21 września na platformie Netflix pojawiło się osiem odcinków cieszącego się ogromną popularnością serialu "Sex Education". Reżyserami czwartego sezonu są Dominic Leclerc, Michelle Savill, Alyssa McClelland, a główną scenarzystką - Laurie Nunn.
Bohaterowie "Sex Education" po zamknięciu liceum Moordale muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości - w Cavendish Sixth Form College. Przeżywają tam niemały szok kulturowy. Okazuje się, że nie są wcale tak postępowi, jak im się wcześniej wydawało. W nowej szkole na dziedzińcu codziennie ćwiczy się jogę, modny jest zrównoważony rozwój, a najpopularniejsi uczniowie to ci... mili. - Kiedy po raz pierwszy widzimy Otisa w nowej szkole, nie jest mu łatwo. Gdy rozstaliśmy się z nim w trzecim sezonie, Otis w końcu odnalazł poczucie celu i zaczął czuć się komfortowo sam ze sobą. Zdecydował się zgłębiać swój dar, jakim jest umiejętność dobrej komunikacji z innymi i doradzania im. Jednak okazuje się, iż nie jest jedyną osobą o takim talencie w Cavendish - mówi twórczyni i główna scenarzystka serialu Laurie Nunn.
Czwarty sezon "Sex Education" jest też ostatnim. Laurie Nunn, nie przypuszczała, że produkcja okaże się aż tak dużym sukcesem. - Scenariusz pilotażowy napisałam kilka lat temu, zanim serial po raz pierwszy pojawił się na ekranie. Wcześniej spotkałam się z wieloma odmowami i naprawdę myślałam, że całość umrze śmiercią naturalną. Kiedy więc Netflix wykazał zainteresowanie i dał nam zielone światło, byłam w szoku. Pomyślałam wtedy: „Nikt nie będzie oglądał tego dziwnego serialu o nastolatku udzielającym rad w toalecie". Tak naprawdę nawet nie myślałam o tym, czy ludziom spodoba się serial. Uważałam za ogromny sukces samo to, że w ogóle udało mi się przejść przez wszystkie etapy „rekrutacji", napisać scenariusze, przejść przez produkcję i w końcu zobaczyć gotowe dzieło. Po premierze, kiedy ludzie mówili mi, że naprawdę się im podoba, to było niesamowite. Nawet teraz, po tylu sezonach, nadal czuję, że to wszystko jest jak sen, chociaż dotarliśmy już do ostatniego sezonu! - wyznała.
Laurie Nunn zdradziła, że serial oglądają przedstawiciele różnych pokoleń. - Słyszę, że dotyka wielu ludzi. Często zdarza się, że całe rodziny go oglądają. Czasami wspólnie, czasami w oddzielnych pokojach, ale potem zawsze siadają i rozmawiają o poruszanych w nim kwestiach. To od zawsze był nasz cel. Chcieliśmy, aby program był tak uniwersalny w odbiorze, jak to tylko możliwe. Mimo że czasami niektóre sceny mogą budzić emocje u naszych widzów, to od zawsze chcieliśmy, aby sam serial prowadzony był z sercem i ciepłem. Aby każdy, niezależnie od wieku, mógł odnaleźć w nim coś dla siebie. Kiedy więc słyszę, że ludzie z różnych pokoleń w tej samej rodzinie oglądają go, dyskutują i wyciągają wnioski, czuję dumę.
Twórczyni wróciła też wspomnieniami do swoich lat szkolnych. Okazuje się, że nie był to dla niej łatwy okres. - Bardzo pragnęłam stworzyć serial, który sama chciałabym oglądać, gdy byłam nastolatką. Bycie nastolatkiem było dla mnie dość trudne. W szkole bardzo mnie dręczono, a sama szkoła była dla mnie dość skomplikowanym okresem. Czułam się nieswojo we własnej skórze. Zatem serial, którego przesłanie mówi, że można być innym i nie zawsze pasować do reszty, że nadal można kochać siebie, mieć wspaniałe życie i wspaniałe przyjaźnie - taki serial wiele by dla mnie wtedy znaczył. Ten serial to coś, co wynurzyło się z głębi mojego serca, więc mam nadzieję, że ludzie coś z niego wyciągnęli. Myślę, że tak naprawdę wszystko sprowadza się do przyjaźni - powiedziała Laurie Nunn.