Nie twierdzę, że każdy musi kogoś mieć. Nie twierdzę, że kobieta jest spełniona dopiero wtedy, kiedy znajdzie męża. Nie. Niektórzy lubią być sami. Dobrze im tak w życiu. Ale mam dość trzydziestolatek, które wciąż jęczą, że nie ma prawdziwych mężczyzn: że nie ma sensownych, po prostu dobrych facetów, z którymi nie tylko pójdą do łóżka, ale też wypłaczą się w rękaw, kiedy będzie potrzeba.
Mam mnóstwo takich koleżanek. Mądrych, wykształconych, młodych. Wydawałoby się, że pewnych siebie, otwartych, przebojowych. I wszystkie są same. Nie z wyboru. Chciałyby mieć kogoś (chociaż kreują się na niezależne), wyjść za mąż (chociaż udają, że to nie dla nich), urodzić dziecko (chociaż twierdzą, że mają jeszcze mnóstwo czasu). Co stoi na przeszkodzie? Co sprawia, że inteligentna, ładna, zabawna kobieta wciąż jest sama? Wymagania.
Wszystkie te koleżanki mają wymagania z kosmosu. Bo facet musi być od nich starszy, bo z młodszym one nie będą się pokazywać. Bo facet musi mieć lepszą pracę od nich, bo inaczej to pewnie nierób i pasożyt. Bo facet musi wyglądać jak Ryan Gosling, mieć klatę jak Chris Hemsworth, a za rodziców co najmniej Kulczyków. Ideał jeszcze będzie gotował jak Jamie Olivier, żartami sypał jak Jimmy Fallon i tańczył jak Rafał Maserak. Oczywiście nie może zostawiać skarpetek, gdzie popadnie, nie miewa złego nastroju i zawsze ma ochotę na oglądanie komedii romantycznych.
Mam koleżankę, która zerwała z naprawdę sympatycznym gościem tylko dlatego, że nie chciał z nią imprezować. Ona – freelancerka. On – gość na etacie. Narzekała, że jest nijaki, ciepłe kluchy, tylko by w domu siedział. Podczas gdy ona chciała iść spontanicznie na imprezę w trakcie tygodnia. I nie potrafiła zrozumieć, że on następnego dnia ma spotkanie z szefem o 9 rano.
Inna doszła do wniosku, że nie ma wśród kolegów normalnych facetów, więc zaczęła umawiać się przez internet. Wszystko pięknie, ale okazało się, że na Tinderze mężczyźni raczej szukają przelotnych romansów, podczas gdy ona chciała rozmawiać z nimi o literaturze i planować wspólny kredyt.
Jeszcze inna, na marginesie - śliczna dziewczyna, wręcz odstrasza facetów. Jej marzeniem jest zamążpójście oraz urodzenie dziecka. I oznajmia to każdemu, z kim rozmawia dłużej niż 5 minut. Nie dziwne, że wszyscy uciekają.
Co gorsza, kobiety nie zdają sobie z tego sprawy. Nie widzą, że mają wygórowane, wprost chore wymagania względem facetów. Narzekają, a same też nie potrafią sprostać nawet połowie tych wymagań. Kiedy kobiety zrozumieją, że ich żądania często są nierealne?
***
Czekamy na Wasze historie, którymi chcecie się podzielić. Wybrane teksty, za Waszą zgodą oczywiście, będą opublikowane na kobieta.gazeta.pl. Autorom opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem. Piszcie: kobieta@agora.pl