Pani Ewa mieszka na warszawskich Bielanach. Niedawno kobieta znalazła dziwną kartkę wetkniętą w jej drzwi. - Autor wiadomości poprosił o pilny kontakt. Podał też swój numer. Jednak co istotne nie podpisał się - zdradza nasza czytelniczka.
Pani Ewa początkowo zestresowała się wiadomością. Obawiała się, że coś stało się w jej mieszkaniu. Jednak gdy zadzwoniła pod podany numer okazało się, że autorem wiadomości był pracownik pewnej agencji nieruchomości. - Zapytano, czy nie planuję sprzedaży mieszkania lub nie znam kogoś z mojej okolicy, kto chce zrobić to w najbliższej przyszłości - opisuje.
- Ta kartka początkowo mnie naprawdę zestresowała. Widząc pilną prośbę o kontakt, pomyślałam, że stało się coś złego i jest to wiadomość z administracji. Jednak po rozmowie z panią z agencji nieruchomości byłam po prostu wkurzona - podsumowuje pani Ewa.
Mieszkańcy Warszawy dosyć często znajdują w swoich skrzynkach pocztowych lub w drzwiach kartki z informacją o tym, że ktoś szuka mieszkania w najbliższej okolicy i płaci gotówką. Inna opcja, to jak w przypadku pani Ewy, prośba o pilny kontakt. Za większością takich wiadomości kryją się agenci nieruchomości. - W ten sposób agencje budują bazę kontaktów. Nie oni przeszukują rynek, tylko rynek odzywa się do nich. Nie jest to nieuczciwa praktyka, to zwykły marketing - mówił w rozmowie z serwisem metrowarszawa.gazeta.pl Maciej Górka, ekspert nieruchomości.
- Na podstawie tych informacji agent nieruchomości tworzy ofertę, dodaje do niej jakiekolwiek zdjęcie i wystawia ogłoszenie, że ma do sprzedania takie mieszkanie. [...] W ten sposób agent nieruchomości ma nie tylko do nas kontakt, ale i gotową ofertę - zaznaczył ekspert