9 naprawdę skutecznych kosmetyków na jesień. Najbardziej zaskakuje olejek Bio-Oil!

Nasze jesienne odkrycia - kosmetyki, które działają, które polecamy i stosujemy. Przegląd nowości i kilka klasyków - w tym rozreklamowany olejek do ciała i popularna w Korei Południowej maseczka w płachcie.

Kosmetyki, które testowałyśmyKosmetyki, które testowałyśmy Fot. Archiwum prywatne

1. Balsam do ciała w sprayu Vaseline Intensive Care

Balsam w sprayu? Musi mieć rzadką konsystencję - to była moja pierwsza myśl. Przyznam szczerze, że nie miałam na początku przekonania do tego kosmetyku.

Idea zamknięcia kremu do ciała w sprayu sprawdza się idealnie wszędzie tam, gdzie trzeba pakować kosmetyki - w moim przypadku na wakacjach, na basenie. Pierwszy raz podczas podróży nic mi się nie rozlało w kosmetyczce.

Na pływalni wystarczyło po prostu popsikać i szybko rozsmarować, żeby balsam się wchłonął. Idealna opcja dla często wyjeżdżających na wyjazdy służbowe, podróżników i pielęgnacyjnych... leniuchów.

2. Balsam do ciała Cashmere Comfort Derma Spa Dove, 23 zł

I znowu przyznaję szczerze, do tej pory nie przepadałam za kosmetykami Dove - głównie z powodu ich zapachu, który mnie wyjątkowo denerwował.

Cashmere Comfort to kolejna już odsłona kosmetyków z linii Derma Spa, które wyróżniają się nie tylko działaniem, ale także wonią. Pachną pięknie, mają gęstą konsystencję i wspaniale działają na skórę.

Po wakacjach to balsam z tej linii poradził sobie z przywróceniem nawilżenia skórze wymęczonej słońcem i solą morską. W ofercie znajduje się także masło do ciała oraz krem do rąk. Derma Spa to kosmetyki świetne na jesień i zimę, kiedy zaczynają się problemy z przesuszeniem (nosimy rajstopy, grzeją kaloryfery, jest coraz zimniej na dworze).

3. Maseczki do twarzy Ginseng&Rice i Himalayan Charcole The Body Shop, 99 zł/sztukę - cena bez promocji

Pamiętam, jak kiedyś, w czasach studiów zachwycałyśmy się z przyjaciółką ofertą The Body Shop. Później porzuciłyśmy te kosmetyki (kiedy stały się zbyt owocowe) dla innych marek.

The Body Shop w Polsce zagościł na dobre i jest obecny w niektórych galeriach handlowych. Tak przypadkiem trafiłam na promocję maseczek, które zachwyciły mnie najpierw swoim wyglądem - szklane słoiczki z przypominającymi niegdysiejsze etykiety apteczne naklejkami. Akurat trwała promocja, a ja potrzebowałam peelingu i maseczeki oczyszczającej, kupiłam więc dwa słoiczki (drugi produkt kosztował połowę mniej).

Dlaczego wspominam o promocji? Ponieważ te akurat maseczki do najtańszych nie należą (99 zł za jeden słoiczek), ale naprawdę warto w nie zainwestować, ponieważ są wydajne, naładowane wyciągami z roślin i skuteczne.

Moje maseczki świetnie peelingują i oczyszczają skórę. Stosuję je raz w tygodniu. Po aplikacji i zmyciu preparatów skóra jest świeża, gładka, lekko zaróżowiona, pory oczyszczone i zwężone. Na pięć punktów daję pięć.

4. Maska nawilżająca w płachcie Aloe Lomi Lomi, ok. 14 zł

Na fali fascynacji rytuałami pielęgnacyjnymi Koreanek przejęłam jeden z kroków - nakładanie na twarz masek w płachcie. Maski, które lubię szczególnie to te firmy Samsung (jak na razie widziałam je tylko w sieci perfumerii Hebe). Są wśród nich nawilżające, regenerujące, liftingujące.

Mocno nasączoną kosmetykiem płachtę kładę na oczyszczoną skórę twarzy (resztka z opakowania starcza jeszcze na szyję i dekolt) i sama... kładę się na 30 minut. Skóra wygląda po tym zabiegu REWELACYJNIE! Jest nawilżona, odżywiona, wygładzona i ukojona.

5. Olejek do twarzy i ciała Bio-Oil, ok. 60 zł/200 ml

Reklamy tego preparatu są wszędzie - w telewizji, prasie, próbki doklejane są do gazetek promocyjnych. Przy takiej perswazji ciężko oprzeć się zakupowi preparatu, który reklamowany jest jako „remedium na całe zło”. Zupełnie przekornie nie dałam się skusić na zakupy - ani w ciąży, ani kiedy pojawiły się pierwsze zmarszczki.

Kosmetyk dostałam od producenta, który zapewnił, że produkt jest tak skuteczny, że wierzy, że poradzi sobie w każdym teście.

Działanie olejku Bio-OilDziałanie olejku Bio-Oil Fot. Archiwum prywatne

Okazja do przetestowania nadarzyła się we wrześniu, kiedy mój syn poparzył sobie nogę gorącą parą. Rana była duża, czerwona. Jak wiadomo zmiany po poparzeniach leczą się długo, a skóra potrzebuje wiele czasu, żeby powrócić do normalnego kolorytu.

Przez dwa tygodnie raz dziennie - na noc przed snem smarowałam poparzenie olejkiem.

Po tym czasie miałam problem ze znalezieniem zmiany na nodze, żeby zrobić porównawcze zdjęcie - bo była prawie niewidoczna.

Podobnie smarowałam sobie skaleczenie na dłoni i poparzenie od żelazka na przegubie - w obydwu przypadkach gojenie jest ekspresowe. Muszę więc przyznać, że rzeczywiście jest to eliksir, produkt do zadań specjalnych!

6. Mydło do rąk Sweet Lemon H&M Conscious, 24,90 zł

Bardzo lubię kosmetyki H&M. Mam ich puder i róż do policzków oraz szminkę - opakowania są bardzo eleganckie (trochę przypominają te od kosmetyków kolorowych Marca Jacobsa). Moim absolutnym faworytem jest mydło w płynie Sweet Lemon.

Stoi w kuchni przy zlewie i naprawdę dobrze radzi sobie z usuwaniem kuchennych zapachów z dłoni. I znowu, jak w przypadku maseczek z The Body Shop bardzo przypadł mi do gusty wygląd mydła - surowy, apteczny, w stonowanych kolorach i prostym dozowniku (opakowanie z recyklingu).

7. Krem do twarzy na dzień C’Modular Age Chantarelle, 225 zł

Jestem już w wieku, w którym pracuję na wygląd mojej skóry na twarzy na starość. Dobry krem przeciwzmarszczkowy to dla mnie podstawa. Nie wyobrażam sobie także wyjścia z domu bez ochrony przeciwsłonecznej, a po koleżance stosującej kosmetyki z witaminą C wiem, że kremy z tą witaminą świetnie rozjaśniają skórę i dodają jej blasku.

Te wszystkie atrybuty ma krem C’Modular Agena dzień marki Chantarelle.

Wysoki filtr SPF, a w składzie mnogość ekstraktów roślinnych i witamin. Dobrze się rozsmarowuje (ma lejącą się konsystencję i beżowy kolor), nie obciąża skóry, nie wałkuje się, kiedy nakładamy podkład. Cena wysoka, ale krem jest wydajny i naprawdę wart ceny.

8. Serum na przebarwienia Clairial SVR, 108 zł

Od 7 lat walczę z przebarwieniami, które wychodzą mi po lecie na twarzy. Z plamami nad górną wargą, które wyglądały z daleka jakbym miała wąsik albo była umazana sadzą, poradziłam sobie.

Po tych wakacjach wyszła mi plama pod okiem (z daleka wygląda jakbym miała „wory pod oczami”) i na czole. Z ograniczeń budżetowych nie korzystam z rozjaśniania w gabinecie medycyny estetycznej (Cosmelanem lub laserowo), sięgając po kremy do stosowania miejscowego.

W tym roku na rynku pojawił się produkt zapowiadany jako rewolucyjny: serum na przebarwienia Clairal SVR. To co w tym kosmetyku jest przełomowe to to, że nie tylko usuwa przebarwienia, ale także zapobiega ich powstawaniu.

Kosmetyk jest „przewydajny” - wystarcza dosłownie kilka kropel, żeby posmarować nim całą twarz. Ma także precyzyjny aplikator, który pozwala na oszczędne stosowanie serum. Najlepsze jest to, że działa nie tylko na przebarwienia, ale ogólnie przyczynia się do poprawy wyglądu skóry. Po dwóch tygodniach w miarę regularnego stosowania cera staje się bardziej promienna, pozbawiona przebarwień i o równomiernym kolorycie.

Marka SVR należy do moich ulubionych - głównie ze względu na to, że te kosmetyki naprawdę działają. Już teraz wiadomo, że jako alternatywę dla zabiegów gabinetowych dermatolodzy będą polecali pacjentom ten kosmetyk.

9. Peeling do ciała Soczysty bambus Magic Time Farmona, ok. 20 zł

Moim najukochańszym peeliniem jest Krystaliczny peeling do ciała Body Art. Dr Irena Eris i wszystkie kosmetyki złuszczające skórę porównuję właśnie do niego.

Produkt Farmony działa na podobnej zasadzie - rozpuszczając się częściowo na skórze w czasie peelingowania pod prysznicem. Ładnie pachnie, dobrze złuszcza - po zabiegu skóra jest gładka, ale także nawilżona  - na ciele pozostaje film. Polecam, bo to dobry kosmetyk.

 

Więcej o: