Więcej o makijażu przeczytasz na Gazeta.pl
Każda kobieta sama decyduje o tym, jaki makijaż nosi, ale warto zdawać sobie sprawę, że nie elementy zwyczajnie nam nie służą, bo zamiast podkreślać naszą urodę, działają na niekorzyść, uwydatniając niedoskonałości. To tego dochodzą trendy, które choć modne były kilka lub kilkanaście lat temu, dziś o większości wolałybyśmy zapomnieć. Jednak okazuje się, że pewne znienawidzone przez nas trendy powracają za sprawą generacji Z.
Noszenie mocno kryjących, matowych podkładów na co dzień już od kilku sezonów odchodzi w zapomnienie. Takie kosmetyki obciążają i wysuszają skórę, przez co mają tendencję do wchodzenia w zmarszczki, a podkreślając je wizualnie dodają lat. Nic więc dziwnego, że kobiety coraz chętniej sięgają po lżejsze podkłady o świetlistym wykończeniu lub kremy BB. Dzięki nim cera jest rozświetlona, jej koloryt wyrównany, a takie elementy jak piegi czy rumieńce pozostaną widoczne - to jest hot!
Brwi dla oczu tym, czym rama dla obrazu i mają duży wpływ na wygląd całej twarzy. Natura doskonale wie, co robi i zawsze się broni, zatem lepiej nie zmieniać ich kształtu na siłę. Mocne wyskubywanie włosków, a następnie podkreślanie ich ciemną kredką? To jeden z koszmarów końcówki lat 90. Dziś jednak doskonale wiemy, że to nie wygląda dobrze. Nikt więc nie spodziewał się powrotu tego trendu. A tu niespodzianka. Za sprawą generacji Z znów wracają do łask, jednak w zmienionej formie, niż lata temu. Dziś są znacznie delikatniejsze i dopasowane do twarzy. My jednak i tak nie jesteśmy co do tego przekonane.
Jasny, perłowy cień nałożony na całą powiekę aż pod same brwi? Temu mówimy stanowcze nie. To wcale nie rozświetla spojrzenia. Wręcz przeciwnie, podkreśla cienie pod oczami, uwypukla zmarszczki i inne nierówności skóry. Z perłowymi cieniami należy obchodzić się bardzo ostrożnie.
Kolejny koszmarek z lat 90., który do dziś wspominamy. Choć połączenie ciemniejszej konturówki i jaśniejszej pomadki brzmi znajomo z aktualnych trendów, mówimy tu raczej o skrajnie dobranych kolorach typu brązowa konturówka i pomadka w odcieniu jasnego różu. Takich połączeń lepiej unikać. Jeśli już chcesz zastosować taki trik i powiększyć makijażem usta w stylu Kim Kardashian, sięgnij po konturówkę, która jest jedynie o ton lub dwa ciemniejsza od pomadki i dopilnuj, by efekt przejścia kolorów na ustach był płynny.
***
Kobieta.gazeta.pl jest dla Was i to dla Was cały czas piszemy na różne tematy. Nie oznacza to jednak, że Ukraina schodzi na dalszy plan. To cały czas bieżąca i bardzo istotna kwestia. Wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie tutaj: wiadomości.gazeta.pl, kobieta.gazeta.pl/ukraina.