Do niedawna mówiło się jedynie o dobroczynnym działaniu słońca. Polki godzinami potrafią wylegiwać się na plaży czy przydomowej działce. Każda okazja jest dobra, żeby poprawić kolor skóry. Bez okularów (bo zostaną białe obwódki wokół oczu), bez nakrycia głowy (bo w chustce mi nie do twarzy) i bez żadnych kremów ochronnych.
Opalenizna nie jest wymysłem naszych czasów. Jako że słońce było czczone przez Asyryjczyków, Fenicjan, Egipcjan i Persów, prawie przez całą starożytność brązowa skóra była w modzie. Potem role się odwróciły - wraz z nastaniem chrześcijaństwa wyraźnie wyżej ceniono porcelanową bladość, w późniejszych czasach odróżniającą klasy wyższe od chłopstwa. Często, by zachować jasną cerę, panie smarowały się kosmetykami produkowanymi na przykład na bazie ołowiu.
Moda na brązową karnację skóry pojawiła się ponownie w latach 20. XX wieku spopularyzowana przez Coco Chanel. Pomógł jej w tym Jean Patou, który w 1927 r. wynalazł olejek do opalania (nazwał go Chaldee od imienia legendarnej piękności o złocistej karnacji). On również wprowadził do sprzedaży olejek Ambre Solaire.
Już pod koniec XIX w. zauważono, że słońce nie służy skórze - pierwszy medyczny opis zmian degeneracyjnych skóry wywołanych opalaniem się pochodzi z 1894 r. Jednak to, że trwale uszkadza skórę, bezdyskusyjnie udowodniono dopiero 30 lat temu. Słońcu "zawdzięczamy": oparzenia i alergie słoneczne, plamy pigmentacyjne, przyspieszone starzenie się i nowotwory skóry.
Na czym polega niszczące działanie słońca? Opalając się bez ochrony, wystawiamy się na działanie promieniowania ultrafioletowego UVB i UVA. Pierwsze odpowiedzialne jest przede wszystkim za oparzenia słoneczne, drugie, wnikając głęboko w warstwy skóry, powoduje w niej nieodwracalne zmiany.
Przed promieniowaniem słonecznym skóra do pewnego stopnia broni się sama - przede wszystkim z pomocą opalenizny. Pod wpływem promieni UV w skórze zwiększa się ilość melaniny, czyli pigmentu odpowiedzialnego za kolor skóry, odbijającego nadmiar promieniowania i zwalczającego wolne rodniki . Słońce trudniej przedostaje się też przez grubszą skórę. Im te naturalne bariery są słabsze (a więc im jaśniejsza karnacja i im cieńsza skóra), tym wymagamy większej ochrony.
Słońce przede wszystkim prowadzi do fotostarzenia się skóry (robi się sucha, szorstka, pomarszczona, często widać siateczkę rozszerzonych naczyń krwionośnych, pojawiają się piegi i przebarwienia). Promienie ultrafioletowe, zwłaszcza UVB, powodują zmiany w DNA komórek skóry, wskutek czego ograniczona zostaje jej naturalna zdolność do eliminacji nieprawidłowych komórek - w tym także nowotworowych.
Największy odsetek zachorowań na raka skóry zanotowano w Australii (jedna osoba na 200), gdzie mieszka dużo białej, napływowej ludności nieprzystosowanej genetycznie do intensywnego słońca. Nowotwory skóry są także utrapieniem białych mieszkańców USA. Z kolei w Europie najbardziej narażeni na zachorowania są mieszkańcy północnej części kontynentu, a także osoby spędzające wakacje w gorących strefach klimatycznych - wzrost zachorowań na czerniaka , jednego z najniebezpieczniejszych nowotworów skóry, wynosi tu 6 proc. rocznie.
Zagrożenia rakiem można uniknąć, stosując odpowiednie środki ochronne - należą do nich przede wszystkim preparaty kosmetyczne z filtrami UV.
Obecnie znanych jest ponad 20 związków chemicznych, które chronią skórę przed niszczącym działaniem promieni słonecznych. Filtry zapobiegają poparzeniom, a także przedwczesnemu starzeniu się. Nie znaczy to jednak, że - posmarowani kremem z filtrem - możemy bezkarnie wylegiwać się na słońcu. Filtry nie niwelują przecież zaburzeń układu odpornościowego, najnowsze badania wykazały również, że nie do końca chronią także przed rakiem skóry.
Jeśli chcesz odpowiednio chronić się przed słońcem, nie kupuj pierwszego lepszego kremu do opalania. Musisz go bowiem dostosować nie tylko do rodzaju skóry , ale przede wszystkim do jej karnacji i wrażliwości. Żeby dobrze dobrać kosmetyki chroniące skórę przed słońcem, trzeba znać swój fototyp. Jaki jest twój - sprawdź w ramce obok tekstu.
Odpowiedni dobór preparatów przeciwsłonecznych to dopiero połowa sukcesu - trzeba pamiętać, by stosować je przynajmniej na pół godziny przed wyjściem z domu, tak by zdążyły utworzyć na skórze film, unikać opalania w godz. 11-15 (wtedy słońce jest najsilniejsze), smarować się kremem po każdym wyjściu z wody, a po powrocie z plaży zastosować łagodzący preparat po opalaniu.
Wszystko to zminimalizuje ryzyko niekorzystnych zmian, jakie mogą pojawić się na skórze pod wpływem słońca.
Pójdź do dermatologa, jeśli na skórze masz dużo znamion - pieprzyków. Lekarz oceni, czy wolno ci się opalać i jak długo. Z jego porady skorzystaj zwłaszcza wtedy, kiedy zauważysz, że powiększyła się średnica któregoś ze znamion, jest asymetryczne, krwawi lub zmieniło kolor.
Jeśli systematycznie przyjmujesz leki lub pijesz zioła, upewnij się, czy przebywanie na słońcu ci nie zaszkodzi. Dotyczy to również niektórych kosmetyków, zwłaszcza dezodorantów i perfum zawierających alkohol - spryskana nimi skóra może się nierównomiernie zabarwić.
Zrezygnuj z kremów z retinolem i kwasami owocowymi - w trakcie ich stosowania skóra jest wrażliwsza niż zwykle - łatwo o niebezpieczne poparzenia.
Zrób peeling całego ciała - oczyszczona z martwych komórek skóra ładniej się opali.
Zastosuj któryś z preparatów przygotowujących skórę na działanie słońca. Wzmacniają one naturalne mechanizmy obronne skóry, zwiększają jej odporność na działanie promieni słonecznych i poprawiają naturalną pigmentację.
Fizyczne (np. tlenek cynku) - odbijają promienie UV.
Chemiczne - jak np. mexoryl SX lub XL - pochłaniają promieniowanie ultrafioletowe.
Fotostabilne - pod wpływem słońca nie tracą swoich właściwości.
Naturalne - wyciągi roślinne, witaminy (A, E, C), melanina.
Słońce może być groźne nawet w pochmurny dzień. Chmury nie chronią przed promieniowaniem UV. Uważajmy na naszą skórę nawet w szare popołudnie.
Kąpieli słonecznych powinny unikać dzieci. Ich skóra jest szczególnie delikatna i wrażliwa. Niemowląt w ogóle nie zabierajmy na plażę.
A skoro o wypoczynku mowa, to warto przypomnieć, że bzdurą jest twierdzenie, że słońce nie opala w wodzie. Opala, i to jak! Promienie UV przenikają nawet 30 cm pod powierzchnię wody.
Nie żałujmy kremów i balsamów, nawet z wysokimi faktorami ochronnymi. Wysokie cyfry na opakowaniu nie gwarantują nam całkowitego bezpieczeństwa. Nie ma stuprocentowego blokera. Faktor IP/SPF 45 przepuszcza ok. 2 proc. promieni UVB.
Ciągle smarujmy się kremem - nawet filtr fototrwały, który nie traci swoich właściwości pod wpływem światła, po pewnym czasie się ściera. Wystarczy wytrzeć się ręcznikiem po wyjściu z wody.
Nie zapominajmy o profilaktyce. Zadbajmy o swoje zdrowie jeszcze przed wyjściem na słońce. Nie żałujmy pieniędzy na dobry balsam. Dopasujmy go do wymagań naszej skóry. Powinien chronić nas zarówno przed promieniowaniem UVA, jak i UVB.
Unikajmy słońca pomiędzy godz. 11 i 15. Po 18 również uważajmy na słońce.
Opalanie się bywa wskazane w przypadku niektórych schorzeń, np. łuszczycy czy trądziku, bo skutecznie wysusza skórę. Trądzik musi już być jednak podleczony, a opalanie powinien zalecić dermatolog. Podobnie jest w przypadku łuszczycy.