W końcu przyszła nasza ukochana wiosna, a to oznacza, że naszedł czas na wielkie zmiany. Zwykle, aby przypieczętować wszelkie nowości, decydujemy się na wielkie metamorfozy. A co bardziej odmieni nasz wygląd niż nowa fryzura? Nie da się wymienić zbyt wielu rzeczy. Zmiana wizerunku to symbol przełomu. Jeśli nie masz pomysłu na to, na jaką koloryzację się zdecydować, postaw na lata 70. Balayage doda twoim włosom objętości i rozpromieni twarz.
Balayage może kojarzyć się nam z kiczowato rozjaśnionymi pasami pojedynczych włosów, które nosiły nasze mamy jeszcze w latach 90. Tymczasem historia tej znanej koloryzacji sięga nieco dalej. Francja, lata 70, znane stylistki fryzur, Maria i Rosy Carita postanawiają mierzyć się z wielkim, fryzjerskim zadaniem. Rozjaśnianie pasm za pomocą kawałka folii i farby było wówczas zabiegiem, który z pewnością nie miał nic wspólnego z naturą. Z czasem jednak koloryzacja weszła na nowy poziom. Dziś decydujemy się na subtelne pasemka, które wyglądają tak, jakby słońce postanowiła dotknąć je swoimi promieniami.
Tego typu koloryzacja sprawdzi się doskonale zwłaszcza w przypadku blond kosmyków. Bawimy się odcieniami, tworząc na głowie mieszankę najróżniejszych z nich. Cel balayage jest prosty – efekt ma być jak najbardziej naturalny. Co więcej, stosunkowo łatwo jest go utrzymać, a długa przerwa pomiędzy wizytami u fryzjera nie jest zagrożona brakiem estetyki. Wydaje się więc, że to doskonały wybór na czasy pandemii, kiedy zamknięcie salonów fryzjerskich stało się tak cykliczne, jak przyjście wiosny. Mamy przeczucie, że nadchodzi, ale kiedy dokładnie? Bóg jeden wie.
I tak naprawdę na tym dwuetapowym zabiegu się kończy. Eksperci przestrzegają jednak przed zaniedbaniem efektu. Praca należy do nas. Na rynku znajdziemy mnóstwo kosmetyków, które przeznaczone zostały do stricte rozjaśnianych pasm. Nie zapomnij po nie sięgnąć.