Oświadczyny - misterny plan działania mężczyzn

Kobiety, przed którymi mężczyźni padają na kolana widzą tylko wielki finał ich - często skomplikowanych i czasochłonnych przygotowań. Jak prezentują się zaręczyny z punktu widzenia ich organizatorów?

Mój mąż oświadczył mi się w Sylwestra - w umowną rocznicę naszego "bycia razem". Fakt, że padnie na kolana nie był niespodzianką, wcześniej zasugerowałam, jaki rodzaj pierścionka zaręczynowego odpowiada mi najbardziej (żadnych brylantów!). Nie wiedziałam, że stanie się to w czasie wybicia północy. I tak wraz z wybuchem noworocznej radości, eksplozją fajerwerków i odgłosem strzelających korków od szampana, mój ówczesny chłopak, padł do mych stóp na środku jednego z warszawskich placów zabaw dla dzieci, na który wyszliśmy witać nowy rok. Później okazało się, że był to przemyślany plan, o którym wiedzieli wszyscy goście, a wsparcie dawała mu telefonicznie cała nasza rodzina. I tak jak zazwyczaj mój mąż wszystko zostawia na ostatnią chwilę, to w tym wypadku pierścionek kupiony był wiele tygodni wcześniej. A całe wydarzenie było dla niego wielkim przeżyciem. Ze wspomnień różnych mężów i narzeczonych wynika, że panowie w ogóle zaręczyny traktują poważnie i jest to idealny moment na pokazanie ich romantycznej natury.

Kąpiel z bąbelkami

O zaręczynowych planach Michała nie wiedział nikt. - Moja narzeczona przez kilka lat szła w zaparte, że ślub to nie dla niej, ale ja wyczuwałem, że to tylko taka poza - wspomina. - Postanowiłem więc ją przetrzymać. Kiedy za mąż wyszła jej siostra i najlepsza przyjaciółka, przyznała się, że w sumie, to czemu nie. Postanowiłem oświadczyć się w jej urodziny - stąd oprócz pierścionka miałem jej zamiar podarować także zegarek. Pierścionka zaręczynowego nie musiałem kupować - podarowałem jej rubin w oprawie z brylantów, którym oświadczył się babci mój dziadek. Wcześniej oddałem go tylko do czyszczenia i do zmniejszenia (podebrałem w tym celu pierścionek, który moja dziewczyna nosiła na serdecznym palcu). W dniu urodzin byliśmy na eleganckiej kolacji i wtedy podsunąłem mojej dziewczynie pudełko z zegarkiem. Specjalnie taki falstart zrobiłem, żeby zdjąć trochę napięcia z całego wydarzenia i zmylić trop. Po powrocie przygotowałem ukochanej kąpiel z pianą i szampanem i jak sobie siedzieliśmy w wannie w otoczeniu świeczek, to wtedy poprosiłem ją o rękę. Wyszło to naprawdę fajnie - trochę niecodziennie i bardzo intymnie.

 

Fot. Andrew Abogado/flicr.com

Fot. Andrew Abogado/flicr.com

Prawdziwy Wersal

Bartek zaręczyny zaplanował w Paryżu. - To był trochę przekorny pomysł, bo niechcący dowiedziałem się, że moja dziewczyna szykuje na naszą rocznicę poznania wyjazd-niespodziankę do stolicy Francji. Nie zdradziłem się jednak ze swoją wiedzą, a w dniu "porwania" (bo taki plan miała Kasia) zabrałem ze sobą do pracy pudełeczko z pierścionkiem, który miałem kupiony już wcześniej. Nasz wyjazd miał trwać trzy dni, a drugiego pojechaliśmy zwiedzać Wersal i tam w ogrodach, w jednej z alejek poprosiłem Kasię o rękę. Była kompletnie zszokowana i dopiero z lektury moich wspomnień dowie się, jak do tego doszło, że miałem przy sobie pierścionek. Zaręczyny były dla mnie ogromnym przeżyciem, potem przebił je ślub, a ślub narodziny naszej córeczki...

Łzy w talerzu

Sebastian na oświadczyny wybrał Walentynki. - Wiem, wiem, niezbyt oryginalnie, ale jestem strasznym romantykiem, a Dzień Zakochanych to dla mnie kwintesencja miłosnego szału. Wiedziałem, że puszczą mi nerwy i, że się wzruszę, bo wcześniej sobie planowałem mowę i za każdym razem natychmiast zaczynałem szlochać. Dużo wcześniej zarezerwowałem stolik w ulubionej restauracji mojej dziewczyny. Pierścionek miałem jej wręczyć przy deserze, ale Julia popsuła mój plan, bo odmówiła słodyczy. Musiałem więc improwizować. Przy kawie podsunąłem jej pudełeczko i zanim zdążyłem powiedzieć pierwsze słowo łzy zaczęły mi płynąć po policzkach i dostałem histerycznych spazmów. Moja dziewczyna przyjęła to ze zrozumieniem, zaczęła się śmiać przez łzy i zapewniła, że z przyjemnością zostanie moją żoną. Teraz się śmiejemy, że formalnie nigdy nie poprosiłem jej o rękę.

Na moście

Piotr postanowił obyć się bez słów, a na miejsce oświadczyn wybrał wrocławski Most Tumski, nazywany Mostem Zakochanych. - We Wrocławiu mieliśmy z dziewczyną spędzić tydzień urlopu u naszych znajomych ze studiów. Tuż po przyjeździe, pod pretekstem "męskiego wypadu na piwo" pojechaliśmy z kumplem na most i tam zawiesiliśmy moją kłódkę, na której były wygrawerowane nasze imiona i data - dzień, w którym miałem zamiar poprosić moją dziewczynę o rękę. Byłem strasznie podekscytowany i nie mogłem się doczekać, kiedy tam razem pójdziemy. W dniu spaceru miałem przy sobie oczywiście pudełeczko z pierścionkiem. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zaczęliśmy czytać napisy na kłódkach i wtedy ja klęknąłem i pokazałem mojej dziewczynie "naszą kłódkę", wyciągając jednocześnie pierścionek i prosząc ją o to, by została moją żoną. Mój plan udał się w 100 procentach, a ukochana była w totalnym szoku.

 

Fot. Archiwum prywatne

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: