Loki wywinęły się z koka, a z łzą wzruszenia spłynął mi cały tusz - jak poradzić sobie z urodowymi awariami w dniu ślubu?

Wielki dzień to nie czas na urodowe wpadki. Niestety, właśnie wtedy często się przydarzają. Podpowiadamy jak radzić sobie z takimi awariami. Lista do wydrukowania i zapamiętania dla każdej druhny!

Próbny makijaż i fryzura to już standard - niestety nie zawsze chroni nas on przed wpadkami. Trudno do końca stwierdzić jak skóra i włosy zachowają się w upale, a makijaż w momentach wzruszeń. Zawsze może też wydarzyć się coś zupełnie niespodziewanego - ciotka odbije na policzku ślad po całusie, a nasz cudownie wystylizowany paznokieć na serdecznym palcu (który miał być głównym bohaterem zdjęć z obrączką!) złamie się o kościelną ławkę. Uff Dużo tego, ale na szczęście ze wszystkim można sobie poradzić.

Nie tak to miało wyglądać!

Kiedy mimo próbnych stylizacji w dniu ślubu okazuje się, że makijaż i fryzura nie spełniają naszych oczekiwań, trzeba reagować. - Próbny makijaż wydawał mi się w miarę naturalny. Może to ja miałam wtedy inne oczekiwania, a może makijażystkę poniosło w dniu ślubu, ale kiedy wyszłam od niej z ostatecznym efektem byłam załamana! Czułam jakbym miała na twarzy maskę, a całość miała za chwilę spłynąć - wspomina swój ślubny makijaż Ania, mężatka od dwóch lat.

Pamiętaj, że zawsze możesz poprosić makijażystkę, by poprawiła swoją pracę, nawet jeśli wymaga to zmycia całości kosmetyków z twarzy. Tego dnia musisz czuć się swobodnie i gruba warstwa makijażu nie może ci przeszkadzać. Możesz też poprosić osobę nakładającą ci podkład, by zmieszała go z odrobiną kremu nawilżającego - to sprawi, że zyska on lżejszą formułę i nawet w upalny dzień dłużej z nim wytrzymasz.

Zdarza się też, że wybrane kosmetyki okazują się zbyt jasne lub zbyt ciemne, bo na przykład od czasu makijażu próbnego zdążyłaś się opalić. Co wtedy? Jeśli makijażystka nie ma przygotowanego innego odcienia podkładu (co mało prawdopodobne, ale przecież mówimy o momentach, kiedy złośliwość losu osiąga szczyt), to spróbujcie dostosować go do koloru skóry. Wbrew pozorom zbyt ciemny podkład łatwiej dopasować - trzeba zmieszać go z białym korektorem w płynie i gotowe. Za jasny możesz spróbować nałożyć na twarz, a później przyciemnić wybrane miejsca (kości policzkowe, nos, czoło, podbródek) bronzerem. Da to naturalny efekt muśniętej słońcem twarzy.

Podobnie poradzić sobie można ze zbyt ciemną lub zbyt jasną pomadką. W tym przypadku jej odcień równoważymy beżowym błyszczykiem utrzymanym we właściwej dla naszej skóry tonacji.

Jest jeszcze jeden mało przyjemny problem, który może się pojawić rano w dniu ślubu. To niespodziewany, pojedynczy, ale bardzo widoczny pryszcz. Przede wszystkim nie próbuj go wyciskać - zacznij od przemycia go żelem antybakteryjnym i tonikiem. Następnie przyłóż w to miejsce kostkę lodu, by zmniejszyć zaczerwienienie (tylko pamiętaj - kostkę z przegotowanej wody, nie z kranu!). Następnie nałóż w to miejsce rozgniecioną aspirynę z odrobiną wody - taka papka działa antybakteryjnie i zmniejsza krostkę. Jeśli masz w domu kosmetyk z kwasem salicylowym lub siarką, albo olejek z drzewa herbacianego - też zdadzą egzamin. Musisz przede wszystkim osuszyć wyprysk. Przed nałożeniem makijażu pokryj go natomiast zielonym korektorem lub bazą - ten kolor neutralizuje zaczerwienienia.

Dziewczyny lubią brąz

Gorzej, gdy problem dotyczy czegoś, czego nie da się zmyć płynem do demakijażu. - W dniu ślubu chciałam mieć idealnie opaloną, złotą skórę. Korzystałam wcześniej z opalania natryskowego i wiedziałam dokładnie czego chcę i na jaki efekt mogę liczyć. Tym razem coś jednak zawiodło. Kilka dni przed ślubem wyszłam z ulubionego (już nie!) salonu po-ma-rań-czo-wa! Koleżanka, kosmetyczka poradziła mi, żebym zastosowała intensywne złuszczanie. Kupiłam gruboziarnisty peeling i szorowałam nim nogi i ręce. Na dekolt wybrałam trochę lżejszy kosmetyk, żeby przy okazji nie zedrzeć sobie z niego skóry - śmieje się dziś Agnieszka. Po powtarzanym codziennie peelingu, gorących kąpielach i nacieraniu sokiem z cytryny, opalenizna trochę pojaśniała.

