Aneta Zając, aktorka znana przede wszystkim z roli w serialu „Pierwsza miłość", postanowiła nieco podkręcić swoje życie. Jej spektakularna metamorfoza odbiła się wielkim echem na Instagramie. Co ją do tego zainspirowało? Jesień stawia przed nami wielki znak zapytania, a zmiany są jej chlebem powszednim. Czy jej nowy wygląd stanie się dla nas impulsem do budowania swojego wizerunku na nowo?
Wielkie metamorfozy gwiazd są dla nas w ostatnim czasie wielkim zaskoczeniem. Spokojne życie celebrytów nie daje pola do popisu, ale o tym kiedy indziej. Dziś skupiamy się na realiach. Aneta Zając postanowiła podkręcić nieco świat show-biznesu – i to dosłownie! Aktorka zdecydowała się na zmiany. Jej nowa fryzura to kwintesencja lat 80. i rzeczywistości skupiającej się na rytmach disco. Aktorka, którą do tej pory znaliśmy z prostych blond włosów, postanowiła zakręcić swoje pasma w bardzo intensywny i radykalny sposób. Czasem jednak ryzyko jest warte zachodu, a efekt końcowy zmian jest najlepszym dowodem na to stwierdzenie.
Aż mi się w głowie(i na głowie) zakręciło od prób ułożenia na nowo planu funkcjonowania podczas nowego roku szkolnego, na szczęście w przerwach mogę odwiedzić profil @modnyangielski i nauczyć się różnych zwrotów i ciekawostek angielskich połączonych z elementami mody. Ponieważ od października ja również idę do szkoły, szkoły #online j.angielskiego, Już nie mogę się doczekać!!! A tymczasem ogarniam logistycznie wrzesień - czytamy w opisie
Czyżby wrześniowa rzeczywistość stała się dla aktorki motywacją do podjęcia wyzwań typowo szkolnych? Nie ma się co dziwić. Nowy rok dla uczniów jest czystą kartą, momentem, w którym mogą zacząć na nowo budować swoje intelektualne „ja". Aneta postanowiła podchwycić nastroje, zapisując się do szkoły językowej! Wiadomość ta jednak przeszła na drugi plan. Wszyscy fani mówią jedynie o jej szalonych włosach.
Niczym Jennifer Grey z Dirty Dancing
Dawno nie widziałem bardziej zakręconego zdjęcia...
Jak ładnie w loczkach!
Musimy przyznać, że porównanie aktorki do gwiazdy filmu „Dirty dancing" to strzał w dziesiątkę. Nic bardziej nie oddaje klimatu „Time of my life", niż zakręcona fryzura z namiastką nonszalancji.