Adrianna Chlebicka, choć pozornie stawia pierwsze kroki w filmowym show biznesie, nie jest debiutantką. Nowa twarz wielkiego ekranu rozpoczęła swoją karierę już jako mała dziewczynka. Walentynkowa komedia romantyczna, „Miłość do kwadratu” jest pierwszą tego typu polską produkcją, stworzoną dla Netflixa. To właśnie dzięki niej, reflektory mediów skierowały się na Adriannę. Kim jest młoda aktora?
27 – letnia aktorka ma na swoim koncie wiele małych ról. Pojawiła się m.in. w „Ojcu Mateuszu”, „Rodzince.pl”, „W rytmie serca”, a nawet w kultowym „M jak miłość”, gdzie wcieliła się w rolę dziewczyny Łukasza, syna Marty Mostowiak. Pierwsze kroki na drodze aktorstwa stawiała już jako dziecko. Mając trzy lata wystąpiła w „Bożej Podszewce”, a kilkanaście lat później wróciła na plan w serialu „Apetyt na życie”. Gwiazda jest absolwentką Warszawskiej Szkoły Filmowej.
Międzynarodową karierę przyniosła jej rola w filmie „Kontrola”, opowiadającym o trudnej miłości dwóch kobiet. Film obejrzało miliony internautów, a zwiastun budzi niemałe emocje. Mimo to, dopiero rola w „Miłości do kwadratu” dała jej rozgłos, o jakim marzy każda aktorka.
„Miłość do kwadratu” weszła na platformę Netflixa 11 lutego 2021 roku. Beztroska opowieść o miłości Filipa Zylbera bije rekordy popularności wśród oglądających. Przez długi czas utrzymywała się jako #1 na liście TOP. Obok Adrianny Chlebickiej wystąpili w niej słynni polscy aktorzy, m.in. Mateusz Banasiuk, Krzysztof Czeczot i Mirosław Bak. Mimo wszystko, nie wszyscy byli zadowoleni z efektu końcowego produkcji. Karolina Korwin – Piotrowska, znana dziennikarka, zdecydowanie skrytykowała walentynkową opowieść, pisząc na swoim Instagramie:
można niżej, gorzej, głupiej i kompletnie bez reżysera, bez nawet cienia scenariusza, za to z koszmarną peruka?, obcymi słówkami podczas rozmowy w korpo, dialogami z podręcznika pt. Jak nigdy nie pisać? filmowych dialogów, przejażdżkami szpanerskim mustangiem po pustej epidemicznej Warszawie, klatą Banasiuka, wielkim i zestresowanym psem reproduktorem i Karolakiem of kors. Tata Kazika tez jest. I nie, nie było to śmieszne, żenujące raczej. I tak bardzo mi wstyd i żal za tych, kórzy wzięli w tym udział
Jak dobrze wiemy, świat dzieli się na gusty i gusta. Ciężko jest trafić do obu bramek na raz. Czy film rzeczywiście był taki zły? Najlepiej jest przekonać się na własnej skórze.