Dziś Trybunał Konstytucyjny ma wydać decyzję dotyczącą zakazu aborcji. Dokonanie zabiegu w przypadku uszkodzonego płodu, który nie ma szans rozwinąć się na zdrowego człowieka, jest według rządzących poszanowaniem ochrony godności człowieka.
Nie wiem, czy godne jest konanie w męczarniach kilka godzin - miesięcy po narodzinach. Niektórzy pewnie w ogóle poddadzą w wątpliwość, czy trzymiesięczny zarodek w ogóle jest już człowiekiem, czy zlepkiem komórek. Natomiast nikt nie ma wątpliwości co do tego, że człowiek umierający w karetce pod szpitalem, bo nie było dla niego miejsca na oddziale, jeszcze do niedawna był człowiekiem.
Dziś jest już tylko bolesnym wspomnieniem dla rodziny i bliskich i kolejnym ciałem zalegającym w chłodni. Czy zamiast zajmować się godnością tych, którzy jeszcze się nie narodzili, możemy skoncentrować na godności i prawie do opieki zdrowotnej tych, którzy już dawno się narodzili i chcą żyć?
Drugą kwestią, która mnie jako kobietę i człowieka denerwuje to mówienie o tym, że jest to "sprawa kobiet", czy "wyrok na kobiety". Czy mężczyzna, który obserwuje swoją partnerkę w ciąży, nie ma kompletnie uczyć związanych z jej rosnącym brzuchem? Czy oglądanie na usg uszkodzonego płodu nie będzie dla niego traumą? Czy będzie miał odwagę, żeby przez kilka miesięcy pielęgnować mocno uszkodzone dziecko do jego śmierci?
Sprawa aborcji dotyczy kobiet, owszem, ale w takim samym stopniu dotyczy też mężczyzn, którzy te kobiety zapłodnili, a także ojców, przyjaciół czy braci tych kobiet, którzy będą to przeżywać i obserwować ich cierpienie. To nie będzie wyrok na kobiety. To wyrok na ludzi.
***
Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.