Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
W środę dwuletnia dziewczynka ze stanu Migichan w USA niepostrzeżenie wymknęła się z domu. Kiedy rodzice zorientowali się, że dziecko zniknęło, natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Około godziny 20:00 zawiadomili również policję. Funkcjonariusze rozpoczęli akcję poszukiwawczą z pomocą dronów, psów tropiących i okolicznych mieszkańców. Nikt nie spodziewał się jednak, w czyim towarzystwie odnajdzie się dziewczynka.
Gdy funkcjonariusze rozpoczęli akcję poszukiwawczą, rodzice zaginionego dziecka zauważyli również, że oprócz niej zniknęły także ich dwa psy. Postanowili jednak zająć się próbą odnalezienia czworonogów później - nie spodziewali się bowiem widoku, jaki po chwili ujrzą. Około północy jeden z okolicznych mieszkańców zauważył dziewczynkę około 5 kilometrów od domu. Dwulatka błogo spała pośród drzew, nie była jednak sama. Czuwały przy niej dwa psy, które zniknęły w tym samym czasie, co dziecko.
Widok, który zastali funkcjonariusze i rodzice po dotarciu we wskazane miejsce, najpewniej zapamiętają do końca życia. Dwuletnia dziewczynka spała błogo wśród drzew, w tym czasie jeden z psów służył jej za poduszkę, a drugi bacznie obserwował okolicę, pilnując, by dziecku nic się nie stało. - Położyła się i wykorzystała jednego psa jako poduszkę, a drugi położył się obok niej i zapewnił jej bezpieczeństwo - powiedział porucznik Mark Giannunzio, który uczestniczył w poszukiwaniach. - To naprawdę niezwykła historia.