Mama Kasi napisała do nas list, w którym wyraża swoje oburzenie dotyczące zachowania nauczycielki, która pierwszego dnia szkoły zapytała uczniów o to, czy są zaszczepieni.
Pierwszego września wszystkie dzieci wróciły do szkół. Również moja nastoletnia córka, która w tym roku ma zdawać maturę. Po tak długiej przerwie wszyscy byli stęsknieni za sobą. Nie tylko dzieci za swoimi rówieśnikami, ale też za nauczycielami. Okres pandemii wpłynął na każdego z nas. Wszyscy mamy prawo do tego, by chronić siebie i innych tak jak nam sumienie podpowiada. Póki co szczepienia nie są obowiązkowe, a historia, która wydarzyła się w klasie mojej córki, nie tylko nam się nie spodobała.
Nauczycielka przy sprawdzaniu listy, pytała dzieci czy są zaszczepione. Nie byłoby w tym nic złego gdyby to pytanie padało w cztery oczy lub chociażby poprzez napisanie odpowiedzi na kartce, ale nie na forum całej klasy.
Moja córka nie jest zaszczepiona, a przez to pytanie została w pewien sposób napiętnowana, a nawet dyskryminowana. Warto dodać, że nie była jedyną osobą, która poczuła się urażona. Większość rodziców, również dzieci zaszczepionych była oburzona zachowaniem nauczycielki. Pytanie o tak drażliwą kwestię nie powinno mieć miejsca. To dokładnie tak samo jakby zapytać, na jaką partię polityczną głosują rodzice. A jak dobrze wiemy, polityka od zawsze sprawia kontrowersje.
Warto dodać, że niektóre osoby, nie tylko dzieci, ze względów medycznych nie mogą być zaszczepione, ale niestety tego nikt już nie bierze pod uwagę. Nie mam pojęcia, czy w innych szkołach taka sytuacja miała miejsce, ale pewne jest, że są kwestie, o które nie powinno się pytać na tle całej klasy.
Mama Kasi