O włos od ideału czyli nowy wymiar depilacji

Jeśli myślicie, że jesteście na bieżąco, bo dałyście się w końcu przekonać pani z gabinetu kosmetycznego do depilacji woskiem, to mamy dla Was złą wiadomość. Wosk to przeszłość, podobnie jak maszynka do golenia i kilka innych metod usuwania owłosienia. Dziś wśród klientek klinik estetycznych króluje epilacja laserowa.

W sumie nie ma się czemu dziwić. Popularność tego zabiegu w dużej mierze wynika z wygody, jaką on oferuje oraz - co ciekawe - oszczędności finansowych dostrzegalnych w dłuższej perspektywie czasowej. Dużo szybciej można za to zaobserwować inne zalety epilacji. - Pozwala ona uniknąć wielu, charakterystycznych dla innych form depilacji, problemów. Tutaj nie ma mowy o wrastających włoskach, czy - co gorsza - pojawieniu się stanu zapalanego - mówi Aleksandra Pobereszko, właścicielka kliniki the BEAUTY PLACE na warszawskim Mokotowie.

Każda z nas ma swoje "depilacyjne historie". Niezależnie od tego, czy w grę wchodzi golenie maszynką, czy usuwanie włosów za pomocą wosku lub pasty cukrowej, zawsze pojawia się jakiś niewidzialny wróg. Z jednej strony grożą nam zacięcia (przyznajcie się, ile razy przed wielkim wyjściem zdarzyła się Wam taka niespodzianka), wrastające włoski, z drugiej - musimy zmierzyć się z koniecznością czekania na wzrost włosa, bo inaczej nie ma mowy o woskowaniu. W przypadku epilacji lasowej wszystkie te problemy znikają, a po zakończonej serii zabiegów problem usuwania owłosienia możemy raz na zawsze wykreślić z naszej listy obowiązków.

Może więc warto od razu przystąpić do dzieła. Myślicie, kiedy, jak nie teraz? Przecież od zawsze powtarzano nam w gabinetach kosmetycznych, że to właśnie sezon jesienno-zimowy szczególnie sprzyja wykonywaniu poważniejszych zabiegów na ciało, takich jak epilacja laserowa czy oczyszczanie z wykorzystaniem mocniejszych kwasów. Tak rzeczywiście jeszcze do niedawna było, w przypadku kwasów nadal sugeruje się unikanie słońca i używanie kremu z filtrem.

W przypadku epilacji ta niepisana reguła wykonywania zabiegu w "zimniejszej" połowie roku (choć jak wiemy, w naszym kraju ustalenie tej "chłodniejszej" pory staje się coraz trudniejsze) miała konkretne uzasadnienie. Co prawda każda z nas opala się inaczej, jedna bardziej, druga mniej, niemniej w każdym przypadku opalanie zmniejsza różnicę między karnacją ciała a kolorem włosa. Z kolei im mniejsza ta różnica, tym większe niebezpieczeństwo, że laser potraktuje skórę i włosy jak jedno. I tutaj pojawia się poważne ryzyko oparzeń oraz późniejszych przebarwień. A przecież nam chodzi nie tylko o gładką, ale i piękną, zdrową skórę. Czyli co, masowo przypuszczamy teraz szturm na gabinety oferujące epilację? W końcu zostało nam tylko kilka tygodni prawdziwego chłodu! Na szczęście dla spóźnialskich też jest ratunek.

Wszystko się bowiem zmieniło, kiedy pojawił się laser diodowy Vectus. To pierwsze na rynku urządzenie, z pomocą którego można usunąć zarówno jasne, jak i ciemne włosy, bez względu na karnację (wcześniej posiadacze ciemniejszej karnacji nie mogli poddać się zabiegowi z uwagi na wysokie ryzyko poparzeń). Korzystać więc może każdy i to o każdej porze roku. Żadnej roli nie gra już słońce lub jego brak, kolor skóry, barwa włosa. I nie ma wymówek.

Na tej uniwersalności magia urządzenia Vectus się nie kończy. To jeden z najnowocześniejszych laserów na świecie, precyzyjny i bardzo skuteczny, a przy tym bezpieczny dla skóry (co potwierdza certyfikat FDA). Do kobiecej wyobraźni przemawia przede wszystkim inna jego zaleta - bezbolesność zabiegu, którą zapewnia zaawansowany system chłodzenia. Natomiast dzięki inteligentnemu czytnikowi melaniny (występującej w mieszkach włosowych) Vectus prawdziwie indywidualizuje epilację, umożliwiając precyzyjne ustawienie optymalnych dla danego pacjenta parametrów zabiegowych.

Jak działa ta magia? Vectus to laser, którego światło jest w całości pochłaniane przez występującą w mieszkach włosowych melaninę. Ta z kolei pochłania energię pochodzącą z wiązki, dzięki czemu mieszek włosowy zostaje trwale zniszczony. Konieczność kilkukrotnego powtórzenia zabiegu to nie sztuczny zabieg marketingowy, a absolutna konieczność wynikająca z prostej prawidłowości działania naszego ciała. Na światło lasera reagują tylko włosy znajdujące się w fazie wzrostu, czyli około 20 - 30% obszaru poddawanego zabiegowi. Zazwyczaj potrzeba od 4 do 8 zabiegów, aby trwale pozbyć się owłosienia. Wszystko zależy od obszaru, który poddajemy epilacji, jak i specyfiki włosów: ich koloru, grubości oraz gęstości - tłumaczy Aleksandra Pobereszko.

Wszystko to świetne wiadomości, ale zanim pobiegniemy do najbliższego gabinetu kosmetycznego, warto pamiętać o kilku rzeczach. Na przykład o liście zakazów poprzedzających zabieg epilacji. A więc: nie wolno mechanicznie usuwać włosków (ani woskiem, ani depilatorem, ani z wykorzystaniem innych dostępnych form); opalanie przez około 3-4 tygodnie przed zabiegiem także nie jest wskazane; podobnie sprawa ma się z przyjmowaniem leków/ziół fotoalergicznych (antybiotyki, hormony, sterydy, dziurawiec, nagietek) oraz stosowaniem kosmetyków zawierających substancje fotouczulające (witamina A, C, kwasy AHA, retinoidy) w miesiącu poprzedzającym zabieg. Ponadto na dzień przed planowaną epilacją powinniśmy zapomnieć o lekach przeciwbólowych i antykoagulantach (np. aspiryna). Lista zaleceń pozabiegowych jest na szczęście dużo krótsza: używanie kremu z filtrem przeciwsłonecznym (50 SPF) po ostatnim seansie epilacji oraz rezygnacja z opalania miejsca zabiegowego przez 3-4 tygodnie. Da się wytrzymać, prawda? Do tych zaleceń warto podejść naprawdę poważnie, bo dzięki temu przez cały rok będziemy cieszyć się nie tylko widocznymi efektami zabiegu, lecz także zdrową skórą. To co, laser w dłoń?

Zabieg epilacji laserowej przy użyciu lasera Vectus możecie wykonać:

Klinika urody the BEAUTY PLACE Al. Sikorskiego 9a lok. 12a Warszawa www.thebeautyplace.pl

laserlaser fot. materiały prasowe fot. materiały prasowe