Więcej informacji na temat aktualnych wydarzeń znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Pani Agnieszka w dom pod Krakowem zainwestowała oszczędności swojego życia. Wiele lat spędziła w Wielkiej Brytanii, gdzie pracowała - kiedy wyjeżdżała z Polski, lokum postanowiła wynająć sympatycznej parze emerytów. Wówczas nie wiedziała jeszcze, że seniorzy okażą się lokatorami z piekła rodem. Sprawa pojawiła się w materiale prezentowanym przez program TVN "Uwaga!".
Na początku wszystko szło zgodnie z planem. Emeryci wydawali się sympatyczni, ponadto deklarowali niezależność finansową, więc pani Agnieszka nie wahała się zbyt długo z podjęciem decyzji. Bardzo szybko pożałowała jednak wynajęcia seniorom swojej posiadłości. Mimo że na początku domem byli zachwyceni, z czasem pojawiało się coraz więcej "ale", stopniowo przekształcających się w roszczenia i coraz to nowsze żądania.
- Wydawali mi polecenia. Na przykład: "Pani Agnieszko, musi pani przyjechać natychmiast, bo antena się zepsuła". W tej chwili, w pięć minut. Padło: "Nie będziemy dłużej mieszkać w tej budzie. Pani nic nam nie robi" - opowiadała pani Agnieszka w programie "Uwaga!". W końcu straciła cierpliwość i wypowiedziała lokatorom umowę najmu. To jednak nie pomogło - emeryci zadeklarowali, że w wynajętym domu będą mieszkać aż do śmierci.
Wypowiedzenie umowy najmu nie poskutkowało - emeryci zapowiedzieli, że nie wyprowadzą się z domu aż do śmierci. Od czasu tej deklaracji pani Agnieszka próbuje wszelkimi sposobami przepędzić z domu niechcianych lokatorów, na razie bezskutecznie. - Wykończyli mnie, łącznie z tym, że miałam depresyjny epizod. Nie dawałam sobie psychicznie z tym rady - mówi kobieta. Na ten moment pani Agnieszka złożyła do sądu wniosek o eksmisję - sytuacja jest jednak coraz bardziej napięta. Kiedy przychodzi pod swój własny dom, lokatorzy wzywają policję.
Ponadto przychodzą do nich co miesiąc przedsądowe wnioski o zapłatę zaległego czynszu - wydaje się jednak, że emeryci nic sobie z tego nie robią. W rozmowie z reporterami TVN małżeństwo tłumaczyło się problemami zdrowotnymi, choć - jak twierdzi pani Agnieszka - wcześniej byli w świetnej formie. - Mąż jest ciężko chory, ma hospicjum domowe, leży pod tlenem - twierdzi lokatorka. Z kolei jej mąż dodał, że "jest umierający". Kilka dni temu ruszył proces w sprawie eksmisji. Panią Agnieszkę nie napawa jednak optymizmem fakt, że zaczął się on od odroczenia sprawy do 15 listopada. Sąd zaproponował bowiem, żeby strony spróbowały jakoś dojść do porozumienia.