Wszystko zaczęło się od urodzin mojej córki. A konkretnie od tego, że zażyczyła sobie już chyba najbardziej oklepany motyw przewodni, jaki aktualnie istnieje - Krainę lodu. A ja do tej Krainy lodu musiałam wymyślić takie zajęcia dla grupy pięciolatków, żeby obyło się bez strat w ludziach i w wyposażeniu domu (na poprzednich urodzinach zobaczyłam na własne oczy, ile skaczących czterolatków mieści się na jednym dziecięcym łóżeczku i jak szybko, od wbiegnięcia rodziców do pokoju, to łóżeczko pęka). Postanowiłam, że tym razem ja zaskoczę dzieci, zanim one zaskoczą mnie. No i postawiłam na magię lodu. Ale lód wiadomo, nietrwały (a w Wielkiej Brytanii jest taki zwyczaj, że goście otrzymują na przyjęciu urodzinowym podarki do zabrania do domu). Co zatem można wyczarować, aby przypominało lód i zniosło wielokrotne macanie, obracanie i rzucanie na podłogę oraz powędrowało do domu z gośćmi? Ha! Można wyczarować do złudzenia przypominające kostki lodu mydełka. Glicerynowe. Bo mydełka glicerynowe są przejrzyste. Jak lód!
Produkcja mydełek glicerynowych jest prosta, żeby nie powiedzieć, że dziecinnie prosta. Potrzebna jest baza glicerynowa (do kupienia w rozmaitych sklepach internetowych). Bazy różnią się jakością. Możecie kupić wersję z SLES i SLS w składzie, możecie kupić bazę, która zamiast silnych detergentów będzie zawierała rozmaite oleje roślinne.
Baza glicerynowa - PRAWIE jak kostki lodu (fot. ML) Baza glicerynowa - PRAWIE jak kostki lodu (fot. ML) Baza glicerynowa - PRAWIE jak kostki lodu (fot. ML)
Co, poza bazą, może być przydatne?
Barwniki. Podejrzewam, że można użyć spożywczych. Ja kupiłam barwniki przeznaczone do barwienia mydła (w niektórych sklepach dodają je gratis do bazy glicerynowej).
Aromat. Przeznaczony specjalnie do mydeł i świec. Ewentualnie zwykły olejek eteryczny też się sprawdzi.
Foremki. Jeśli macie bardzo wysublimowane potrzeby estetyczne, to możecie zakupić specjalne formy do mydeł (dostępne w rozmaitych wzorach). Możecie także wykorzystać pojemniki po margarynie, serkach, jogurtach, silikonowe pojemniki na kostki lodu. Ja używałam silikonowych foremek do babeczek oraz foremek do lodu (w kształcie gwiazdek).
Elementy roślinne. To doskonały dodatek do mydełek, tylko trzeba dodawać z umiarem i wyczuciem, żeby resztki roślinne nie zatkały zlewu. Zazwyczaj wykorzystuje się suszone płatki kwiatów, listki ziół, startą skórkę cytryny czy suszone plastry pomarańczy.
Inne elementy. Widziałam w Internecie piękne mydełka, wewnątrz których była pocięta na drobne kwadraciki kolorowa bibuła. Widziałam mydełka z brokatem, z konfetti, z muszelkami, z niewielkimi plastikowymi zabawkami. W mydełku możecie umieścić niemal wszystko. Byleby nie spowodowało nadmiernego przytkania odpływu.
Produkcję mydełka rozpoczynamy od rozpuszczenia bazy. Dobrze jest tę glicerynową bryłkę pociąć na mniejsze kawałki (cięcie nie jest trudne, bo baza jest stosunkowo miękka). Pocięta szybciej się rozpuszcza. Moja bazę rozpuszczałam w rondelku na kuchence. Można ją także rozpuścić w mikrofalówce. Ważne jest, aby nie doprowadzić bazy do wrzenia, bo wtedy na powierzchni zbiera się obficie piana, a w masie pozostaje sporo pęcherzyków powietrza.
Kiedy baza jest rozpuszczona, można ją zabarwić oraz dodać do niej aromat. Tylko po trochu i z umiarem, bo łatwo przesadzić. A to ma być mydło, nie perfumy.
Barwimy, formujemy... (fot. ML) Barwimy, formujemy... (fot. ML) Barwimy, formujemy... (fot. ML)
W czasie, kiedy baza się rozpuszcza, barwi i aromatyzuje, trzeba przygotować foremki wraz z wkładką dekoracyjną, czyli z tym wszystkim, co chcielibyśmy oglądać wewnątrz mydełek. Dzieci umieściły w swoich wcześniej przygotowane niebieskie (również mydlane) gwiazdki, kawałki pociętej zabarwionej na niebiesko bazy glicerynowej imitujące lód oraz listki ziół i kwiatki lawendy. Kiedy wsad do mydła był ułożony w foremkach, zalałam go rozpuszczoną bazą (z dala od dziecięcych ciałek, żeby nie poparzyć).
I w zasadzie tu się kończy przygoda z produkcją mydełek. Foremki z gorącą bazą należy odstawić do wystygnięcia i skrzepnięcia. Ten proces nie trwa długo, moje mydełka były całkowicie twarde po upływie trzydziestu, czterdziestu minut. Aby przyspieszyć proces zastygania można wstawić przestudzoną masę do lodówki. Po zastygnięciu, mydełka bardzo łatwo wyjmuje się z silikonowych foremek.
Mydełko jeszcze w foremce (fot. ML) Mydełko jeszcze w foremce (fot. ML) Mydełko jeszcze w foremce (fot. ML)
Ach, zostaje jeszcze pakowanie. Ponieważ mydełka wykonane z przezroczystej bazy stanowią takie małe... mikrokosmosy, dobrze jest je opakować w coś przejrzystego, aby przez opakowanie podziwiać ich urodę. Polecam folię do zawijania żywności. Może być też celofan. Jeśli mydełka mają być prezentem, to oczywiście warto wykazać się fantazją na etapie pakowania. Wiecie, tak jak sprzedawca pakujący wisiorek w "To właśnie miłość" .
I efekt ostateczny czarów pięcioletniej Elsy (fot. ML) I efekt ostateczny czarów pięcioletniej Elsy (fot. ML) I efekt ostateczny czarów pięcioletniej Elsy (fot. ML)
Zapewniam, że "wyczarowywanie" mydełek, to świetna zabawa nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. A efekt? Może być naprawdę piękny. Osobiście mogłabym OGLĄDAĆ glicerynowe mydełka bez końca. I wąchać bez końca. O ile mają zapach gumy balonowej! To co, czy namówiłam was na otwarcie domowej mydlarni?
P.S. Mydełka w rzeczywistości są dużo bardziej efektowne, niż na moich zdjęciach. Ale zdjęcia robiłam w nerwowej atmosferze, tuż po zakończeniu szaleńczej imprezy z dwunastoma pięciolatkami i w chwilę przed pakowaniem na świąteczny wyjazd.