Kariera na szpilkach: Pasja uskrzydla, talent wznosi pod niebiosa

Iwona Kossmann przez dwa lata pełniła funkcję prezesa Deni Cler, jednej z najbardziej znanych, ekskluzywnych marek odzieżowych dla kobiet. W rozmowie z Marleną Majewską opowiada o sukcesach i trudnościach w zarządzaniu.

W zeszłym roku przekazała Pani obowiązki prezesa Deni Cler i rozstała się Pani z firmą. Jak ocenia Pani czas w niej spędzony?

Odchodzę z firmy, więc jest to dla mnie moment podsumowań. W Deni Cler spędziłam dwa lata. Jest to fantastyczna, ogromnie kreatywna branża - szczególnie dla kobiety, która interesuje się modą. Odchodzę ze spokojnym sumieniem, ponieważ firma dobrze funkcjonuje. 2010 r. był dla Deni Cler wspaniały. Jeśli chodzi o wyniki finansowe, jesteśmy w czołówce polskich firm odzieżowych. Nasze udziały rynkowe wzrosły, mamy rentowną sieć sprzedaży, zadowolonych klientów oraz przyrosty na bazie klienckiej powyżej 20 proc. Dlatego mogłam ze spokojem odejść przekazując obowiązki kolejnej pani prezes i mam nadzieję, że ten trend będzie kontynuowany. Deni Cler jest marką unikalną na polskim rynku, bo w latach 90- tych, jako jedna z niewielu marek, przywędrowała do nas z Włoch. W przyszłym roku będziemy obchodzili 20-lecie. Podsumowując dwa ostatnie lata: firma w kryzysie wygenerowała bardzo dobre rezultaty finansowe, z sukcesem weszła w segment B2B oraz na inne rynki - np. rosyjski.

Z jakimi trudnościami musiała się Pani mierzyć w tym czasie?

Polski biznes odzieżowy jest bardzo specyficzny, ponieważ jego rozwój w bardzo dużym stopniu zależy od banków oraz oferowanych przez nie produktów. Niestety, w 2008 i 2009 r., w czasie kryzysu, bank pozbawił możliwości korzystania z pełnej palety produktów, zostawiając nas w trudnej sytuacji. Musieliśmy dokonywać zakupów za gotówkę, więc to, co udało nam się sprzedać, stanowiło podstawę do zakupów. Każda złotówka była oglądana kilka razy i wydawana na te rzeczy, które mają szansę się sprzedać. Wyzwoliło to w nas ogromną mobilizację, a kolekcja była bardziej komercyjna. Ostatnia kolekcja "Otulenie", wywołała entuzjazm na rynku. Klientki stały w kolejkach, by kupić hity Deni Cler: rude kozaki czy czerwoną sukienkę. Kolejną trudnością w 2008 r. było zarządzanie siecią sprzedaży. Rosnące koszty wynajmu spowodowały ogromne obciążenie naszego budżetu, ponieważ kontrakty w centrach handlowych podpisane są w Euro a nie w PLN. Za te same pomieszczenia musieliśmy płacić większe kwoty w złotówkach. Dopiero trzecim problemem był popyt konsumencki, który zwyczajnie zmalał. W 2009 r. wciąż znajdował się na niskim poziomie. Pierwszy kwartał był jednak rewelacyjny i dlatego cały rok udało nam się zakończyć ze wzrostem udziałów rynkowych.

Jest Pani otwartą, bardzo ciepłą osobą, co sprawiło, że uczestniczki spotkania Tea Time w ramach programu "Kobieta w Pracy" były pod wrażeniem pani osoby. Co jeszcze pomaga pani w kierowaniu firmą?

Słucham pracowników. Staram się znaleźć czas na rozmowę w cztery oczy, podczas której ludzie mogą opowiedzieć mi o swoich problemach. Każdy pracownik jest przede wszystkim człowiekiem i boryka się z różnymi trudnościami. Kiedy zrozumiemy, jakie są motywacje pracowników, łatwiej będzie nam nimi zarządzać. Do każdej osoby musimy znaleźć klucz, który jest podstawą relacji zawodowej. Wychodzę z założenia, że ludzie są dobrzy i staram się znaleźć ich pozytywne strony oraz talenty i na nich budować firmę. Poza tym lubię i szanuję ludzi a to zwyczajnie pomaga w zarządzaniu.

Dlaczego kandydaci chcą pracować w Deni Cler?

Przyciąga ich na pewno branża. Zwłaszcza dla wielu kobiet moda jest marzeniem. Nie ma na polskim rynku wielu firm, które dają szansę rozwoju w tak kobiecym i kreatywnym środowisku. Jesteśmy unikalni, bo nie prowadzimy tylko działalności handlowej. Nie zamawiamy kolekcji za granicą, my ją tutaj tworzymy. Mamy włoskich projektantów, mamy dział kolekcji. Trade marketing można robić wszędzie, natomiast marketing niekoniecznie.

Czy współpracują Państwo z agencjami zatrudnienia?

W czasie kryzysu nie było potrzeby korzystania z agencji doradztwa personalnego: starałam się utrzymać stały poziom zatrudnienia, nie było w firmie zasadniczych redukcji etatów. Udało nam się przejść przez kryzys, a teraz z pewnością będziemy mieli potrzeby rekrutacyjne.

Czy w tak kobiecej branży jest miejsce dla pracowników płci męskiej?

Oczywiście. Jest kilku panów, którzy odgrywają ogromnie ważną rolę: szef logistyki, wiceprezes zarządu zajmujący się finansami, kontroler. Kreatywnym szefem naszej kolekcji również jest mężczyzna. W firmie, która zatrudnia ponad 180 osób, jest 17 panów. Stanowi to około 10 proc., ale mężczyźni są niezwykle potrzebni. Jestem za tym, by zespół był mieszany. Tam, gdzie są szanse zatrudnienia mężczyzny, zatrudniamy mężczyznę. Natomiast kobiety w tym biznesie są absolutną podstawą, fundamentem, bez którego nic nie ustoi. Poza tym bardzo cenię w kobietach, to, że są dokładne, szczegółowe i dbają o wysoką jakość.

Dlaczego popiera Pani program "Kobieta w Pracy"?

Program "Kobieta w Pracy" uważam za ogromnie ważny. Jestem nie tylko jego ambasadorką, ale też rzecznikiem. Chciałabym pomóc tym kobietom, które mają problemy z wyjściem na zewnątrz. Trudnym momentem w życiu kobiety jest uświadomienie sobie, że życie, jakie wiedzie, nie do końca ją satysfakcjonuje. Czasami jest to kwestia motywacji wewnętrznej, czasami finansowej. Ważne są oba aspekty.

Jak ocenia Pani sytuację kobiet na polskim rynku?

Sytuacja w Polsce nie jest najlepsza, chociaż to, że pochodzimy z kraju z socjalistycznym dorobkiem ustrojowym, pomogło kobietom w rozwoju zawodowym. O ile jest już normalne, że kobiety pracują i zarabiają pieniądze, o tyle nie jest dobrze postrzegane, że zajmują najwyższe stanowiska. Największy opór moim zdaniem stawiają mężczyźni. W dużych spółkach jest za mało kobiet w zarządach i za mało kobiet prezesów. Duży problem bierze się z mentalności Polaków, którzy nie chcą uwierzyć, że kobiety są na tyle kompetentne, by zajmować wysokie stanowiska i dobrze zarabiać. Utarło się, że kobiecie można mniej zapłacić, nie weryfikuje się tego i nie karze. Będąc ambasadorką programu "Kobieta w Pracy" jestem za weryfikacją płac kobiet i mężczyzn będących na tych samych stanowiskach i za zmianą podejścia do kobiet. Według mnie są one lepiej wykształcone i równie kompetentne jak mężczyźni.

Ma Pani rady dla osób rozpoczynających karierę zawodową?

Nie powinny rezygnować z marzeń, gdyż marzenia otwierają nas na rzeczy, które teoretycznie wydają się niemożliwe. Tymczasem nie ma rzeczy niemożliwych - jest to tylko kwestia właściwych ludzi i środków. Środki to nie tylko pieniądze, ale też wszelkie inne zasoby, konieczne do pracy. Należy inwestować w siebie, dowiedzieć się, co naprawdę nas w życiu interesuje, poznać swoje możliwości, budować kompetencje i mieć pasję. Pasję na wiele lat. Jeśli odkryjemy swoje talenty, praca z pasją nas uskrzydli i wzniesie wysoko tak, że nic nas nie zatrzyma The sky is no more the limit.

O najlepszych pracodawcach w Polsce, o doświadczeniu zawodowym ludzi biznesu czytaj w Rekruterze , pierwszym na polskim rynku miesięczniku stworzonym z myślą o sektorze usług rekrutacyjnych.

Osoby zainteresowane spotkaniami z Kobietą Sukcesu mogą brać udział w cyklicznych spotkaniach o nazwie Tea Time. Raz w miesiącu zaproszona Ambasadorka - Kobieta Sukcesu z jednej ze znanych firm - opowiada o swojej pracy zawodowej oraz radzi, jak pokierować własną karierą. Spotkania odbywają się w Warszawie. Więcej na temat spotkać z Kobieta Sukcesu, a także na temat sytuacji kobiet na rynku pracy szukaj na stronie Verita HR

Więcej o: