Rumiane policzki

Trądzik różowaty to choroba błędów. A z kruchymi naczynkami - jak z porcelaną - trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie

Z dr Ewą Chlebus , dermatolożką, rozmawia Dorota Szadkowska

Od czego się zaczyna?

Od pękania naczynek. Trzeba być czujnym od najmłodszych lat, zwłaszcza gdy mamy 'rumianą' mamę czy babcię, bo w trądziku różowatym dużą rolę odgrywają geny. Z czasem skóra staje się sucha, piekąca i coraz mocniej się czerwieni, pojawiają się grudki i krostki.

Od razu iść do kosmetyczki na zamknięcie pękniętego naczynka?

Tak, ale przede wszystkim zacząć o siebie dbać, bo trądzik różowaty to choroba błędów. Najbardziej niebezpieczna jest różnica temperatur. Wracając z mrozu do domu, rzucamy się na gorącą herbatę, a to rozszerza i osłabia naczynia krwionośne. Lepiej odczekać kwadrans, by organizm dostosował się do nowej temperatury. Trądzik różowaty nie lubi zimna i wiatru, ale także sauny, solarium i przede wszystkim słońca, które niszczy kruche naczynia. Opalenizna nie tylko nie przykrywa rozszerzonych naczynek, ale dramatycznie pogarsza stan cery. Skórę trzeba chronić przez cały rok kremami z filtrami fizycznymi - dwutlenkiem tytanu i tlenkiem cynku. Także ze względu na światło jarzeniowe. Po kilku latach pracy dochodzi do uszkodzenia naczyń promieniami UVA. A do tego jeszcze klimatyzacja, która wysusza skórę, sprzyja uczuleniom na kremy. Niebagatelną rolę odgrywa dieta, choć jednej skórze może szkodzić czerwone wino, innej ostre przyprawy. Trzeba uważnie obserwować cerę.

Kto najczęściej choruje na trądzik różowaty?

Kobiety - głównie między 40. a 60. rokiem życia, choć ostatnio zaczynają chorować nawet te przed trzydziestką. Zaawansowana postać trądziku różowatego - zwłóknienia gruczołów łojowych i szpecący kalafiorowaty przerost nosa - dotyczy wyłącznie mężczyzn. Jest też postać oczna - objawia się łzawieniem, suchością oka, pieczeniem, a jej efektem jest np. zapalenie spojówek. U znacznej grupy pacjentów choroby oczu poprzedzają objawy skórne, więc często trądzik różowaty jest nierozpoznany przez wiele lat. Na szczęście przez ostatnie lata dużo się zmieniło. Kiedyś uważano, że trądzik różowaty to choroba nie do wyleczenia. Dziś wiemy, że można jej skutecznie zapobiegać.

A jak się ją leczy?

Coraz lepiej. Pacjenci łykają antybiotyki - czasem nawet przez cztery miesiące. Poprawę widać zwykle po dwóch. Są leki na fazę zapalną, są te zapobiegające nawrotom choroby. Jednak najważniejsze jest dbanie o skórę. Dobre efekty dają peelingi chemiczne, które pogrubiają naskórek, a także preparaty zmniejszające przepuszczalność skóry. Im skóra mocniejsza, tym rzadziej dochodzi do nawrotów.

Mówi się, że naczynia wzmacnia wyciąg z rutyny. Warto łykać rutinoscorbin?

Nie ma dowodów na to, że niweluje objawy trądziku różowatego.

Jak powinna wyglądać codzienna pielęgnacja?

Trzeba pamiętać, że chorej skórze nie pomoże żaden krem, tylko dermatolog.

Profilaktycznie warto stosować kosmetyki do cery naczynkowej, najlepiej pozbawione barwników, środków zapachowych, z jak najmniejszą ilością konserwantów. Zamiast toniku warto używać wody termalnej. W nocy skóra się regeneruje, dlatego przed snem można używać preparatów z witaminą C czy retinoidami. Przy tak delikatnej cerze zawsze należy robić próbę tolerancji na kremy. Choć brzmi to paradoksalnie, skórę mogą podrażniać nawet mydła do rąk - dłonie dotykają często twarzy. Na szczęście w praktyce okazuje się, że prawidłowo leczona i dobrze pielęgnowana skóra naczynkowa wygląda często na dziesięć lat młodszą, niż wskazuje metryka.

Czytaj więcej: o problemach z cerą naczynkową

Więcej o: