusza ich prywatność. Uważają, że terminy wizyt i ich cel powinny być ustalane wspólnie. Właściciel usprawiedliwia się wtedy faktem, że formalnie mieszkanie jest jego, a nie ich, więc ma prawo do niego wejść w każdej chwili. Kto ma rację?
Właściciel, który bezpodstawnie wchodzi do wynajętego mieszkania, popełnia przestępstwo Kodeksu karnego. Mówi o tym art. 143 o zakłóceniu miru domowego. Zgodnie z prawem właściciel po podpisaniu umowy najmu nie ma prawa do korzystania z lokalu. Nie może więc wchodzić do niego bez wiedzy lokatorów. Od tej reguły zdarzają się jednak wyjątki. Właściciel może wejść do mieszkania w asyście policji, straży miejskiej albo straży pożarnej w razie awarii, albo gdy istnieje uzasadnione ryzyko powstania szkody. Mówi o tym art. 10 ustawy o ochronie praw lokatorów.