Usłyszałam ostatnio trafne porównanie naszego podejścia do kupowania kosmetyków do kupowania butów. Kiedy chcemy kupić buty na co dzień, wybieramy się do tańszego sklepu i kupujemy parę, która jest bardziej praktyczna niż modna - nie wydajemy za dużo, bo przecież "zaraz się gdzieś zniszczą" . Kiedy natomiast szukamy szpilek na wesele, czy imprezę, potrafimy się nieźle wykosztować. Podobnie jest z kosmetykami.
Gdy zobaczymy fajne cienie, szminkę w nietypowej formie, czy uroczy puder z błyszczącymi drobinkami zdarza nam się wydać kilkadziesiąt złotych. A kiedy kupujemy podkład? Cena powyżej stu złotych wydaje się astronomiczna! Nie namawiam was do wydawania dużych kwot na nowy fluid, ale do uważniejszego wybierania tego produktu. W końcu to właśnie podkład decyduje o tym jaki efekt uzyskamy w makijażu. Jak nie popełnić błędu podczas zakupów?
W kremie, musie, sztyfcie...
Na początek zastanów się jaka konsystencja będzie dla ciebie najbardziej odpowiednia. Wszystko zależy od twojego rodzaju skóry.
Kosmetyk dla skóry tłustej musi dawać efekt matujący , ale jednocześnie nie może wysuszać cery. Im bardziej będzie jej brakować wody, tym więcej sebum wyprodukuje . Zapomnij więc o ciężkich, bardzo mocno kryjących podkładach w sztyfcie (jeśli już taki masz, używaj go zamiast korektora). Świetnie sprawdzą się natomiast wszelkie podkłady beztłuszczowe, które absorbują nadmiar sebum i zapewniają najczęściej średnie krycie. Warto używać fluidu tego typu w formie płynnej, a w ciągu dnia poprawiać efekt pudrem w kompakcie.
Skóra sucha potrzebuje oczywiście nawilżenia. Przed nałożeniem podkładu, pamiętaj o serum i kremie. Wypróbuj lekkie kremy koloryzujące, które dają półtransparentny efekt albo kremy BB i CC, dodatkowo pielęgnują skórę i zabezpieczają ją przed nadmierną utratą wody . Jeśli zależy ci na mocniejszym kryciu, wybierz podkład w formie płynu. Trudno nakłada się go palcami, bo może rozmazywać się po skórze, dlatego polecamy gąbeczki (dają najlepszy efekt, ale są mało ekonomiczne, bo wchłaniają fluid) albo pędzel (bardziej ekonomiczny, ale jego stosowanie wymaga wprawy).
Skóra mieszana, to wcale nie to samo co skóra normalna - sprawiająca najmniej problemów. Dziewczyny o tym typie skóry zmagają się z przetłuszczaniem w strefie T (czoło, nos), a przesuszaniem w pozostałych okolicach. Często występują też rozszerzone pory w okolicy nosa i na policzkach. Wypróbuj podkład w musie , który zmatowi okolicę T i nie obciąży zbytnio reszty twarzy. W ciągu dnia miej przy sobie puder matujący lub chusteczki absorbujące nadmiar sebum, którymi złagodzisz okolice strefy T.
Właściwy odcień
To sprawia nam zwykle najwięcej kłopotów. Wybór dobrego odcienia jest trudny przede wszystkim dlatego, że testujemy je w sztucznym świetle w drogerii, na niewłaściwym odcinku skóry (np. na nadgarstku) i nie dajemy kosmetykowi wystarczającego czasu na utlenienie się. Jest na to jednak rada .
Przede wszystkim przekonaj się jak jest dominujący pigment w twojej skórze. U zdecydowanej większości Polek jest to kolor żółty i takiego właśnie trzeba szukać w bazie podkładu. Zdarzają się także kobiety ze skórą bardziej różową (typ Nicole Kidman), ale jest to zaledwie... 1 proc. z nas. Co do koloru pomarańczowego, pozostawmy go bez komentarza. Pamiętaj też, że podkład wygląda na każdej skórze inaczej. Skóra tłusta może na przykład zmieniać jego odcień (to wina sebum, które "przyciemnia" podkład).
Na początek wybierz 3, czy 4 zbliżone do siebie odcienie i nałóż je na skórę. Nie na nadgarstek (przyłóż go do twarzy, a przekonasz się dlaczego), nie szyja (znajduje się w cieniu) i raczej nie dekolt (choć jeśli już musisz, to jest lepszy od szyi). Najlepiej pójść do drogerii bez makijażu i rozprowadzić grubą smugę każdego koloru na policzku lub czole. Następnie daj podkładom 2 minuty na wyschnięcie. W miejscach, gdzie warstwa była cieńsza, podkład zacznie się utleniać szybciej i zauważysz jego prawdziwy kolor. Zlał się ze skórą? Jest idealny.
Kiedy coś się nie uda
Nieważne ile czasu spędzimy na wybieraniu podkładu, może się zdarzyć, że trafi nam się nieodpowiedni produkt. Zanim go wyrzucicie albo przekażecie koleżance, zastanówcie się jak inaczej możecie go wykorzystać. Wbrew pozorom, najłatwiej poradzić sobie z podkładem w złym kolorze. Różową, czy pomarańczową bazę trudniej będzie zmienić, ale już za jasny, czy za ciemny beż, możemy zniwelować.
Jeśli po lecie zostało wam pół opakowania zbyt ciemnego podkładu, możecie go jeszcze wykorzystać. Wystarczy dokupić odcień, którego zwykle używacie jesienią i stopniowo mieszać go z ciemniejszym. Równie dobrze sprawdzi się dodawany do podkładu najjaśniejszy korektor w płynie.
Jeśli podkład wygląda dobrze na twarzy, ale odcina się od słabiej opalonej szyi, możecie przyciemnić ją sypkim pudrem. Wielu makijażystów zamiast bronzera, stosuje po prostu ciemny puder w kamieniu - nie ma drobinek, jak większość tradycyjnych produktów brązujących. Jeśli masz taki kosmetyk w domu, możesz nim delikatnie omieść skórę na szyi, by wyrównać jej kolor.
Jeśli skóra ma ziemisty lub blady wygląd, to znak, że podkład ma zły odcień albo nałożyłaś zbyt grubą warstwę. Często im mniej kosmetyku, tym lepiej. Drobiazgi takie jak piegi, a nawet drobne niedoskonałości, nadają naszej twarzy "ludzkiego" wyglądu . Unikaj efektu maski, który dają mocno kryjące podkłady. Jeśli na twarzy pojawi ci się wyprysk, nie maskuj go kilkoma warstwami korektora i podkładu, tylko podkreśl oko. Przyciągnij uwagę innym detalem, a nie skupiaj się na wadach - nikt ich wtedy nie zauważy.
Jeśli to nie pomaga, spróbuj wymodelować mocniej twarz - nałóż bronzer (lub ciemny puder) na kości policzkowe, linię włosów, podbródek i koniuszek nosa, uzupełnij całość świeżym odcieniem różu i dodaj opalizujący cień na powieki. Twarz powinna odzyskać blask i właściwe kolory.
A czy wy macie jakieś sprawdzone sposoby na wybór właściwego podkładu? Jakich kosmetyków używacie?