Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.
William to dziesięcioletni corgi, który całe swoje życie spędził u boku ukochanego właściciela. Wierny pies i jego pan mieli tylko siebie, niestety los ich rozłączył. Mężczyzna nagle zmarł i przez wiele dni nikt poza psem nie wiedział o jego śmierci. Corgi warował przy zwłokach do momentu, aż do mieszkania wtargnęły służby.
W mgnieniu oka psu zawalił się cały świat. Z bezpiecznego mieszkania został zabrany do schroniska. Ta nowa i przerażająca dla czworonoga sytuacja sprawiła, że stał się nieufny i agresywny. Z każdym dniem coraz bardziej oddalał się do ludzi.
Swoim zachowaniem zagrażał także bezpieczeństwu innych zwierząt w placówce i zmniejszał swoje szanse na adopcje. Władze schroniska uznały go za niebezpiecznego dla otoczenia i zdecydowały, że trafi na listę zwierząt do eutanazji.
Historia Williama dotarła do lokalnych aktywistów. Anchors Up Rescue Group zajmuje się resocjalizacją zwierząt starszych i postrzeganych jako agresywne. Wzięli 10-letniego zwierzaka pod swoje skrzydła i podjęli wyzwanie, aby znaleźć mu bezpieczny dom. Każdego dnia pracowali nad jego zachowaniem i z czasem przyniosło to efekty. Pies coraz bardziej otwierał się na innych. Jego historia tak bardzo poruszyła ludzi, że udało mu się znaleźć nową właścicielkę. Teraz żyje u boku nowej opiekunki i jest szczęśliwy.