"Chudzinki, szczypiory, patyczaki" - jesteśmy z Wami!

Odchudzanie - to rzecz powszechna. Co jednak zrobić, gdy pomimo wysiłków sylwetka nie chce się zaokrąglić?

Łatka niedożywionej

Dorota, chociaż teraz jest już panią po pięćdziesiątce i na problemy z wagą od kilku lat nie narzeka, w dzieciństwie i jako nastolatka spędzała sen z powiek swojej matki. - Biedna mama przy każdej wizycie u pediatry musiała świecić za mnie oczami i tłumaczyć się, żeby lekarze nie wpisali mi do karty, że jestem niedożywionym dzieckiem. Jako studentka, przy wzroście 178 cm ważyła 54 kg i musiała zwężać u szewca cholewki kozaków, bo inaczej wyglądała w nich kuriozalnie. - W mojej twarzy najbardziej charakterystycznym elementem był duży nos - przy zapadniętych policzkach miałam bardzo ostre rysy.

Jako dziecko, w porze posiłku mała Dorotka rozmywała się w powietrzu, jedzenia nienawidziła i chowała się po kątach, żeby tylko nie musieć siedzieć przy stole. Ślęcząc na obiadem, który zdążył już wystygnąć, czekała na moment nieuwagi rodziców i jedzenie lądowało za oknem lub... w szufladzie stołu. - Kanapki pleśniały w tornistrze, a rodzice coraz bardziej się złościli . Lata mijały, apetyt się zaostrzył, a kilogramów nie przybywało. Dorota mogła zjeść trzy obiady, a jej szalony metabolizm wszystko przetwarzał w ułamku sekundy. Dopiero po latach sytuacja się poprawiła, a Dorota zaokrągliła. Teraz w podobnej sytuacji jest jej 26 letni syn, Olek.

Chudość w genach

Olek ma prawie 190 cm wzrostu i waży 64 kilogramy. Mało? Nawet bardzo! - Jestem superchudy, ale nic na to nie poradzę - taka moja uroda - tłumaczy, chowając się w bardzo luźnych hip-hopowych ubraniach. Olek podjął kiedyś walkę o zwiększenie masy ciała. Przez pół roku chodził na siłownię, odżywiał się wedle zaleceń dietetyka - całkiem jak sportowcy, którzy potrzebują energetycznych posiłków. Po sześciu miesiącach zwiększył wagę o... dwa kilogramy. - Efekt nie był wart wysiłku, dlatego odpuściłem sobie i siłownie i dietę, a moje ciało w kilka tygodni wróciło do dawnej wagi . Olek naprawdę wygląda bardzo, bardzo szczuło - zwłaszcza latem na plaży. Efekt chudości potęguje dodatkowo jego wzrost. - No ale co mam zrobić? Gapią się na moje gnaty pokryte skórą. Niech się gapią. Odkąd zacząłem chodzić jestem chudy - innego stanu nie znam .

 

Chudy jestem odkąd zacząłem chodzić. Na zdjęciu jako 23 i 4 latek. Fot. Arch. prywatne

Kratka na brzuchu

Matylda ma zabójcze ciało. Takie, które widuje się w gazetach po mocnej ingerencji Photoshopa: same mięśnie, proporcjonalny biust, zero tłuszczu, tara na brzuchu. Ma 173 cm wzrostu i waży 51 kg. Dla niektórych osób - za mało. Rzeczywiście jest chuda, ale to zasługa, a może wina (odpowiednie skreśl) jej metabolizmu. Jej siostra - również bardzo szczupła, ale nie aż tak, mówi: - Matylda je tyle co facet, ale nie mam pojęcia, gdzie się chowa jedzenie, które przełyka. Po obfitym posiłku jej brzuch jest tak samo płaski, jak przed konsumpcją . - Najwięcej w życiu ważyłam 53 kg - to było wtedy, gdy postanowiłam nieco przytyć. Chodziłam wtedy na siłownię i po każdym treningu zjadałam wielką michę spaghetti. Efekt nie był jednak trwały... - dodaje.

Żelki, batony i kola

Moja redakcyjna koleżanka Martyna ma 21 lat, 174 cm wzrostu i waży 52 kg (ja mam 34 lata, 180 cm i ważę 67 kg). - Moja siostra i rodzice też są szczupli - takie mamy geny - mówi. Martyna je wszystko, na co ma ochotę, a często ma ochotę na przekąski, batony i niezbyt zdrowe oraz kaloryczne produkty. Jako dziecko Martyna słyszała od rówieśników, że jest chudzielcem - bo zawsze była wysoka i szczupła jak trzcinka.

- Bycie chorobliwie - w opinii otoczenia chudym - wcale nie jest łatwe - podsumowuje z perspektywy czasu Dorota. - Zwłaszcza, że jakoś ludzie nie krępują się, i całkiem wprost wyrażają opinie na temat szczupłego ciała. Osobom otyłym nikt wprost nie wyjeżdża z takimi tekstami - dodaje jej syn.

Lubisz nasze artykuły? Zostań fanem i kliknij tutaj.

Więcej o: