Czerwony płyn wypływa z mięsa po przyniesieniu go ze sklepu? To nie jest widok przyjemny, a na jego widok wiele osób podejrzewa, że przyczyną jest krew wypływająca z czerwonego mięsa. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że przyczyna jest zupełnie inna. Czy to powód do niepokoju?
Taki widok zdarza się podczas zakupu czerwonego mięsa. Niezależnie od tego, czy kupujesz je w sklepie mięsnym, czy w markecie, czerwony płyn może pojawić się już w sklepie, ale też po powrocie do domu. Mięso wyglądające na krwiste może obrzydzać, ale okazuje się, że czerwony płyn nie ma niczego wspólnego z krwią. To po prostu woda i mioglobina. Co to jest? To białko odpowiedzialne za dostarczanie tlenu do mięśni. Wiąże się z tlenem i żelazem, a m.in. pod wpływem powietrza zmienia barwę na krwistoczerwoną. Mioglobina znajduje się w mięśniach niemal każdego ssaka i znaleźć ją można także w sercu.
W trakcie smażenia z mięsa może wypływać woda zawierająca mioglobinę. Mięso traci objętość, a widok sporej ilości płynu zaczyna niepokoić. W głowie pojawia się myśl o "ostrzykiwaniu" przez producentów tajemniczymi miksturami. Jak się okazuje, to zjawisko zupełnie naturalne. Mięso chude, o niewielkiej ilości tłuszczu, może składać się nawet w 70 proc. z wody. - Podczas obróbki termicznej, nie tylko podczas smażenia, ale również pieczenia, gotowania, duszenia, na skutek degradacji białek następuje jej uwolnienie. To normalne zjawisko - podkreśla dr inż. Ryszard Kowalski z Katedry Technologii Mięsa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu w rozmowie z Haps.pl. By ograniczyć to zjawisko, wystarczy, że będziesz smażyć na patelni, zachowując odstępy między poszczególnymi kawałkami mięsa. Posól je dopiero pod koniec obróbki termicznej.