Jako nastolatka marzyłam, że mój idealny książę będzie zabierał mnie na nieustające romantyczne kolacje, a po powrocie do domu ścieżka z płatków róż będzie prowadzić mnie do wspólnej kąpieli. Dwadzieścia lat później już się z tego tylko śmieję. Czy wasza perspektywa też się tak zmieniła?
Mój mąż nie umie przyjmować komplementów. Nie jest idealny, ale ja też nie. Jest wybuchowy, ma temperament i jest jedyną chyba osobą na świecie, która jest bardziej uparta niż ja. Nie znosi obchodzić rocznic, nie cierpi walentynek. Ma zdecydowanie mniejsze poczucie własnej wartości, niż na to zasługuje i poczucie humoru, którym nie lubi się chwalić. Przenigdy w życiu nie usypałby mi ścieżki z płatków róż, bo wrodzony pedantyzm natychmiast kazałby mu rzucić się po odkurzacz. Wkurza się na mnie o tysiące rzeczy, a niektóre małe kłótnie przeradzają się w wielkie małżeńskie wojny.
Ale? No właśnie, jest pewne "ale". Urzekł mnie jako tata. Nie jako ojciec, bo ojcem można zostać łatwo. Ale żeby być tatą, trzeba włożyć sporo pracy. Chyba zakochałam się całkiem od nowa. Bez jednego słowa bierze do umycia dziecko, które właśnie zwymiotowało podany antybiotyk. Nigdy przenigdy nie marudził, kiedy trzeba było zmieniać pieluchy, podcierać tyłek. Poświęca dziecku czas, którego sam nie dostał od swojego ojca w dzieciństwie. To dla dziecka nauczył się cierpliwości, której myślałam, że nigdy nie miał. Czasem opowiada mi, że koledzy w pracy radzili mu nie dotykać się do dziecka, aż nie skończy dwóch lat. Nie wiedzą, co tracą.
I wiecie co? Wymienię każde kwiaty na te momenty, kiedy widzę razem syna i ojca, te magiczne chwile, które chciałabym na zawsze zatrzymać w pamięci. To mnie upewnia, że wybrałam dobrze człowieka, z którym zamierzam spędzić resztę życia.
Dlatego składam dzisiaj ukłon tacie mojego dziecka i dla wszystkich "tatów" na świecie. Wiem, że jest was znacznie więcej. Nie wstydźcie przyznawać się, że jesteście nimi w pełnym sensie tego słowa. To nie czyni was mniej męskimi. Wręcz odwrotnie. W oczach kobiet rośniecie co najmniej o dwa metry.
M.
"Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz" - ten znany cytat Forresta Gumpa, dla wielu z nas brzmi aż nazbyt znajomo. Zdarzył ci się niespodziewany zwrot w życiu? Masz za sobą albo planujesz nieoczekiwaną, wielką zmianę? A może zwykły, mały przypadek sprawił, że musiałaś obmyślić życiowy "Plan Be"? Podziel się z nami swoją historią i napisz na kobieta@agora.pl, najciekawsze historie opublikujemy i nagrodzimy.
Akcja #mojplanb jest połączona z premierą filmu "Plan B" Kingi Dębskiej, reżyserki hitu "Moje córki krowy". Plan B zapowiadany jest jako "historia o niełatwym poszukiwaniu miłości, o znajdowaniu sensu w relacjach z innymi i o tym, że zawsze jest nadzieja". Bohaterów poznajemy tuż przed walentynkami, w chwili, gdy w ich życiu wydarza się coś całkiem nieoczekiwanego. Sytuacje, z którymi się konfrontują, prowadzą do zaskakujących rozwiązań. Natalia, Mirek, Klara i Agnieszka spotkają na swojej drodze ludzi, którzy dają nadzieję na to, że w życiu zawsze jest jakiś plan B. W rolach głównych zobaczymy: Kingę Preis, Marcina Dorocińskiego, Edytę Olszówkę, Romę Gąsiorowską, Krzysztofa Stelmaszyka i innych. W kinach od 2 lutego.