"Mój ogromny brzuch wbijał mu się w twarz, ale ustąpił miejsca ładnej dziewczynie z pieskiem na ręku" [LIST]

Dorota niedawno była w ciąży. Teraz chce wychować syna na feministę i wytłumaczyć mu, że równouprawnienie nie jest usprawiedliwieniem dla bycia chamem.

Z przykrością śledzę listy nadsyłane do redakcji w sprawie ustępowania miejsca kobietom w ciąży. Z dwóch powodów. Po pierwsze, gdy poruszałam się po mieście z ciążowym brzuchem, tylko jeden raz nikt mi nie ustąpił, a nigdy o to nie prosiłam. Dodam, że mieszkam w Warszawie, a do i z pracy jeździłam w godzinach szczytu, więc teoretycznie i największego tłoku. Za każdym razem ktoś sam z siebie proponował mi miejsce albo ustępował kolejki w sklepie.

Ten jeden raz wspominam z resztą z uśmiechem na ustach. Wsiadłam do tramwaju i stanęłam nad młodym mężczyzną. Ponieważ jechałam trzy przystanki, uznałam, że nie będę nikogo prosić o miejsce. Te dla uprzywilejowanych były zajęte przez starsze panie. Co prawda mój ogromny brzuch prawie wbijał się temu chłopakowi w twarz, ale miał przecież prawo siedzieć.

Na następnym przystanku wsiadła młoda, ładnej dziewczyna z pieskiem na ręku i stanęła obok mnie. Wtedy chłopak wyprostował się jak struna i zapytał pani, czy nie chce usiąść, bo... pewnie jej ciężko trzymać pieska.

Niestety jest również drugi powód. Uświadamiam sobie, że faktycznie to kobiety częściej ustępowały mi miejsca! Ale mam swoją teorię. Mężczyźni w ogóle rzadziej siadają, więc jak już któryś usiądzie, to ciężko, żeby z tego miejsca się ruszył. Może jest w tym coś prymitywnego, instynktownego - usiadł, upolował, należy do niego.

Teraz sama mam syna i przede mną wyzwanie. Chcę go wychować na feministę w pełnym tego słowa znaczeniu. Tłumaczyć mu, że równouprawnienie nie jest usprawiedliwieniem dla bycia chamem. Że w ramach równouprawnienia, ma traktować kobiety i mężczyzn w taki sam sposób, a nie wycierać sobie nim twarz, gdy trzeba się trochę wysilić, jak panowie w komentarzach pod podobnymi listami. A gdy do tramwaju wsiądzie młoda osoba z gipsem, staruszka z wózeczkiem, pani z małym dzieckiem, pan z pieskiem, którego trzyma na rękach, zmęczony, zziajany mężczyzna w średnim wieku czy pani w ciąży, ktokolwiek, kto według niego, będzie potrzebował usiąść bardziej niż on, ma wstać i zapytać: czy może chce pan/pani usiąść?

Tak niewiele trzeba, aby w naszym kraju milej się żyło. Wystarczy zastanowić się, czy ktoś nie potrzebuje "bardziej". Czy nie byłoby wam miło, drodzy panowie, gdyby wasza ciężarna ukochana albo córka wróciła do domu i powiedziała: "bałam się, że w tramwaju będzie tłok, ale ktoś od razu ustąpił mi miejsca" zamiast: "stałam całą drogę, bo wszyscy udawali, ze mnie nie widzą"?

Dorota

***

A jakie są wasze doświadczenia? Czy rzeczywiście przyszłym mamom nikt nie ustępuje? Podziel się z nami swoimi historiami i napiszcie na kobieta@agora.pl. Autorom opublikowanych przez nas listów rewanżujemy się drobnym upominkiem.

TO TEŻ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ >> "Do kasy dla ciężarnych ustawili się mężczyźni i dziarscy emeryci. Ja w 9. miesiącu musiałam odstać swoje" [LIST]

TO TEŻ MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ >> "Jestem w 7. miesiącu ciąży. Usiadłam w metrze i nagle słyszę, jak kobieta się na mnie wydziera" [LIST]