Jak podaje BBC francuska dziennikarka Sandra Muller została skazana za zniesławienie mężczyzny, którego oskarżała o molestowanie. Kobieta, która zapoczątkowała francuską wersję ruchu #MeToo musi zapłacić 20 tysięcy euro odszkodowania.
W 2017 roku Sandra Muller rozpoczęła na Twitterze akcję #BalanceTonPorc (zdemaskuj świntucha) inspirowana globalnym ruchem #MeToo. Hasztag ten dodawała do swoich postów, w których oskarżała (obecnie byłego) dyrektora wykonawczego telewizji Equidia Erica Briona o kierowanie wobec niej komentarzy o charakterze seksualnym ("niewłaściwe podrywanie jej"). Mężczyzna złożył przeciwko niej pozew, w którym argumentował, że zarzuty kobiety wyrządziły mu krzywdę, a samo flirtowanie nie było molestowaniem.
Sąd przychylił się do argumentacji Erica Briona i skazał Sandrę Muller na karę 20 tysięcy euro, które musi wypłacić mężczyźnie w ramach odszkodowania. Według francuskiego prawa molestowaniem można uznać czyny powtarzalne lub te, które stawiają jedną z osób pod silną presją, co w wypadku relacji Muller i Briona nie miało miejsca.
Dodatkowo uznano, że wobec Briona dziennikarka przekroczyła granice wolności słowa. Na wysokość kwoty odszkodowania wpływ miały zasięgi wiadomości na Twitterze, w których kobieta oskarżała byłego dyrektora telewizji. Ponadto na korzyść mężczyzny wskazywało to, że miał przepraszać za niewłaściwy flirt, którego nie kontynuował po odrzuceniu przez kobietę, oraz to, że po oskarżeniach Sandry Muller spadły na niego bardzo duże osobiste i zawodowe reperkusje.
Sandra Muller zapowiedziała już złożenie apelacji. Prawnik kobiety Francis Szpiner powiedział: "Jeśli słowa Briona - Masz wielkie piersi. Jesteś moim typem kobiety. Mógłbym się z Tobą kochać przez całą noc - nie są obraźliwe, to jest mi was szkoda, ale dziś większość kobiet i mężczyzn twierdzi, że jest to niestosowne". Adwokat obawia się także, że konsekwencją wyroku będą większe trudności z określeniem, co jest molestowaniem seksualnym, a co nie.