Od kilku tygodni internet obiegła informacja o tym, że 4 października nasze telefony, telewizory i inne tego typu urządzenia będą emitować pewien komunikat. Wydawałoby się, że wyświetlanie kilku słów na ekranach nie jest groźne. Wiele osób jednak przeraziło się nie na żarty.
Cała sprawa dotyczy systemu powiadamiania o zagrożeniach. Amerykańska Federalna Agencja Zarządzania Kryzysowego (FEMA) oraz Federalna Komisja Łączności (FCC) wyznaczyły datę testu powyższego systemu. Właśnie 4 października 2023 roku na ekranach urządzeń Amerykanów ma pojawić się komunikat:
TO JEST TEST krajowego bezprzewodowego systemu ostrzegania o zagrożeniach. Żadne działanie nie jest potrzebne
Dodatkowo niektóre urządzenia mogą wydawać dźwięki ostrzegawcze, które mają posłużyć głównie osobom niewidomym lub niedowidzącym. Procedura testowania takich systemów jest standardowa w wielu krajach, nie tylko USA, m.in. także w Polsce. Mimo to wiele osób uknuło na jej temat liczne teorie spiskowe.
Jedna z nich dotyczy szczepionek. Niektórzy uważają, że uruchomienie testu systemu ostrzegania aktywuje także chipy, które znajdują się w ciałach większości obywateli, którzy przyjęli szczepienia. I tu teoria dzieli się na kilka scenariuszy. Jedni twierdzą, że przez to ludzie zamienią się w zombie i nadejdzie apokalipsa. Inni z kolei uważają, że chipy po prostu zabiją ludzi, co doprowadzi do ogromnej depopulacji całego świata. W internecie od kilku tygodni można znaleźć rozmaite sposoby, jak się chronić przed "atakiem". Niektórzy polecają, by tego dnia wyłączyć wszystkie urządzenia elektryczne. Inni owijają je folią aluminiową.
Specjaliści jednak uspokajają, że jest to standardowa procedura. W dodatku dotyczy tylko mieszkańców Stanów Zjednoczonych, a nie całego świata. Organizacje rządowe raz na jakiś czas muszą testować systemy związane z bezpieczeństwem obywateli. Jak zapewniają, tego dnia nie wydarzy się więc nic innego, jak wyświetlenie komunikatów na urządzeniach i ewentualne sygnały dźwiękowe. Warto szukać informacji w sprawdzonych, oficjalnych źródłach, a nie materiałach publikowanych przez prywatne osoby za pośrednictwem portali społecznościowych.