Czy na weselu da się zarobić?

Oczywiście zapraszamy gości po to, żeby wspólnie radować się z wejścia na nową drogę życia. Na chłodną kalkulację zysków i strat nie powinno być miejsca. Swoją drogą, ciekawe jednak, czy ślub i wesele to rzeczywiście inwestycja bezzwrotna?

Na minusie

- Samo zastanawianie się nad zwrotem poniesionych przez parę młodą kosztów wydaje mi się poniżej krytyki - uważa tegoroczna panna młoda. - Do tej pory brałam udział w pięciu ślubach i weselach i wiem doskonale, że taka impreza jest wydatkiem dla obu stron - zapraszających i gości. I wcale nie chodzi mi wyłącznie o kopertę z gotówką czy prezent, ale także zakup sukienki, czesania u fryzjera, koszty dojazdu. Forumowiczka wypowiadająca się na forum ślubnym także uważa, że wesele i ślub to koszt, który nie powinien być traktowany jako wydatek, który ma się szansę zwrócić. - Gość to gość, a nie klient, który dając kopertę płaci za usługę - pisze. - Nasz ślub nie zwróci się - twierdzi para, która do ołtarza wybiera się w 2013 roku. - Inwestorami są nasi rodzice, i nie chcą nawet słyszeć o oddawaniu im kasy z kopert. - Zresztą nie będzie kopert, tylko lista prezentów o bardzo zróżnicowanym przekroju cenowym i z zaznaczeniem, że na jeden może się składać wiele osób. Skąd takie udogodnienia? - Jest kryzys, większość naszych bliskich znajomych jest na dorobku, nie chcemy więc, żeby wydawali na nas pieniądze, których nie mają, zwłaszcza, że największą i najcenniejszą wartością jest dla nas sama ich obecność. Wśród wpisów na forach można także znaleźć bardzo konkretne wyliczenia, jak to:

"- goście: 95 osób;

- koszt wesela: 35 tysięcy;

- pieniądze od gości: 25 tysięcy;

- rząd wielkości darowanych kwot: od 150 zł do 2 tysięcy, średnio: 400-500 zł od pary".

W tym przypadku o zarobku nie było mowy.

 

Fot. Niall Kennedy/Flicr (www.flickr.com/photos/niallkennedy/)

Na zero

- Na zero można spokojnie wyjść, jeśli wydatki będą dobrze przemyślane, będziemy kierować się zdrowym rozsądkiem i nie ulegniemy fantazji, żeby wszystko robić z gestem - tłumaczy zeszłoroczna para nowożeńców. Oni z wydatkami wyszli na zero, a zawartość kopert pokryła zakup sukni ślubnej i garnituru, dj-a, wynajęcia sali bankietowej i dekoracji kościoła. Na całość wzięli pożyczkę z banku, którą w całości spłacili, można więc powiedzieć, że wesele było prezentem od gości. Jedna z forumowiczek szczerze przyznała, że niemiło rozczarowała ją uzbierana z kopert kwota. - Wiele osób nie dało nam pieniędzy, chociaż o nie prosiliśmy w zaproszeniu, tylko podarowała np. komplet zastawy stołowej kompletnie nie w naszym stylu, czy drobne sprzęty AGD nieznanych firm, które dostali chyba na promocji przy większych zakupach. - Zazwyczaj koszt talerzyka to 150-200 zł od osoby. Żeby pokryć koszty wesela goście musieliby wkładać w kartki z życzeniami zbliżone kwoty - uważa jedna z forumowiczek. Inna się z nią nie zgadza, dodając, że samo wesele to nie wszystkie koszty, chociaż rzeczywiście najbardziej obciążające budżet.

Na plusie

- Nasze wesele w całości opłacił mój ojciec - wspomina żona z trzyletnim stażem. I ja i mój narzeczony we własnym zakresie kupowaliśmy ubrania na ślub - moje kosztowały więcej, ale były warte ceny. Na ślub przyjechała rodzina męża z zagranicy, w tym babcia, która dla swojego jedynego wnuka miała przygotowaną okrągłą sumkę. Wysokością kwoty zaskoczył nas także mój ojciec chrzestny, dość obrotny biznesmen. Naprawdę nie spodziewaliśmy się, że dostaniemy aż tyle pieniędzy. Wpłaciliśmy je na konto i sukcesywnie kupowaliśmy z nich meble i sprzęty do mieszkania. Teraz śmiejemy się, nazywając np. lodówkę imieniem Wanda, bo jej zakup pokrył prezent od mojej cioci. - Myślę jednak, że nie ma się co nastawiać - nas obrót spraw zaskoczył, ale fakt, że nie ponieśliśmy zbyt wysokich kosztów.

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: