W depresji życie staje się utrapieniem. Traci smak, zapominamy, czym jest poczucie szczęścia. To choroba, które nie tylko zaburza percepcję otaczającego nas świata, ale również wpływa na to jak go widzimy. Niemieccy naukowcy z uniwersytetu Freiburg dowodzą, że podczas depresji nie tylko widzimy świat w szarych barwach, ale również mamy problemy z rozróżnieniem kontrastów np. białych i czarnych barw. Podczas doświadczenia z użyciem elektroretinogramu dowiedli, że siatkówka oka chorych na depresję słabiej reaguje na zmianę koloru z czarnego na biały i odwrotnie. Według Niemców chorzy na depresję nie są jednak świadomi tego, że mają problemy z rozróżnianiem barw.
Za zdolność rozróżniania kolorów odpowiedzialne są komórki amakrynowe siatkówki, które są wspomagane hormonem szczęścia, czyli dopaminą. Brak zdolności organizmu do wytwarzania dopaminy ma zatem wpływa na to jak widzimy i jest jednym z symptomów depresji. Przewodzący grupie badawczej dr Ludger Tebartz van Elst uważa, że sprawdzanie za pomocą elektroretinogramu jak chory postrzega kontrasty może być pomocną metoda w diagnozowaniu i leczeniu depresji.
Odkrycie niemieckich naukowców może wyjaśnić, dlaczego niektórzy artyści tak często sięgają po farby w ciemnych barwach. Postrzeganie kolorów przez ludzi z depresją było już przedmiotem zainteresowań osiemnastowiecznego poety Williama Cowpera. To on jako jeden z pierwszych doszedł do wniosku, że depresja jest wynikiem tego, że ludzie tracą zdolność postrzegania kontrastów i intensywnych barw. Świat wówczas wydaje się mniej ciekawy niż jest w rzeczywistości.
Od dawna wiemy też, że szare, długie zimowe dni i brak naturalnego światła mogą nie najlepiej wpłynąć na samopoczucie. Cierpimy wówczas na sezonową depresję. Najlepiej leczy się ją jasnym światłem emitowanym przez specjalne lampy do światłoterapii. Głównym zadaniem terapii światłem do tej pory było wyregulowanie poziom serotoniny. Dzięki odkryciu Niemców fototerapia zyskałaby jeszcze jedną ważną funkcję w leczeniu depresji: może poprawić widzenie kontrastów.
Claude Monet: jego najsłynniejsze dzieło to kolorowe lilie wodne. Ale to obraz powstały przed tym jak zmarła jego wieloletnia kochanka i żona Camille. Po śmierci ukochanej obrazy impresjonisty stały się ponure i ciemne.
Vincent Van Gogh: to artysta, którego kojarzymy w kolorami. Jednak, kiedy przyjrzymy się jego ostatnim pracom, np. słynny obraz "Kruki nad łonem zboża" widzimy, że oprócz żółtego pszenicznego pola jest też szare niebo. To obraz, który powstał miesiąc przed samobójczą śmiercią artysty. Jego biografowie od dawna dopatrywali się w obrazie zapowiedzi śmierci. Właśnie ze względu na kolory nieba.
Jackson Pollock: artysta kojarzony przede wszystkim z techniką mieszania ze sobą kolorów. Walczący z alkoholizmem i depresją Pollock najchętniej jednak łączył ze sobą czarną i białą farbą. W rezultacie osiągał "oswojony" szary kolor.