Większość osób rozważających skorzystanie z usług chirurga plastycznego zdaje sobie sprawę z tego, że koszty poprawek będą wysokie. Rzadko jednak mamy pojęcie o konkretnych kwotach. Kiedy jednak jesteśmy wystarczająco zdeterminowane do przemian, koszty przestają mieć znaczenie. Zdarza się, że przez lata oszczędzamy na wymarzony nos lub piersi. Po kilku latach takiego oczekiwania, kwoty rzędu 7, czy 10 tysięcy złotych nie wydają się wcale tak absurdalne jak na początku.
Co więcej, pacjentki obawiając się bólu postanawiają często wykonać dwa zabiegi za jednym razem. Łączą plastykę nosa z powiększeniem piersi (ok. 25 tys. zł), lifting twarzy z liposukcją ud (27 tys. zł) albo kompleksowe odmładzanie twarzy - lifting, plastykę nosa oraz tłuszcz na cienie pod oczami (30 tys. zł).
Operacje przestały też być wyłącznie domeną kobiet. - Z roku na rok obserwuję wzrost zainteresowania Polaków zabiegami plastycznymi. Klientkami są przede wszystkim kobiety do 40 roku życia. Jednak w klinice coraz częściej pojawiają się mężczyźni. Obecnie stanowią oni prawie 50% moich Pacjentów - mówi dr Monika Grzesiak z Centrum Chirurgii Plastycznej w Warszawie.
Panowie, tak jak kobiety, najczęściej poprawiają defekty twarzy - odstające uszy (3 tys. zł), czy korektę nosa (5 tys. zł). Do typowo "męskich" zabiegów należą natomiast przeszczepy włosów, przeprowadzane za pomocą przeszczepiania pojedynczych cebulek (6 tys. zł) oraz modelowanie klatki piersiowej silikonowymi implantami (7 tys. zł).
Mężczyźni wciąż mają jednak problem z otwartym przyznawaniem się do ingerencji lekarza w swój wygląd. - Co innego jest mówić o tym, co chciałoby się poprawić, a co innego otwarcie przyznać się do skorzystania z pomocy chirurga plastycznego. Sądzę jednak, że idziemy w dobrym kierunku, dojrzewamy do tego, by wreszcie przestać się wstydzić własnej cielesności - mówi dr Monika Grzesiak.