Zdarzenie miało miejsce w Bardzie na terenie gminy Września. Wierni opisali je najpierw w mediach społecznościowych, następnie skontaktowało się z nimi Radio Warta. Jak wynika z relacji rodziców małej dziewczynki, ksiądz nagle przerwał mszę. Powodem miał być rzekomo złe zachowanie ich dziecka.
Gdy kapłan nagle przerwał mszę, rodzice dziewczynki nie wiedzieli, o co tak właściwie chodzi. Nie domyślili się, że problemem jest zachowanie ich dziecka. - Moja córka nie płakała i nie krzyczała. Siedzieliśmy z nią z tyłu i zaczęła gaworzyć. Nagle ksiądz przed samym kazaniem zatrzymał mszę. Nie wiedzieliśmy, że to skierowane jest w naszym kierunku - wspomina ojciec dziewczynki. Kapłan stwierdził, że dziecko na pewno nie jest zainteresowane kazaniem. - Jednoznacznie wyprosił nas do zakrystii lub na dwór, bo nie będziemy sobie przeszkadzać - powiedział ojciec. Co ciekawe, nie były to jedyne osoby wyproszone z nabożeństwa. Niedługo potem ksiądz poprosił o opuszczenie także inną rodzinę z dzieckiem.
Sprawa wzbudziła spore emocje. W rozmowie z Radiem Warta skomentował ją także sam ksiądz Stanisław Trzepkowski. Kapłan wyjaśnił, że kościół nie jest duży i ma silną akustykę. A przez to nawet ciche dźwięki mogą być wyraźnie słyszalne dla wiernych. Warto zaznaczyć, że z relacji rodziców wynika, że gdy udali się zakrystii, ksiądz nie był zbyt rozmowny. On jest natomiast innego zdania. Jak poinformował, poprosił rodziców, by chwilę poczekali, bo musiał przywitać przybyłych pielgrzymów.