To w deszczowej stolicy Anglii narodził się talent Davida Bowiego, Vivienne Westwood, Malcolma McLarena, Beatlesów, Rolling Stonesów, Twiggi. Londyn, a szczególnie dzielnica Chelsea, był mekką artystów. To tam powstała najbardziej kultowa muzyka i moda. Londyn lat 60-tych był dokładnie taki jak w "Powiększeniu" Antonioniego: twórczy, szalony, wykreowany na europejską stolicę mody. Biba - bo tak nazywał się najsłynniejszy butik Londynu przełomu lat 60-tych i 70-tych - był dziełem Polki, Barbary Hulanickiej.
Urodziła się w Warszawie w 1937 roku. Podczas wojny wraz z rodzicami i siostrami mieszkała w Palestynie. Po śmierci ojca w 1948 roku - był dyplomatą i został zamordowany przez terrorystów - wraz z matką i dwiema siostrami Barbara przeprowadziła się do Anglii. Tam kształciła się w najlepszych brytyjskich szkołach, m.in. w londyńskiej Central St Martins College of Art and Design. Barbara zajęła się projektowaniem ubrań. Na początku lat 60-tych wraz ze swoim mężem Irlandczykiem Stephanem Fitz-Simonem umieściła w jednym z popularnych dzienników informację o swojej firmie i uruchomiła sprzedaż wysyłkową. Popularność jej kolekcji przerosła wszelkie oczekiwania. W krótkim czasie para zarobiła 14 tys. funtów. W tamtych czasach za tę sumę można była wyposażyć i otworzyć butik. Tak rozpoczęła się historia słynnej marki Biba, której nazwa pochodzi od pieszczotliwego przezwiska młodszej siostry Barbary. Pierwszy butik powstał w dzielnicy Kensington na ulicy Abingdon Road. Polka urządziła go w eklektycznym stylu zachowując apteczne meble i malując ściany na niebiesko. Kilka miesięcy po otwarciu butik Hulanickiej był miejscem, gdzie spotykała się artystyczna śmietanka Londynu. David Bowie, Mick Jagger, Marianne Faithfull lubili zajrzeć na Abingdon Road. Hulanicka zatrudniała też zdolne asystentki. Jedną z nich była Anna Wintour, dzisiaj naczelna amerykańskiego magazynu "Vogue".
Sukienka w różową kratkę - bardzo podobna do jednej z sukienek noszonych wówczas przez Brigitte Bardot - przyniosła marce Biba kolejny finansowy sukces. Po reklamie w dzienniki " The Daily Mail" do Hulanickiej wpłynęło 17 tys. zamówień. W Londynie zapanowała moda na tzw. Biba Look. Hulanicka zamarzyła o kolejnym sklepie. Z pomocą finansową Dorothy Perkins i Fraser Group Hulanicka kupiła budynek za blisko 4 mln funtów. W dawnym, sześciopiętrowym domu towarowym Derry and Tom urządziła sklep Big Biba, który stał się symbolem Londynu przełomu lat 60-tych i 70-tych. Twiggi do dzisiaj w wywiadach wspomina, że Big Biba była jej ulubionym sklepem, restauracją, miejscem spotkań i inspiracji.
Barbara Hulanicka nawiązywała do trendów lat 20-tych, fascynowała się stylem art deco, o czym świadczy logo marki: złote litery na czarnym tle z charakterystycznym dla art deco wzorem. Hulanicka promowała ciemne kolory: śliwkowy, czarny, jagodowy, czekoladowy. Aby zbobyć sukienkę, spódniczkę mini czy welurowe spodnie z kolekcji Biby klientki zapisywały się na listę. Wśród "oczekujących" pań znalazły się Yoko Ono, Brigitte Bardot, Barbra Streisand, Mia Farrow.
Sukces marki nie trwał długo. Partnerzy wycofali swoje udziały, zaczęło brakować funduszy na utrzymanie domu handlowego Big Biba. Barbara wraz z mężem sprzedała firmę i wyprowadziła się do Brazylii. Niedługo po ich wyjeździe w Londynie ogłoszona upadłość ich marki. W 1980 roku, po śmierci męża Barbara wróciła do Wielkiej Brytanii i przez 12 lat z powodzeniem projektowała ubrania dla dzieci. W tym czasie powstała też jej biografia zatytułowana "Od A do Biba". Od kilkunastu lat projektantka mieszka na Florydzie. Nie przeszła na emeryturę. Z powodzeniem zajęła się projektowaniem wnętrz. Pozostała wierna art deco i w tym stylu urządza restauracje czy ekskluzywne hotele m.in. luksusowy hotel Kent w centrum Miami Beach.
Za sukienki zaprojektowane przez Hulanicką w latach 60-tych i 70-tych dzisiaj płacimy horrendalne sumy. Kate Moss, za oryginalne rzeczy z kolekcji Biby - dzisiaj uznane za vintage - potrafi zapłacić kilkaset funtów. Rok temu, 73-letnia Barbara Hulanicka, niespodziewanie powróciła do świata mody. Dla marki Topshop zaprojektowała kolekcję sukienek. Nawiązała do swoich projektów z lat 60-tych i stworzyła kolekcję trzydziestu kolorowych, zwiewnych, wykonanych z miękkich materiałów np. dżerseju sukienek. W tym roku słynne logo Biby po raz kolejny powróciło do londyńskich domów handlowych. Do dziesięciu sklepów House of Frazer wprowadzono najnowszą kolekcję Biby. Powstał ona przy pomocy młodych projektantów i mocno nawiązuje do stylu vintage i dawnych projektów Hulanickiej. Twarzą kolekcji, w której dominuje aksamit, kolor purpurowy, sztuczne futra, jedwab i biżuteria - oczywiście w stylu art deco - została Daisy Lowe.
Kolekcję można zobaczyć na stronie mybiba.com