"17 zł za książkę na 2 lata nauki. Rodzice złożyli skargę do MEN. Syn będzie musiał oddać te ćwiczenia?" [LIST]

Po publikacji tekstu "Zaczęło się od kleju. A jest tego więcej. Szkoły wymuszają od rodziców wiele opłat", pani Barbara napisała do nas list. Twierdzi, że rodzice wyolbrzymiają problem. I przypomina: Pamiętam czasy, kiedy za podręczniki płaciłam 600 zł.

Szkoła nielegalnie wyciąga kasę od rodziców? Naprawdę? Przeczytałam wypowiedzi oburzonej matki, którą szkoła zmusiła do zakupienia kleju do szkoły (przyp. red. czyt,
Zaczęło się od kleju. A jest tego więcej. Szkoły wymuszają od rodziców wiele opłat. Część nielegalnie).
I serio, nie rozumiem problemu.

Za 600 zł kupowałam synowi komplet podręczników

Odkąd pamiętam edukacja była bezpłatna, a rodzice musieli wyposażyć swoje dzieci w tzw. wyprawkę. Co więcej, pamiętam czasy, kiedy za blisko 600 zł kupowałam synowi komplet podręczników. Wszyscy wtedy narzekali, ale nikt nie skarżył się do MEN na wyzysk i nielegalne oczekiwania szkoły. Książki już (w większości) mamy za darmo, teraz klej jest takim problemem? Za chwilę zażądamy od szkoły zapewnienia zeszytów i długopisów?

17 zł to koszt ćwiczeń na dwa lata nauki

U mojej córki (nauczanie początkowe) nauczycielka czasami zwracała się z prośbą o przyniesienie ryzy papieru (do drukowania testów i dodatkowych prac domowych), ręczników papierowych (dzieci nie oszczędzają, brudzą się jak szalone), kleju czy plasteliny. I nikogo to nie oburzało. Nie zdarzało się to często, oczekiwania były uzasadnione, i wiadomo było, że szkoła tego nie zapewni, bo nie ma pieniędzy.

Mój syn będzie ostatnim rocznikiem, który kończy gimnazjum, więc ostatnim, który musi zdawać egzaminy. Nauczyciele języka polskiego i matematyki wyszli dzieciakom naprzeciw i żeby wspomóc je w przygotowaniu do testu zaproponowali, aby potrenować na egzaminach z poprzednich lat. Do tego potrzebne były formularze wcześniejszych sprawdzianów, za które rodzice mieli zapłacić. Uwaga! W sumie 17 zł. To koszt dodatkowych ćwiczeń na dwa lata nauki.

Niestety, znaleźli się rodzice, którzy uznali to za "nielegalne postępowanie" szkoły, zgłosili skargę do MEN i teraz szkoła ma zwrócić rodzicom pieniądze. Nie wiem, czy w związku z tym uczniowie nie będą zmuszeni oddać tych ćwiczeń. Na czym dzieciaki będą się uczyć?

Zaoszczędzili 17 zł, ale nie czas

Na pewno znajdą się sprytni, którzy wyszukają sobie w internecie stare przykłady egzaminów. I tacy, którzy będą w stanie sami je opracować i będą sami przygotowywać się w domu. Ale nie wszyscy. Wielu uczniom w klasie z nauczycielem byłoby łatwiej. Nauczyciel szybciej wyłapałby błędy lub braki i pomógł uczniowi.

Ci niezadowoleni rodzice na pewno zaoszczędzili 17 zł. Ale na pewno nie zaoszczędzili czasu, który trzeba teraz będzie poświęcić dziecku, jeśli okaże się, że potrzebuje pomocy w przygotowaniu do testów.

Barbara

Śródtytuły pochodzą od redakcji. Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem.

Zgadzacie się z Barbarą? Jak sytuacja wygląda w szkołach Waszych dzieci? Podzielcie się z nami swoją opinią!

Czekamy na Wasze historie, którymi chcecie się podzielić. Wybrane teksty, za Waszą zgodą oczywiście, będą publikowane na kobieta.gazeta.pl. Autorom nadesłanych do redakcji i opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Piszcie: kobieta@agora.pl