Dla wielu osób to początek diety jest najtrudniejszy. Wyrzeczenia, zmiana sposobu odżywiania, mniejsze porcje, brak smakołyków - to wszystko działa na psychikę. A psychika jest przewrotna i właśnie wtedy czuje największą ochotę na pizzę, pączka i czekoladowego batona.
- Zazwyczaj dietę zaczynałam zawsze od pierwszego dnia miesiąca, idealnie jeśli był to poniedziałek - mówi Aneta, weteranka odchudzania. - Zazwyczaj także już w środę udawało mi się złamać jej zasady - i odwieszałam odchudzanie do następnego poniedziałku. Początki są trudne, bo wymagają pełnej mobilizacji. Nagrodą zawsze są szybko spadające na początku kilogramy - oczywiście najpierw organizm pozbywa się wody, ale zmniejszające się liczby na wadze to najlepsza nagroda i motywacja do trwania w postanowieniu.
- Moja rada? - zastanawia się Michał, który w ciągu roku schudł 10 kg - Nie nastawiać się na przejście na dietę, nie robić sobie pożegnania z fast foodami, po prostu przejść na nią z biegu, nie zastanawiając się nad jej ograniczeniami.
Chudniesz, ćwiczysz, zmieniłaś nawyki i przyzwyczajenia. W pewnym momencie waga przestaje jednak spadać. Potrafi nie drgnąć przez dłuższy czas - nawet ponad dwa tygodnie. Takie zjawisko ma swoją naukową nazwę - efekt Plateau. - Starałam się bardzo - przestrzegałam diety wprost niewolniczo, ćwiczyłam nawet ponad normę - wspomina Ewa, której waga stanęła na miesiąc. Taka reakcja organizmu jest jak najbardziej naturalna, ale dla odchudzającej się osoby potrafi być bardzo zniechęcająca.
Dietetycy zapewniają, że jest to normalna odpowiedź organizmu. Po pierwsze spowalnia się metabolizm, po drugie zaczynamy spalać tłuszcz, przy równoczesnym powrocie wody do organizmu. Różnica jest niezauważalna, ale gdybyśmy zbadali dokładnie ciało, okazałoby się, że tkanki tłuszczowej ubywa.
Jak przetrwać ten okres? Dietetycy podają trzy różne sposoby. Po pierwsze można "dać organizmowi kopa" dokładając sobie aktywności fizycznej. Drugi sposób to zmienne skokowe odżywianie przez kilka dni - w przypadku diety 2000 kalorii wyglądałoby to tak: jednego dnia jemy 1800 kalorii, drugiego 2200. Trzeci sposób to odpuszczenie sobie na chwilę i jednorazowy wyłom w diecie. Można wtedy pójść do kawiarni i wypić kubek gorącej czekolady. To powinno wyrwać wagę ze stagnacji.
Osiągnęłaś założony efekt - schudłaś, tyle, ile chciałaś. Jesteś szczupła, szczęśliwa i zadowolona. Co zadziwiające kilka razy dajesz się skusić na kaloryczne posiłki, a waga wcale nie rośnie. To dlatego, że tak samo jak powoli chudłaś, równie stopniowo będziesz (jedząc więcej) odzyskiwała kilogramy. Wyniki badań pokazują, że o efekcie jo-jo możemy mówić, gdy po odchudzaniu waga wraca z powrotem do poziomu sprzed diety lub nawet ją przewyższa. W jakim czasie? Okres ochronny to nawet pięć lat.
Jak nie wrzucić z powrotem kilogramów? Wystarczy nie wracać do dawnych nawyków i zdrowe odżywianie łączyć ze sportem. Nie ma innej, magicznej metody.
Dietetycy zwracają także uwagę na stopniowe wychodzenie z diety - jeśli na diecie jadłaś 2000 kalorii, stopniowo dodaj taką ich liczbę, która nie będzie przekraczała dziennej dawki zapotrzebowania. Inaczej waga wróci - nie od razu, bo może jej to zając nawet kilka lat, ale wróci. Jest w końcu bardzo cierpliwa i nigdzie jej się nie spieszy...
Chcesz zamówić dietę? Skorzystaj z oferty
Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.