Jeśli natomiast zdarzy ci się odwrotny problem - uznasz, że niektóre okolice są zbyt jasne w stosunku do reszty ciała, też da się to naprawić. Ślady po bikini, ramiączkach od sukienki, czy po prostu nierównomiernie opaloną skórę, wyrównasz samoopalaczem w kremie. Dla bezpieczeństwa zmieszaj go z balsamem nawilżającym - da lżejszy efekt i nie pozostawi smug. Przed zabiegiem koniecznie wykonaj peeling.

Wszystko na twojej głowie

I to dosłownie, bo mowa o ślubnej fryzurze. Podstawowy problem to welon - jeśli nagle przestaje się stabilnie trzymać nie ignoruj go, tylko jak najszybciej popraw, zanim zrujnuje całe uczesanie. Weź zapasowe wsuwki i przytwierdź go poziomo do głowy. Dodatkowe wsuwki przydadzą się też, gdy przed ślubem doczepiłaś sobie dodatkowe, przedłużające włosy pasma. Jeśli jedno z nich się obluzuje i stanie widoczne, możesz je przytwierdzić z powrotem małą wsuwką w kolorze twoich włosów.

Nasze włosy nie lubią też niespodzianek pogodowych. Jeśli jest zbyt gorąco i wilgotno, mogą zacząć się puszyć. W tym przypadku pomocne będą wszelkie kosmetyki obciążające, np. olejek do włosów. Jeśli nie masz go przy sobie, możesz też wykorzystać lakier utrwalający (to akurat musisz mieć albo ty, albo twoje koleżanki!). Rozprowadź go po włosach, a następnie wygładź pasma dłonią. Gdy, z drugiej strony pogoda się pogorszy i złapie cię deszcz, nie panikuj. To też da się naprawić. Tu również pomocne będą te same kosmetyki, co w przypadku puszących się włosów - musisz zrobić wszystko, by utrzymać ich gładkość. W ostateczności możesz też potraktować je suchym szamponem i rozczesać - to jednak wyjście dla kobiet, które zdecydowały się na naturalną, rozpuszczoną fryzurę.

Na te, które wybrały wymyślne koki, czyha inne zagrożenie. Poupinane przez fryzjera loki mogą się rozsypać i niestety, najprawdopodobniej nie uda ci się ich samodzielnie ułożyć w ten sam sposób. Zamiast z nimi walczyć, po prostu rozpuść je do końca, wygładź u nasady i zbierz w prosty kok baletnicy, który możesz ozdobić kwiatkami lub opaską (bądź kreatywna, wykorzystaj ozdoby ze stołów!).

No to cmok!

Życzenia, kwiaty, uściski i całusy! Oczywiście to bardzo miłe (do pewnego czasu), ale raczej niezbyt pożądane dla makijażu panny młodej. Odciśnięty na policzku ślad pomadki zniknie, gdy przyłożysz do niego bibułkę matującą. Musisz mieć przy sobie, bo wielokrotnie uratują twój makijaż podczas wesela. Po kilkakrotnym przyłożeniu bibułki pokryj miejsce po całusie cienką warstwą korektora i rozetrzyj kosmetyk, by jego granica stała się niewidoczna.

Jeśli natomiast sama masz na ustach kolorową szminkę, też uważaj. Może ona zostawić ślad na zębach. Sprawdzaj to co jakiś czas w lusterku, a kiedy zauważysz, że się roztarła, wytrzyj ją chusteczką lub czystym palcem. Raczej nie pocieraj językiem, bo tylko rozmażesz kolor po pozostałych zębach. Żeby uniknąć takiej wpadki, po pomalowaniu ust ułóż je w dziubek, włóż pomiędzy wargi palec i wyciągnij zbierając nadmiar kosmetyku.

Zdarza się też, że kryzys makijażu przychodzi pod samym ołtarzem. - Podczas składania przysięgi wzruszyłam się, choć to zupełnie do mnie niepodobne. I to nie tak, że popłynęła mi jedna łza, ale całe ich mnóstwo. Po prostu się poryczałam - wspomina Monika, świeżo po ślubie. Po odejściu od ołtarza udało jej się pozbyć nielicznych śladów po rozmytej maskarze ("maskara wodoodporna uratowała mi życie, a przynajmniej samopoczucie"). Problem był jednak z opanowaniem opuchlizny pod oczami. Rozwiązaniem jest zimny kompres - wystarczy lód zawinięty w ściereczkę, a w ostateczności nawet zimna klamra od paska (sprawdzone na skórze koleżanki, gdy trzeba było "naprawić" oczy przed wspólnym zdjęciem). Dobrze jest też delikatnie rozmasować tę okolicę, by poprawić krążenie. Opuchlizna zejdzie po paru chwilach.

Zdarza się też, że panny młode są zaskoczone temperaturą panującą w kościele lub na sali weselnej. - Zdecydowaliśmy się na ślub na świeżym powietrzu. Była piękna pogoda i wszystko wyglądało naprawdę idealnie, ale nie przewidziałam, że stojąc nieruchomo, wystawiona idealnie na słońce, będę się tak strasznie pocić - opowiada Karolina. Na kilka godzin przed ślubem panny młode mają absolutny zakaz spożywania gorących napojów - żadnej kawy, ani herbaty, które później poskutkują atakami pocenia, podnosząc temperaturę ciała.

Przynajmniej 10 minut przed samą ceremonią, poproś też swoich bliskich, by zostawili cię samą. Odetchnij, popraw makijaż, uspokój się i skup na tym co najważniejsze tego dnia.