Kobieca strona Gazeta.pl - Polub nas!
Od lat nie wyjeżdżam z domu na Wigilię i święta. Rodzinę mam w komplecie w Warszawie, czasowe migracje mnie nie dotyczą. Ale, ale! Na Wielkanoc zazwyczaj ruszam w Polskę, wiem więc, jak to jest, gdy trzeba spakować się na święta. Nie lubię dźwigać ciężkich toreb, nie przepadam za niespodziankami - wolę mieć wszystko wcześniej obmyślone i przygotowane, niż pięć minut przed kolacją Wigilijną latać z desperacją w oczach po mieszkaniu w samych majtkach i szukać: całych rajstop/wyprasowanej bluzki/pasującej do niej spódnicy. W domu jest łatwiej, bo jest wybór i możliwość kombinowania. Na wyjeździe zestawy lepiej mieć przemyślane i skompletowane w najmniejszym detalu. Jaki mam pomysł na najbliższe święta? Kompatybilny, ograniczony do minimum i przyjazny ciału.
Zestaw świąteczny - bez butów, bielizny i pończoch waży równo 2 kg. Fot. Archiwum prywatne Jeszcze tylko buty, pończochy oraz bielizna i zestaw świąteczny skompletowany. Fot. Archiwum prywatne
Czerwona sukienka - punkt wyjściowy
Pamiętajcie, że żadna tam ze mnie stylistka i znawczyni mody. Temat potraktujcie jako materiał wyjściowy i przykładowy, a błędy wybaczcie! Te święta spędzę w czerwonej sukience, którą mam od lat. Nie jest obcisła - to plus, bo nie mam zamiaru odmawiać sobie jedzenia. Ma nieco podwyższony stan, nie uwiera w talii, pokazuje nogi i ma wyrazisty kolor. Oprócz niej w zestawie obowiązkowym są także czarne koturny i grube czarne rajstopy - takie połączenie wydłuża nogi, a buty są dodatkowo wygodne i sprawdzone w różnych okolicznościach.
W Wigilię czerwień łączę z czernią. Fot. Archiwum prywatne Wigilia na czerwono. Chociaż nie lubię połączenia czerni z czerwienią, postanowiłam zawalczyć z uprzedzeniami. Fot. Archiwum prywatne
W Wigilię będzie najwięcej gości, barszcz i ciepłe dania zapewnią gorącą atmosferę, dlatego wystąpię w wersji podstawowej - czyli samej sukience. Pewnie wszyscy będziemy umierać z gorąca, na pewno więc nie zmarznę. Do sukienki dorzucam naszyjnik, bransoletki, pierścionek i kolację mam z głowy.
Pierwszy dzień - non stop kolor
W pierwszy dzień świąt stawiam na wzory i kolory. Fot. Archiwum prywatne Pierwszy dzień świąt pod znakiem wzorów. Pasiasty sweter i naszyjniki odciągają uwagę od sukienko-spódnicy. Fot. Archiwum prywatne
Pierwszy dzień świąt to w naszej rodzinie późne śniadanie zaczepiające o obiad z deserem. Zazwyczaj starujemy około 12-13.00 nie ma więc potrzeby ubierania się super elegancko. Tego dnia z sukienki zrobię spódnicę - zestawiając ją z beżowo-czarnym pasiastym swetrem. Bardzo go lubię, bo jest najwygodniejszym swetrem, jaki kiedykolwiek miałam. Do tego zestawu dołączam jeszcze kolorowe naszyjniki i dwa pierścionki. Mam nadzieję, ze wyrazista góra odwróci uwagę od powtarzającego się dołu.
Drugi dzień - rejs w (nie)znane
W drugi dzień świąt wybieram opcję marynarską. Fot. Archiwum prywatne
Drugi dzień świąt w zestawie marynarskim. Czerwień lubi biel i granat. Fot. Archiwum prywatne
Sukienka ta sama - zakładam, że wciąż w nienagannym stanie - nie wylądowało na niej jedzenie, nie poplamiłam jej pomagając w kuchni (warto mieć zapasową np. ołówkową spódnicę, która w razie czego uratuje sytuację). Ponownie robię z sukienki spódnicę - tym razem tworząc zestaw marynarski. Potrzebna mi będzie jeszcze marynarka oraz biała bluzka i dodatki - wisior z kotwicą oraz bransoleta. Na upartego wszystkie zestawy da się oblecieć bez biustonosza - sukienka ma dosyć dobrze wyprofilowaną górę i nieźle podtrzymuje biust. Wyzwaniem byłoby także wyjście w tej samej sukience na sylwestra - może się uda?