Słuchałam dzisiaj radiowej audycji o przełomie emocjonalnym związanym z menopauzą. To o mnie. I o takich jak ja kobietach - tych z równi pochyłej. Usłyszałam, że ZMIANA jest nie tylko konieczna, ale możliwa. Nawet teraz. Zwłaszcza TERAZ.
Mój plan B staje się właśnie planem A. Jeszcze nie wiem, czy się uda. Ale wreszcie wiem, dokąd chcę iść. Zaczęłam od wymiany zamków w drzwiach wejściowych i od wyniesienia z domu rzeczy byłego męża. Potem działo się dużo i źle. Bardzo źle. Ale pewnie musiało, po to, abym wreszcie dostrzegła, jak bardzo przez całe lata rozdawałam swój życiowy kapitał innym. A oni przychodzili coraz bardziej zuchwale „po swoje”, czyli po moje. Piekło się kotłowało pod lupą mojego przyzwolenia. I dopiekło! Tak bardzo, że zapragnęłam się odciąć. Od czego? Od swojej upierdliwie chrześcijańskiej uległości. Od nadstawiania drugiego policzka. Od ciągłego przepraszania innych, że jestem i ciągłego chowania ego do piwnicy.
Mój plan B? Powiedzieć, podobnie jak Meryl Streep, że już „nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość”. Nie mam już czasu ani chęci, by się umizgiwać do ludzi, którzy chcą rozegrać mną swoje sprawy. Chcę wreszcie zobaczyć siebie: swoje dobre strony i te słabsze. Uśmiechnąć się do nich, bo wcale nie są takie złe. Zrobić wreszcie coś inaczej. Pojechać w nowe miejsce, poznać nowych ludzi. Otworzyć się na nieznane. Zabłądzić na bocznych drogach i się z tego ucieszyć. Wyjść z auta, zdjąć buty i zatańczyć boso na trawie. A niech tam pada deszcz!
Jakiś konkret? Znalazłam miejsce na Dolnym Śląsku, gdzie chcę zamieszkać, blisko miejsca urodzenia. To było jak olśnienie. Znalazłam ludzi, wśród których czuję się wreszcie jak w rodzinie. Znalazłam pokłady własnej kreatywności. Do tego stopnia, że nie nadążam zapisywać pomysłów. Zakochałam się. Na zabój. Zaufałam sobie, pokochałam swoje dojrzałe i świadome wreszcie ciało. Daję sobie czas do końca roku na odejście z pracy, w której tkwię od 30 lat jedynie ze strachu przed utratą stabilności. Mam przecież drugą pracę, którą kocham, a która była dotychczas na literę B. Teraz będzie na A. Bo to ona mnie uskrzydla i napędza do życia. Ba, nawet parę razy w życiu uratowała mi życie. Daję sobie i swojej miłości czas do końca roku na uporządkowanie różnych spraw. A jeśli się nie uda, to nie stanie się żadna tragedia. Po prostu odejdę. Do siebie. Tak, żeby B było bardziej A.
- Taida Tarabuła
Podziel się z nami swoją historią i napisz na: kobieta@agora.pl, najciekawsze historie opublikujemy i nagrodzimy.
***
Akcja #mojplanb jest połączona z premierą filmu "Plan B" Kingi Dębskiej, reżyserki hitu "Moje córki krowy". Plan B zapowiadany jest jako "historia o niełatwym poszukiwaniu miłości, o znajdowaniu sensu w relacjach z innymi i o tym, że zawsze jest nadzieja". Bohaterów poznajemy tuż przed walentynkami, w chwili, gdy w ich życiu wydarza się coś całkiem nieoczekiwanego. Sytuacje, z którymi się konfrontują, prowadzą do zaskakujących rozwiązań. Natalia, Mirek, Klara i Agnieszka spotkają na swojej drodze ludzi, którzy dają nadzieję na to, że w życiu zawsze jest jakiś plan B. W rolach głównych zobaczymy: Kingę Preis, Marcina Dorocińskiego, Edytę Olszówkę, Romę Gąsiorowską, Krzysztofa Stelmaszyka i innych. W kinach od 2 lutego.