Podobieństwo drogiej kopii do taniego oryginału jest uderzające - kształt, rozmiar i charakterystyczne kolory: zielony, różowy i niebieski, są identyczne. Różnią je tylko szczegóły: logo na breloku jest złote, a nie białe, a napis to rzecz jasna „Balenciaga”, a nie „Wunder-Baum”. Poza tym brelok jest skórzany, a nie kartonowy, no i kosztuje swoje - 275 dolarów, czyli stukrotność ceny jednej zapachowej choinki.
Firma Car-Freshner Corporation nie udostępnia danych dotyczących sprzedaży swoich produktów, ale i bez tego wiadomo, że ich wytwarzany od blisko 70 lat odświeżacz to przedmiot kultowy. Producent choinek oskarżył więc Balenciagę o plagiat - całkowite zignorowanie znaku patentowego i skopiowanie ich najbardziej rozpoznawalnego wzoru. W pozwie zawarł też zarzut, że klienci mogą teraz mylić obie marki, a tym samym ich produkty. I tu wracamy do ceny...
Wiadomo, że Demna Gavasalia, gruziński projektant, dyrektor artystyczny domu mody Balenciaga, nie zapytał Car-Freshner Corporation o zgodę na wykorzystanie wzoru. Wiadomo też, że to nie pierwszy raz, kiedy Balenciaga sięga w swoich (sic!) projektach po przedmioty dobrze nam znane z codzienności (dość przypomnieć luksusową wersję torby IKEA). Pomysł sprzedawania tanich codziennych drobiazgów jako luksusowych akcesoriów nie jest zresztą wynalazkiem Balenciagi - wcześniej robiły to m.in. marki Moschino i Chanel. Nie brak też klientów, którzy chcą i są w stanie zapłacić ponad 1000 zł za zabawę konwencją.
Sama historia słynnego zapachowego drzewka jest bardzo ciekawa. Odświeżające choinki wymyślił Julius Sämann, pochodzący ze Szwajcarii biochemik, który wyemigrował do USA. Sämanna zainspirowało przypadkowe spotkanie - kierowca ciężarówki rozwożącej mleko w Watertown, małym miasteczku w stanie Nowy Jork, pożalił mu się, że rozlane mleko bardzo brzydko pachnie w kabinie.
To było w 1951 roku, a w 1952 roku zapachowa choinka Wunder-Baum była już opatentowana i wprowadzona na rynek. Kształt wyciętej z kartonika choinki wziął się stąd, że Sämann dużą część swojej naukowej kariery poświęcił badaniu olejków z kanadyjskiego igliwia - ich ekstrakcji, transportowania i rozprowadzania. Fenomen choinki polegał na dodaniu specjalnej folii, którą zsuwa się z odświeżacza stopniowo, by zapach nie był zbyt intensywny i dłużej się utrzymywał. Dodatkowo folia zabezpiecza odświeżacz przed wietrzeniem - nie szkodzi mu długie leżenie na sklepowej półce, bo zapach wydziela się dopiero w momencie otwarcia opakowania.
Sämannowi pomógł na pewno amerykański boom na kupowanie samochodów w USA w latach 50-tych. Powieszona na lusterku pachnąca choinka, tania i łatwo dostępna, stała się obowiązkowym dodatkiem (tym bardziej, że wtedy wszyscy palili w samochodzie).
Dzisiaj choinki Wunder-Baum sprzedawane są na całym świecie w 60 wersjach zapachowych. Klasyczna zielona nadal pachnie lasem. Najlepiej sprzedaje się Czarna Klasyka, Vanilla i Nowy Samochód. Fabryka nadal mieści się w Waterfort, a proces produkcji od 1952 roku jest pilnie strzeżoną tajemnicą.
Gdy coś pójdzie nie tak i nic się już z tym nie da zrobić, mówi się: „Mleko się rozlało”. Sämann rozlanemu mleku zawdzięcza spektakularny sukces. Balenciaga rozlanym mlekiem też się najwyraźniej nie przejmuje - nieważne, jak mówią, ważne, żeby mówili.
CZYTAJ TEŻ:
IKEA odpowiada na luksusową wersję swojej niebieskiej torby. I nokautuje poczuciem humoru >>