Policja na początku odebrała zgłoszenie o odorze, który wydobywał się ze wspomnianego mieszkania. Ratownicy medyczni, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, znaleźli w mieszkaniu martwego 70-latka. Okazało się, że mieszkaniec Warszawy nie żył już od tygodnia. Kiedy weszli do lokalu, żona denata miała powiedzieć, że "nie wie co się z nim dzieje". Informacje te przekazał "SE" prezes wspólnoty mieszakaniowej, Zbigniew Trybocki.
W związku ze sprawą, 72-latce nie zostaną postawione żadne zarzuty. Biegli nie stwierdzili na ciele jej małżonka żadnych znamion świadczących o tym, że do jego zgonu mogły przyczynić się osoby trzecie. Zaraz po interwencji, 72-latka została umieszczona w hostelu Centrum Pomocy Społecznej. Po tygodniu wróciła jednak do swojego mieszkania. Dziennikarzowi "Super Expressu" udało się porozmawiać z kobietą.
Wypił piwo i usnął. Nie zauważyłam, że coś się z nim stało
- miała przekazać 72-latka. Najprawdopodobniej - jak wskazuje "SE" - powodem niewiedzy u kobiety był stan upojenia alkoholowego.
Mimo, że 72-latka wróciła już do lokalu mieszkalnego na Nowogrodzkiej, a ciało jej męża zostało stamtąd zabrane. Sytuacja nadal jest problematyczna. Z mieszkania wciąż wydobywa się nieprzyjemny zapach, na który skarżą się sąsiedzi. W niewielkim lokalu wciąż stoi fotel, na którym znaleziono martwego mężczyznę. Kobieta dotąd nie pozbyła się mebla.
Według "SE" policja nie może nic zdziałać w tej sprawie, ratownicy medycznie uznali zaś, że nie ma podstaw, by przetransportować 72-latkę do szpitala psychiatrycznego. Jak przekazał serwisowi podinspektor Robert Szumiata, "administracja budynku zaoferowała, że może posprzątać mieszkanie i kupić nowe meble, jednak ktoś będzie musiał za to potem oddać pieniądze".
Źródło: Super Express