Gdy para zostaje rodzicami, to kobiety mają łatwiej - nie ma wątpliwości Tomek. I podaje pięć argumentów na potwierdzenie swojej tezy. Oto one.
To nie wy, drogie Panie, ale my walczymy ze stereotypem "mama + dziecko + dom"
Tak, to prawda, że jest stereotyp matki siedzącej z dzieckiem w domu. Tylko zastanówcie się, w kogo ten stereotyp najbardziej uderza? Nie, nie w was, drogie mamy. Jeśli wy spędzacie czas z dziećmi, traktowane jest to jako standard.
Jeśli to faceci chcą trochę posiedzieć z dzieciakami w domu, najczęściej są wyśmiewani: że frajerzy, że pewnie nic innego nie potrafią, że „jak to tak, czemu nie mama?”. Gdy kobieta chce iść na urlop macierzyński, nikogo to nie dziwi.
Ale jeśli to facet chciałby wymiksować się na jakiś czas z pracy (tak, znam też mamy, które z ulgą z kiepskich warunków pracy uciekały - w sumie normalne - i właśnie taką ucieczkę ten stereotyp kobietom ułatwia), traktowany jest z ogromną podejrzliwością. A do tego, w zasadzie, o ile jeszcze kobieta po macierzyńskim ma jakieś szanse wrócić do tej samej pracy, to tata po tacierzyńskim (dłuższym niż 2 tygodnie) praktycznie żadnych.
Z jednej strony oczekujecie: „opiekuj się więcej dziećmi”. A z drugiej: "ale też zarabiaj więcej na nie"
No więc, drogie Panie, przysłowiowo: albo rybka, albo pipka. Jeśli facet ma od was więcej zarabiać, aby to z jego pensji było utrzymywane wasze wspólne potomstwo, to siłą rzeczy musi na to zarobkowanie poświęcić więcej zaangażowania. Musi czas na to zaangażowanie w pracę skądś zabrać.
I tak - niestety, chce czy nie chce - najczęściej dzieje się to kosztem czasu dla dzieci. Naprawdę jesteście pewne, że wszyscy faceci bez wyjątku wolą zapi***ać nadgodziny, zamiast w tym czasie np. pobawić się z dziećmi? Więc, nie wszyscy.
Wręcz byłbym skłonny stwierdzić, że zdecydowana większość wolałaby iść z dzieciakami do kina lub na spacer zamiast siedzieć i nabijać godziny pracy, użerając się przy okazji z mobbingującymi ich szefami.
Ale wiecie co? Proste: faceci nie mają wyjścia. Budżet domowy (mocno rozrośnięty po narodzinach potomstwa) musi się jakoś spiąć, a presja na to, żeby się spiął dobrze, w 90 proc. spoczywa na facetach jako, znów stereotypowo, "żywicielach rodziny".
W pracy - wbrew pozorom: "macie dużo łatwiej"
Gdy kobieta - dajmy jej na imię Anna - bierze na dzieci chorobowe, jest to traktowane jako coś oczywistego, nie licząc patologicznych firm. Chorobowe dziecka na faceta? Wolne żarty! 10 razy więcej od was musimy się tłumaczyć w takich sytuacjach.
Kobieta zrywa się z pracy, aby lecieć na badania czy do lekarza? "Spoko, to tylko daj Zenkowi ten projekt do dokończenia i leć. Dziecko jest najważniejsze". A co usłyszy wspomniany Zenek, gdy to on chce iść z dzieckiem do lekarza? Najczęściej coś w stylu: "A to mama nie może, chora jest?". Ewentualnie: "A kto wykona twoją pracę? Przecież nie Anna - ona JEST MAMĄ".
Sposób na ojcostwo Źródło: http://imgur.com/eiYd0yE
Jesteście niesamowicie roszczeniowe. I przez to nie widzicie, ile naprawdę robią dla was faceci
Bardzo wiele kobiet (to naprawdę szeroka obserwacja: nie wszystkie, ale naprawdę większość) uważa, że wszystko im się należy, bo przecież „są mamami”. O dziwo, nie spotkałem się ze zjawiskiem, żeby to faceci byli roszczeniowi w oparciu o to, że „są ojcami”. Narzekacie na stereotypy, a same je powielacie. Wystarczy iść na jakiś plac zabaw z dzieciakiem.
Zawsze przychodzi moment, gdy facet słyszy, jak to mamy przez telefony trajkoczą: „No wiesz, tak mi ciężko, DZIECKO MAM”. A to do jasnej cholery, droga mamo, twój partner to już tego dziecka nie ma? Ono jest tylko twoje?
Obiektywnie: on naprawdę, kompletnie nic nie robi dla malucha? Nawet jeśli tylko uczciwie płaci alimenty, to już COŚ ROBI. Więc już nie jesteś sama. I nie da się wykluczyć, że on wypruwa sobie żyły, żeby na te alimenty dla was zarobić.
Dobre słowo? Zapomnij. Jeśli się uda dobrze wychować dzieci, to i tak wszyscy będą myśleć, że to zasługa tylko i wyłącznie mamy.
Dużo da się znieść i poświęcić dla jednego prostego „dziękuję”. Tylko że tego „dziękuję” dla facetów nie ma. Bo dla facetów są tylko obowiązki.
Ale załóżmy, że się udało, wychowaliście superdzieciaka. Mały lub mała właśnie się dostał/a na wymarzone studia i trzeba jakoś na te studia zarobić. Komu się gratuluje, że dzieciak dorósł taki, a nie inny? Ojcom? Zapomnij. Za to mamusie? „Jaka ty dzielna byłaś, jak dobrze wychowałaś” - nie, o was nigdy się nie zapomina.
To oczywiście tylko jednoosobowe obserwacje taty dwójki dzieci. Wierzcie lub nie, zaangażowanego w ich wychowanie. I naprawdę - my wiemy, że wam jest trudno. Szkoda, że wy nie widzicie, że nam wcale łatwiej nie jest.
Piszcie do nas! Czekamy na Wasze historie albo zdjęcia, którymi chcecie się podzielić. Wybrane teksty, za Waszą zgodą oczywiście, będą publikowane na kobieta.gazeta.pl. Piszcie: kobieta@agora.pl.