Marta Wcisło, posłanka Platformy Obywatelskiej, została zaatakowana 25 września na targu w Opolu Lubelskim, gdy rozdawała materiały wyborcze. 55-letni mężczyzna zaczął nią potrząsać i krzyczeć: "takich jak wy trzeba wybić", "nie jesteście Polakami". W rozmowie z nami polityczka opowiada o agresji w polskim życiu politycznym oraz o tym, dlaczego wiele kobiet rezygnuje z udziału w wyborach.
Marta Wcisło, posłanka Platformy Obywatelskiej: Zdziwiłabym się, gdyby tak się stało. Nie było żadnej reakcji z ich strony. Stali naprzeciwko mnie i rozdawali ulotki. Doskonale widzieli całe zdarzenie. Mało tego, ten mężczyzna, który się na mnie rzucił, wcześniej stał przy ich stoisku i z nimi rozmawiał. To pokazuje, że ta rzekoma troska o obywatela jest jedną wielką fikcją.
W polityce jestem od 2006 roku, uczestniczyłam już w wielu kampaniach wyborczych. Pewnego rodzaju złość, niezadowolenie czy ataki słowne zdarzały się zawsze. Kiedyś na przykład, gdy byłam radną i obnażyłam pewne nieprawidłowości, usłyszałam z ust marszałka województwa na forum całego sejmiku, że jestem niegodna, by sprawować moją funkcję. Dodał, że nadaję się co najwyżej do reklamy oleju. To było oczywiście nawiązanie do mojej fryzury.
Z mojej perspektywy tak agresywnej, a wręcz wulgarnej kampanii jak ta obecna do tej pory jeszcze nie było. Ta agresja przejawia się w różny sposób. Nasze materiały wyborcze są systematycznie niszczone. Takie zachowania nakręcają spiralę. Przykładowo: jakaś osoba widzi zdewastowany baner czy plakat swojego kandydata. I potem może zrobić to samo z materiałami przeciwnika. Natomiast w czasie spotkań z wyborcami słyszę od zwolenników partii rządzącej straszne rzeczy. Często jest to coś, co mówili wcześniej politycy lub pracownicy TVP.
Na przykład: "Won z naszego kraju" albo ostatnio bardzo często: "Chcieliście oddać nas Ruskim". Na Lubelszczyźnie, z której jestem, tematy związane z naszymi wschodnimi sąsiadami są niezwykle wrażliwe. Dlatego też mówienie do wyborców takim językiem jest ze strony polityków świadomym podsycaniem nienawiści. To według mnie skrajnie nieodpowiedzialne.
Nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego osoba, z którą nie zamieniłam ani słowa, nie wymieniłam nawet jednego spojrzenia, nagle się na mnie rzuciła, krzycząc: "Wcisło, takich jak ty trzeba wybić".
Właśnie wróciłam z wizyty u lekarza, bo nadal odczuwam skutki tego zdarzenia. Mam nadzieję, że te dolegliwości szybko miną. Muszę jednak zaznaczyć, że to, co powiedział ten mężczyzna, było znacznie gorsze niż obrażenia fizyczne. Jego słowa odnosiły się nie tylko do mnie, lecz także do wszystkich osób, które myślą inaczej niż on. Moim zdaniem ta nienawiść ma źródło w wypowiedziach niektórych polityków.
Niestety, to jest skutek manipulacji opinią publiczną i indoktrynacji ze strony telewizji państwowej. Według mnie nie ma co się dziwić tym ludziom. Oni oceniają polityków partii rządzące swoją własną miarą. Poza tym są ufni, wierzą w słowa drugiego człowieka. Bo sami są na ogół uczciwi. Nie kłamią, nie kradną, to dlaczego rządzący mieliby to robić? Natomiast jeśli o ludziach z opozycji słyszą same najgorsze rzeczy, to dlaczego mieliby w to nie wierzyć?
Jak można w ogóle coś takiego mówić? Według mnie to chwyt poniżej pasa. To nawet nie są kłamstwa. Słowo kłamstwo jest tu chyba nawet za delikatne. To po prostu świństwo.
Przez agresję i te kłótnie rzeczywiście wiele osób nie chce w tym uczestniczyć. Pojawia się postawa "nie głosuję, mnie to nie dotyczy". Nic bardziej mylnego! Szczególnie my, kobiety, nie powinnyśmy tak myśleć. Przecież dzisiaj decydują o naszych sprawach głównie mężczyźni!
Wiele kobiet narzeka na różne sprawy, które dzieją się w naszym kraju. A potem i tak nie idą na wybory. Ponad 100 lat temu panie wychodziły na ulicę, by walczyć o swoje prawa wyborcze. Dzisiaj je mamy i z nich nie korzystamy. Naprawdę nie mogę tego zrozumieć. Mam więc apel do wszystkich pań. Jeżeli chcecie być samodzielne, nie dajcie sobą pomiatać i weźcie sprawy w swoje ręce!