Miałeś kiedyś pobieraną krew? Wiesz, czym jest znieczulenie ogólne? Pamiętasz, jak się czułeś po szczepieniu? Z każdą z tych procedur wiążą się pewne niedogodności, ale trudno je uznać za wielkie wyzwania. Tymczasem to maksymalna cena za ludzkie życie, jaką muszą ponieść faktyczni dawcy szpiku, czyli osoby, które oddają swoje komórki macierzyste chorym z nowotworem krwi. Weronika i Jarek, spełnieni małżonkowie, rodzice i policjanci, już to przeszli i czują się znakomicie. Nie tylko fizycznie.
Decyzję o tym, że chcę zostać dawczynią szpiku, podjęłam już w liceum, ale minęło parę lat, nim faktycznie zarejestrowałam się w bazie
- wspomina Weronika. Plany zawodowe wymagające ciągłej dyspozycyjności, potem roczna delegacja, wreszcie pierwsza ciąża, która wykluczała czasowo możliwość oddania szpiku…
Zaraz po porodzie i zakończeniu karmienia piersią, pierwszego możliwego dnia, zarejestrowałam się przez Internet. Nie zamierzałam dłużej zwlekać, mając świadomość, że może gdzieś czeka ktoś, kto potrzebuje akurat mnie
- mówi Weronika i przyznaje, że nie spodziewała się, że dość szybko zadzwoni telefon z Fundacji DKMS, w której się zarejestrowała.
Byłam zadowolona z podjętej przez siebie decyzji, ale jednocześnie pojawił się stres i strach. Bałam się czy ostatecznie dojdzie do pobrania i zdążymy z pomocą. O siebie jakoś się nie bałam. Czekał mnie zabieg, a właściwie takie większe pobranie krwi, który drugiej osobie dawało szansę na życie.
Rodzina i znajomi byli bardzo dumni z Weroniki, ale nie brakowało osób w najbliższym otoczeniu, które się o nią bały.
Uświadamiałam im, że jedynym następstwem oddania moich komórek macierzystych może być dobro. W efekcie tych rozmów kilka osób zarejestrowało się do bazy dawców – zapewnia Weronika i dodaje, że bardzo chciałaby osobiście poznać biorcę, chociaż błogi spokój zapewniają jej informacje, że wciąż czuje się dobrze, chociaż od przeszczepu minęło parę lat.
Jarek, mąż Weroniki, nie należał do osób, które trzeba było długo namawiać na rejestrację.
Mąż wiedział, że to, co zrobiłam, było dobre. Zawsze sobie kibicujemy, a sam od lat był już honorowym krwiodawcą. Miałam jedynie wrażenie, że się zaniepokoił, gdy dowiedział się o metodzie pobrania
- mówi Weronika.
W 90 proc. przypadków od dawcy pobiera się komórki macierzyste z krwi obwodowej. W 10 proc. wskazane jest pobranie ich z talerza kości biodrowej. O wyborze metody decyduje lekarz prowadzący pacjenta. Pobranie z talerza biodrowego najczęściej jest konieczne w przypadku, gdy biorcą ma być małe dziecko.
W przypadku pacjenta zgodnego z Jarkiem wskazane było pobranie z talerza kości biodrowej. Na temat tej metody krążyło (i wciąż krąży) wiele mitów. Jarek, który najlepiej wie, jaka jest prawda, dziś chętnie je dementuje. Zapewnia, że opowieści o "strasznym bólu" w miejscu pobrania można między bajki włożyć.
Samo pobranie nie może boleć, bo odbywa się w znieczuleniu ogólnym, czyli w narkozie. A potem? Otóż w mojej ocenie ból jest minimalny, nawet nie nazwałbym tego bólem, a raczej krótkotrwałym brakiem komfortu
- zapewnia Jarek.
Oczywiście, nie można zapominać, że mamy różną odporność na ból, a indywidualna reakcja na pobranie szpiku może być nieco inna niż u dzielnych policjantów. Niektórzy pacjenci mówią o "tkliwości miejsca ukłucia", część opowiada o kilkudniowym gorszym samopoczuciu (np. zmęczenie).
Więcej na temat możliwych dolegliwości po pobraniu szpiku
Na co jeszcze muszą być przygotowani dawcy? W przypadku pobrania krwiotwórczych komórek macierzystych z krwi obwodowej, cztery dni przed nim oraz w dniu pobrania wykonuje się zastrzyki podskórne z czynnikiem wzrostu, których zadaniem jest zwiększenie liczby krwiotwórczych komórek macierzystych w krwioobiegu. Zdecydowana większość dawców bez problemu aplikuje je sobie samodzielnie. Właściwie nic nie czuć. Tym razem trudno mówić nawet o dyskomforcie, chyba że boisz się panicznie igieł. Te są cienkie, ale nadal są igłami.
Poza tym dawcę czeka już tylko niebywała satysfakcja, nieporównywalna z niczym. Dar życia - co może być piękniejszego?
Weronika i Jarek poznali się wiosną w 2013 roku w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Szybko odkryli, że wiele ich łączy. Rok później Jarek się oświadczył, w 2015 roku wzięli ślub. Para ma dwoje dzieci - siedmioletniego syna Jana i czteroletnią córkę Wandę.
Pobranie komórek macierzystych od Weroniki odbyło się w Krakowie, Jarka w Gliwicach. Chociaż żona nie mogła być przy nim w szpitalu, bo zajmowała się dziećmi, była w pobliżu (do Gliwic pojechali całą rodziną). Weronice zależało na wspieraniu Jarka przez cały proces także dlatego, że pobranie odbyło się w szczególnym czasie.
Kiedy Jarek miał możliwość pomóc drugiej osobie, blisko nas na białaczkę chorował młody policjant. Niestety zmarł. Nie doczekał nawet przeszczepu. To wciąż ogromna skala problemu, którą wiele osób dostrzega dopiero wtedy, gdy się sami otrą o chorobę
- kończy Weronika.
W Polsce co 5. potrzebujący pacjent nie znajduje zgodnego genetycznie dawcy. A jeśli ktoś właśnie czeka na ratunek, a tym ratunkiem jesteś ty? Może to jest ten moment? Można zarejestrować się przez Internet na dkms.pl. Procedura zajmuje dosłownie parę minut. Nie wiesz, czy się nadajesz? Jeśli jesteś zdrowy, mieścisz się w przedziale wiekowym 18-55 lat, to najpewniej tak. Szczegóły na dkms.pl.