- Jestem taka jak wszyscy - ulegam modom na dyscypliny sportowe, nie jestem wierna jednym zajęciom, często zmieniam podejście do ćwiczeń - takie zdanie wypowiada wiele kobiet. - Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej ze względu na wzrost grałam w koszykówkę - wspomina swoje dzieciństwo Martyna.
Wy zapewne także miałyście do czynienia z koszykówką, siatkówką lub chociaż zbijakiem. We wczesnych klasach szkoły podstawowej pojawiali się trenerzy, którzy próbowali zachęcić dzieciaki do trenowania konkretnych dyscyplin. Martynę próbowano zachęcić także do lekkiej atletyki i pływania. - Tata sportowiec w moim imieniu podziękował jednak za te propozycje - uśmiecha się kobieta.
Podstawówka to były te czasy, kiedy zupełnie bezrefleksyjnie chodziło się na wf, biegało, grało, współzawodniczyło - po prostu dużo ruszało bez specjalnego wnikania w temat.
- Po szkole rzucałyśmy plecaki w przedpokojach swoich mieszkań i natychmiast leciałyśmy na podwórko grać w gumę, wisieć na trzepaku, jeździć rowerem, grać w zbijaka i berka - przywołuje dziwnie znajome wspomnienia Katarzyna. - Był więc nieświadomy jogging, trochę ćwiczeń funkcjonalnych, spinning, stretching i elementy dzisiejszych trampolin.
Zajęcia grupowe materiały prasowe Jatomi
W liceum część z nas zaczęła swój flirt z kasetami VHS z ćwiczeniami. Miały je i Martyna i Katarzyna i ja (autorka tekstu). Największym uznaniem cieszyły się zwłaszcza dwie - obie z boską Cindy Crawford. - Po ćwiczeniach na nogi zawsze umierałam następnego dnia - wspomina Martyna.
Tutaj już bardzo świadomie ja i moje współćwiczące koleżanki starałyśmy się zapanować nad zaokrąglającymi się ciałami, wziąć je w ryzy. Moda minęła, świetność kaset VHS wraz z nią. Chociaż, jak pokazuje obecna sytuacja idea treningów w domu przed tabletem czy ekranem komputera ma się świetnie.
Kolejnym etapem, przez który także z pewnością przeszłyście były zajęcia w klubach fitness. TBC, ABS, Cardio, Fatburning, Step - pamiętacie jeszcze te tajemnicze nazwy z grafika w klubach?
Zajęcia z aerobiku Fot. iNNoVaNDiS/CC BY-NC-ND 2.0/Flickr.com
Panowie ćwiczyli sobie na siłowni, a panie podskakiwały w mniej lub bardziej równym tempie do dynamicznej muzyki. Kto nie lubi dużych zbiorowości, jest wstydliwy, nie ma poczucia rytmu i głowy do układów choreograficznych, w tym momencie już wiedział, że formy tam nie znajdzie i wycofywał się z zajęć.
Kolejne sportowe odkrycie z naszego życia? Okazało się, że idealny dla samotników jest basen. - Tak, ten okres także przechodziłam - wspomina Kasia - tym bardziej, że w pewnym momencie publiczne pływalnie stały się naprawdę ogólnodostępne, zachęcające i przyjazne. - Zawsze starałam się wybierać te o długich torach, pływać szybkim tempem około godziny - krytą żabką i kraulem - dodaje.
Pływanie Fot. FRANK COMER/CC BY-NC-ND 2.0/Flickr.com
To jednak sport wymagający - wymaga suszenia włosów, pamiętania o wszystkich elementach potrzebnych do przebrania. Lubimy basen, ale jako uzupełnienie, nie główną aktywność. Chociaż... Na fali ogromnej popularności triathlonów mamy w swoim gronie najbliższych znajomych panie, które wpadły w treningi jak śliwki w kompot. Obcięły włosy (żeby szybciej schły), a kolejne premie idą - owszem na buty, ale obowiązkowo sportowe.
Jak zapewne same doskonale wiecie z własnego doświadczenia, w pewnym wieku zaczynamy stawiać na efekt. Chodzenie trzy razy w tygodniu na siłownię, czy bieganie na bieżni ma przynieść konkretny efekt - wymarzone obwody, dobrą kondycję, siłę mięśni - dla każdego coś innego, ale pierwszy z wymienionych powodów pozostaje najbardziej uniwersalny.
- Ja także ćwiczyłam na siłowni pod okiem trenera - wspomina przygotowania przedślubne Martyna. - Ustawił mi dokładny plan (na przemian treningi siłowe i kardio) i po dwóch miesiącach efekt i forma były gotowe.
Wraz z ćwiczeniami na siłowni pojawiały się kolejne - nie będziemy ukrywać - sprzyjające wiadomości. Nowe badania, nowe doświadczenia dały ciekawe wyniki. Okazało się, że lepiej ćwiczyć dłużej w równym tempie, niż schodzić z rowerka zlaną potem i nieprzytomną z wysiłku. Że szybki marsz jest bardziej zabójczy dla zbędnych centymetrów niż bieganie w interwałach - szybko/wolno. Wy pewnie także dotarłyście do etapu, kiedy chodzenie na siłownię stało się dla was całkiem przyjemnym rytuałem.
Ćwiczenia z trenerem Materiał prasowy Jatomi
Z pewnością widziałyście także kobiety - zazwyczaj są gwiazdami Instagrama - które ćwiczą do dnia porodu, a formę sprzed ciąży odzyskują w miesiąc. Katarzyna na czas ciąż zaprzyjaźniała się z Pilatesem i wróciła na basen.
- Wzmacnianie mięśni, rozciąganie, jak najmniejsze obciążanie kręgosłupa - tylko w takich formach aktywności fizycznej się widziałam. Po porodach, jak każda przywiązana do niemowlaka matka, do dawnego wyglądu wracałam dzięki pomocy internetowych treningów. Kawałek podłogi, czujne na płacz dziecka ucho i brak konieczności oddalania się od domu było wtedy najważniejsze - wspomina Kasia.
W USA funkcjonują i mają się świetnie specjaliści, którzy zlecają serię bardzo dokładnych badań, obserwują ciało, robią różnego rodzaju pomiary. Dopiero po złożeniu wszystkich wyników rozwiązują zagadkę braku utraty wagi - pomimo codziennych treningów na rowerze.
Diagnozy potrafią wywrócić rutynę treningową do góry nogami. Lekarze ordynują rozciąganie i wzmacnianie mięśni zakazując bardzo wysiłkowych treningów - bo z badań wynika, że klientka spala cukry zamiast tłuszczu. Innym wychodzi, że muszą się więcej relaksować i wyciszać, bo wydzielany w ich organizmie kortyzol sprawia, że na brzuchu odkłada się tłuszcz. Czasami więc warto wyjść poza przyzwyczajenia i spróbować czegoś nowego.
Kto przekroczył 38 rok życia, ten już wie, że nagle, zupełnie nie wiadomo skąd i jak zaczynają się dolegliwości. Bolą kolana, stawy bolą, a najbardziej to kręgosłup łupie. Tu już nie ma miejsca na zwariowane i nieodpowiedzialne ćwiczenia bez konsultacji ze specjalistą.
Po dwóch konsultacjach ortopedycznych, rehabilitacji i zajęciach z fizjoterapeutą Martyna już wie, że nie dla niej bieganie, nawet marsz nie dla niej. Nic, co by nadmiernie obciążało kręgi. Dlatego na obecnym etapie swojego życia Martyna odkrywa jogę, zajęcia z relaksu i rozciągania. Ale i tak w głębi serca wie, że najchętniej to bym jednak jeździła konno. Gdyby nie ten strach przed upadkiem z konia...
Joga Fot. EventPhotosNYC/CC BY-NC-ND 2.0/Flickr.com
Mody się zmieniają, pojawiają się nowe możliwości, sprzęty, treningi, badania. Nasze koleżanki chętnie wywijają pięściami na ringu, inne mają trwałą relację z bieżnią, a jeszcze inne wspinają się na ściankach.
Jedno jest jednak niezmienne. Tylko to, co naprawdę lubimy robić, będziemy robić z przyjemnością, ćwiczenia nie będą się dłużyć, a efekt pojawi się jako bonus do świetnej zabawy. To już jednak także doskonale wiecie. A jeśli wciąż szukacie swojej formy ekspresji, to nie ustawajcie w poszukiwaniach. Kiedyś traficie na ideał. Co do tego nie mamy żadnych wątpliwości!