Nie będziemy jej reanimować i to z wielu powodów. Kiedyś może była energooszczędna, teraz już nie jest, obawiam się, że w jej wnętrzu może kryć się wiele zaskakujących niespodzianek, odpadają kolejne "balkoniki" i półki i nie ma ich, jak naprawiać. Wymienimy więc ją na nowszy, nowocześniejszy i lepszy model.
Nie lubię być zaskakiwana, dlatego wolę się wcześniej zorientować, jaki mam wybór, możliwości, i tak w ogóle, to o ile taki zakup uszczupli naszą kieszeń. Od tygodnia rozglądam się na spokojnie za możliwościami.
Dla mnie podstawowe znaczenie ma niestety wygląd. Może jestem powierzchowna, ale zależy mi na lodówce, która będzie ładna. O jak najprostszym designie, gdyż cenię sobie wysoką estetykę i praktyczność.
Kapryszę więc, kiedy uchwyty mają dziwny kształt, pojawiają się jakieś wyświetlacze, listwy, obłości. Podobają mi się lodówki wysokie, kanciaste, z jak najmniejszą liczbą udziwnień i zbędnych detali.
Designerzy kolaborują także przy sprzęcie domowym i owszem model od projektanta z frontem wykończonym szkłem i aluminium to dokładnie kierunek, w którym chciałabym pójść. Takie lodówki nadają wnętrzu wyjątkowy charakter. I właśnie o to mi chodzi, ale...
Z drugiej strony nie mam zamiaru iść na kompromis z energooszczędnością. Co z tego, że piękna, skoro nieoszczędna. Poniżej A+++ nie mam zamiaru schodzić. To jeden z niewielu sprzętów domowych, który jest włączony bez przerwy przez cały czas. Oszczędna zwróci się dzięki obniżonym rachunkom za prąd.
Nasza odchodząca na emeryturę weteranka mogła odetchnąć tylko podczas rozmrażania, przerw w dostawie prądu oraz jednego generalnego remontu mieszkania. Poza tym działała bez wytchnienia.
Jej następczyni także musi spełniać wysokie standardy - oszczędna być i szanować energię. Może są takie z funkcją wakacyjną? Gdy my z rodziną wyjeżdżamy to ona chroni żywność, która zostanie nie zjedzona przed powstawaniem przykrych zapachów, a zarazem zmniejsza swoje zużycie energii? To zacna funkcja by była!
Od pewnego czasu nasza starowinka zaczęła mieć napady głośniejszej pracy. Buczy wtedy i warczy. Nie sądzę, żeby którakolwiek z młodszych od niej o dwadzieścia lat lodówek mogła być aż tak głośna, ale - ze względu na bliskość kuchni i naszej sypialni nie ominę w zestawieniu wad i zalet nowego modelu zajrzeć w poziom generowanego przez nią hałasu.
Nie mam zamiaru także skusić się na model, który ma czujnik niezamkniętych drzwi.
Byłam raz na wakacjach w mieszkaniu wyposażonym w taką gwiazdę. Nie lubiła, jak ktoś zaglądał do jej wnętrza, oj nie lubiła. Zaczynała piszczeć zanim człowiek namierzył poszukiwany przez siebie produkt.
Gdy chwilka się przeciągała ona wpadała w rozpacz, a następnie w histerię. Mam w domu czterech domowników, z czego dwie osoby nie lubią presji i poganiania zwłaszcza, kiedy są w trybie poszukiwania zaginionego w czeluściach jogurtu.
Lodówka idealna Fot. Yvaneich Agno/CC BY 2.0/Flickr.com
Fot. Yvaneich Agno/CC BY 2.0/Flickr.com
Nie powiem, że cena nie gra roli. Gra. Ale widziałam lodówki z górnej półki i na moje szczęście odpadały z konkursu na ideał ze względu na wygląd. Obłości stylizowane na lata pięćdziesiąte obiektywnie na nie patrząc są ładne. I drogie. Do naszej kuchni jednak nijak nie pasują. Nie ten styl.
Z budżetem możemy jednak trochę zaszaleć - dzięki systemowi ratalnemu, z którego ochoczo skorzystamy, oraz z uzasadnionego wyższego wydatku - w końcu kupujemy na lata.
Zależy mi, żeby moja lodówka sama się rozmrażała. Nasza lodówka z zaskakujących funkcji i gadżetów posiada pokrętło do ustawienia mocy chłodzenia. I nic więcej. Nowa nie powinna więc dopuszczać do powstawania w zamrażalce wiecznej zmarzliny. Cudownie, gdyby miała inteligentne pojemniki (typu Vit Control) zapewniające warzywom i owocom dłużej świeżość, funkcjonalne wnętrze - podwieszane półki na wina, przegródki na warzywa, szufladki na owoce. Dobrze, gdyby długo nieużywana przechodziła w fazę ekonomicznej hibernacji.
Nie wiem, czy takie funkcje w ogóle istnieją, ale mój ideał nie dopuszcza do tego, żeby w lodówce brzydko pachniało. Nie wiem jak - dzięki specjalnym szufladom, czy magicznej cyrkulacji powietrza. W ogóle nie wiem, czy nie wymyślam ideału, który nie istnieje. Wróćmy więc na ziemię.
Z żelaznych pozycji na mojej liście jest kostkarka do lodu. Zwłaszcza po upałach, jakie przewaliły się przez Polskę w te wakacje oraz deficytowym gotowym kostkom sprzedawanym w workach w sklepach.
Piękna, inteligentna, praktyczna, samowystarczalna, o bogatym wnętrzu. Kogo ja właściwie szukam? Lodówki, czy drugiej żony dla mojego męża?! A wy na co zwrócilibyście uwagę?