Zabijał i gwałcił kobiety. Wpadł przez przypadek. Okazało się, że był milicjantem

Mieczysław Zub działał w okolicach Rudy Śląskiej, gdzie w latach 70. i 80. XX wieku napadał na kobiety. Przez długi czas był bezkarny, gdyż nikt nie podejrzewał, że pracując w milicji, może być zabójcą. Został oskarżony o 4 morderstwa oraz 13 gwałtów i skazany na karę śmierci, której nie doczekał.

Mieczysław Zub urodził się 10 października 1953 roku na Dolnym Śląsku, a dokładniej w Krzeczynie Małym. Przez lata pracował jako milicjant, przez co długo nie wzbudzał podejrzeń. Nie wiadomo, kiedy służby trafiłyby na jego trop, gdyby nie błąd, który popełnił.

Więcej podobnych artykułów przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Czy wariograf to skuteczna metoda śledcza? "Zwłoki znaleziono w rzece" [Oskarżam. Kryminalny cykl Gazeta.pl]

Pierwszą ofiarą Mieczysława Zuba była czternastolatka. Zaciągnął ją do lasu

Pierwszego napadu dokonał 29 listopada 1977 roku, kiedy to zaczepił wracającą ze szkolnej próby czternastolatkę. Zaproponował, że odprowadzi ją do domu, a ponieważ miał na sobie mundur, dziewczynka mu zaufała. Wtedy zaciągnął ją do pobliskiego lasu, gdzie kazał się położyć i rozebrać, a po pewnym czasie odejść. Gdy wróciła do domu, zaalarmowała rodziców, a ci zgłosili sprawę milicji. Początkowo służby podejrzewały, że mają do czynienia z mężczyzną, który jedynie podszywa się pod funkcjonariusza, dlatego na Mieczysława Zuba nie padł nawet cień podejrzenia. Grupie śledczej, która zajmowała się jego sprawą, nadano kryptonim Fantomas. 

Napadał na kolejne kobiety. Trzy lata później zabił po raz pierwszy

W późniejszych latach dokonał jeszcze kilku napadów, w trakcie których miał na sobie mundur milicjanta, jednak wkrótce stracił pracę. Wszystko z powodu skarg, jakie na jego zachowanie składała żona. Kolejny raz zaatakował i zgwałcił kobietę we wrześniu 1980 roku. Rok później dokonał pierwszego morderstwa. Jego ofiarą była 19-letnia dziewczyna w 8. miesiącu ciąży. Do końca 1982 roku pozbawił życia trzy kolejne, zupełnie przypadkowe kobiety, w tym także nastolatki.

Przypadek sprawił, że został złapany. Przyznał się do wszystkich przestępstw

Przez długi czas nic nie wskazywało na to, że zostanie złapany. Powodem mógł być fakt, że w tym czasie milicja próbowała zatrzymać "Wampira z Bytomia", który był dla nich priorytetem. Przypadek sprawił, że służby trafiły na jego trop. W marcu 1983 roku zgwałcił, a następnie zamordował szesnastoletnią dziewczynę. W trakcie brutalnej napaści zgubił przepustkę uprawniającą go do wejścia na teren huty, gdzie niedawno zaczął pracę. To właśnie dzięki niej 8 marca został zatrzymany i aresztowany. W trakcie postępowania przyznał się do wszystkich zbrodni. Za 4 morderstwa i 13 gwałtów został skazany na karę śmierci. Podczas pobytu w więzieniu, zachowywał się agresywnie. 29 września 1984 roku popełnił samobójstwo.

Więcej o: