Ciężarną bywam, kobietą jestem [LIST]

"To moja trzecia ciąża i kolejne doświadczenia, które zbieram" - napisała do nas Magdalena. "Teraz jestem o wiele bardziej zdystansowana, a większość sytuacji, które jako ciężarna i 'wózkara' przeżywam, bardziej mnie śmieszy niż podnosi ciśnienie". Oto, jak pisze Magda, "relacja z frontu, bo czasami wygląda jakbyśmy toczyły walkę o wpływy i uznanie".

Lincz w poczekalni

- Jak są postrzegane kobiety w ciąży? Jako awanturnice w pretensjach, które mają roszczeniowe podejście do świata. Brzuch traktują jak taran, który otwiera im wszystkie drzwi, brzuchem wpychają się bez kolejki. Wszędzie ten brzuch i doczepione do niego babska.

Sytuacja, w której uczestniczyła dzisiaj to tak naprawdę powód, dla którego piszę. Przed każdą wizytą u położnika należy się zważyć i zmierzyć ciśnienie. W przypadku mojej lecznicy (prywatnej) robią to pielęgniarki w punkcie pobrań. A przed gabinetem kłębi się tłum poirytowanych ludzi, którzy nerwowo przestępują z nogi na nogę, bo przecież już są spóźnieni do pracy.

Na drzwiach wejściowych wielka kartka ze słodkim zdjęciem kobiety czule obejmującej swój ciężarny brzuch i jakże zachęcającym podpisem: 'Panie w ciąży zapraszamy poza kolejnością'. Czekam więc z boku aż wychynie z gabinetu pielęgniarka, której będę mogła powiedzieć, że oto ja, przyszła i obecna mama, zgłaszam się, żeby skorzystać z przyznanego mi przez przychodnię prawa. Dodam, że doskonale wiem, jak moje zgłoszenie zostanie przyjęte przez oczekujących w kolejce, a nieuprzywilejowanych, dlatego od razu odwołuję się do najwyższej instancji.

Pielęgniarka nie wygląda na zadowoloną moim zgłoszeniem, mówi, żebym zaczekała. A w kolejce już słyszę pomruki: W ciąży, jasne, chyba urojonej, Ja nie mam brzucha, ale mam pracę, Kolejna..., zwariować można .

Nie wdaję się w dyskusje, nie tłumaczę, a słowny lincz trwa sobie w najlepsze. Kolejne osoby, które przychodzą na badania słyszą: Ja jestem ostatni, ale tutaj równoległa kolejka uprzywilejowanych kobiet niby w ciąży powstała .

Po 20 minutach, mam dość. Pielęgniarka o mnie zapomniała, ludzie patrzą z coraz większą agresją. Idę sobie. Ważę się w domu wieczorem, a ciśnienie mierzę w aptece koło domu.

I tak wiem, kobiety w ciąży to nieroby, pewnie ja także jestem na zwolnieniu od samego początku, na pomiar wejdę bez kolejki, a potem będę się snuła godzinami po centrum handlowym żerując na podatkach wszystkich Polaków.

Ciężarne to nie jedyna uprzywilejowana grupa, która wkurza, bo się wpycha. Są przecież jeszcze honorowi dawcy krwi, weterani wojenni, starsi ludzie oraz osoby niepełnosprawne. Tak, wiem, kobiety w ciąży nadużywają swojego prawa, ale czy naprawdę warto kruszyć kopie o takie bzdety? Nakręcać się od samego rana? Strzykać żółcią? Komentować?

Najazd wózkiem

Nie jestem ani za, ani przeciw matkom i ciężarnym, ale za i przeciwko niektórym ich zachowaniom, i reakcjom, jakie wywołują/jemy. Odnoszę nieśmiałe wrażenie, że dla kobiet wózek - zwłaszcza z gondolą - to taki samochód. Prowadząc go przenosimy zachowania, które normalnie prezentujemy na drodze, kierując pojazdami mechanicznymi. Po Nowym Roku odbyła się w Warszawie impreza w Wilanowie - coś w rodzaju przedstawienia typu światło i dźwięk. Podświetlony pałac, ogrody, piękny labirynt.

Z tej okazji na otwarcie zjechało pół Warszawy, a przy okazji miało miejsce pospolite ruszenie 'wózkarek'. Panie dzielnie brnęły w błocie, pchając przed sobą swoje pociechy otulone w kocyki i kołderki, a przy okazji taranując osoby postronne i wjeżdżając im na stopy.

 

.. Fot. Ed Yourdon/Flickr.com

Wózek - środek transportu dla jednych, wymówka dla wszystkiego, dla innych. Fot. Fot. Ed Yourdon/Flickr.com

A spróbuj tylko takiej mamie powiedzieć, że zaparkowała na twoim jasnym śniegowcu. Zostaniesz zaszczekana przez nią, jej siostrę i jeszcze mamę, które sekundują w przejażdżce.

I wiem doskonale jakie to uczucie, dlatego tym łatwiej wczuć mi się w osoby bez wózka. Wielokrotnie sama złorzeczyłam, kiedy egoistyczny kierowca tarasował chodnik, uniemożliwiając przejechanie wózkiem. Przy drugim dziecku ciśnienie mi opadło, kierowcy mało mądrze parkują na chodniku, ale umówmy się - wózkarki także lubią szarżować na swoich czterech kółkach. Ale czy warto kruszyć kopie o takie bzdety? Nakręcać się od samego rana? Strzykać żółcią? Komentować?

Ja jestem w ciąży, helou!

Punkt ostatni, mój ulubiony. Kamień milowy każdej szanującej się kobiety w ciąży, czyli pierwsza ciążowa awantura. Najlepiej do tego celu nadają się środki komunikacji miejskiej, ewentualnie wszelkie urzędy i punkty usługowe.

W pierwszej ciąży awanturkę zrobiłam w tramwaju, po tym jak pani nad którą stałam zarzuciła mi, że stoję za blisko jej głowy. - Z niekłamaną lubością ociekającą złośliwością, głośno i wyraźnie powiedziałam: 'Och bardzo panią przepraszam, to pewnie dlatego, że jestem w siódmym miesiącu ciąży...'. Potem nastąpiła wymowna pauza, po której skruszona współpasażerka natychmiast ustąpiła mi miejsca.

Tak, wiem, kobiety w ciąży bywają okropne, ale osoby nie w ciąży także takie potrafią być. W pierwszej ciąży wojowałam, w drugiej i trzeciej wiem, że naprawdę nie warto kruszyć kopii o takie bzdety. Nie warto nakręcać się od samego rana. Strzykać żółcią. Komentować.

Więcej o: